Moszyński i Frankiewicz szkodzą wizerunkowi PO
Piorunująca reakcja - tak najkrócej można podsumować decyzję zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej, który postanowił zawiesić w prawach członków partii dwóch prominentnych działaczy - marszałka województwa śląskiego Janusza Moszyńskiego i prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza.
17.03.2007 09:21
- Uznaliśmy, że ich działalność jest dla Platformy szkodliwa - mówi twardo sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. - Obaj zdawali sobie sprawę z możliwych konsekwencji swych działań. Forma dyskusji o partii w mediach i organizowanie półtajnych spotkań są nie do zaakceptowania. Poszli o krok za daleko.
Władze partii rozwścieczyło zaplanowane m.in. przez obu panów seminarium, które choć jeszcze się nie odbyło to już wywołało ogromne emocje. Na przyszły piątek do Pławniowic pod Gliwicami zaproszono kilkudziesięciu działaczy prawicy, w tym głównie PO, krytycznie nastawionych do obecnych władz partii. Szef śląskiej Platformy poseł Tomasz Tomczykiewicz uznał konferencję za próbę rozłamu. Wczoraj na dywanik do przewodniczącego partii Donalda Tuska zostali poproszeni Frankiewicz i Moszyński, ale nie pofatygowali się do Warszawy. - Mieli szanse złożyć wyjaśnienia - ocenia Schetyna. - Mam nadzieję, że to ostatecznie uczynią i przede wszystkim odwołają konferencję.
Janusz Moszyński, marszałek województwa śląskiego zapewnia: - Będę bronił swojego dobrego imienia. Zostałem ukarany za czyn, który nie został popełniony. Nie dam satysfakcji osobom, które imają się różnych sztuczek i próbują zakneblować usta członkom PO. Nie mogłem pojechać do Warszawy, bo miałem wcześniej zaplanowane inne spotkania, w których musiałem uczestniczyć.
Zarząd partii zarzuca obu działaczom: "szkodzenie wizerunkowi PO, łamanie przyjętego porządku organizowania konferencji programowych, lekceważenie władz". Kierownictwo PO nie ukrywa, że to sygnał ostrzegawczy dla ewentualnych naśladowców. Szczególnie przykre konsekwencje mogą spotkać Moszyńskiego. Został marszałkiem z nadania PO. - Dziś utracił zaufanie władz partii - poseł Tomczykiewicz jest stanowczy. - Za dziesięć dni zbiera się Rada Regionalna, na której podejmiemy ostateczną decyzję.
Dlaczego chociaż o spotkaniu - seminarium w Gliwicach wiadomo było od... pół roku to nieoczekiwanie sprawa nabrała przyspieszenia i na organizatorów poleciały gromy? Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, nie ma najmniejszych wątpliwości: - To pokazówka. Trzymanie partii za pysk. Przejaw alergicznej reakcji na krytykę - mówi. - Kierownictwo partii chce zdusić w zarodku każdy ideowy ferment, który mógłby zagrozić władzy. Wszystkie partie tak robią, ale PO do tej pory działała w białych rękawiczkach, zaś "wyrżnięcie" przez Tuska dwóch tenorów Olechowskiego i Płażyńskiego oraz ich następców Gilowskiej oraz Rokity było tego przykładem.
Agata Pustułka