Mocne słowa papieża
Przypominamy poglądy Benedykta XVI w wielu kontrowersyjnych sprawach...
Szczere słowa papieża: modliłem się, żeby mnie nie wybrano...
19 kwietnia 2005 r. kardynał Joseph Alois Ratzinger został wybrany następcą Jana Pawła II. Wybór Ratzingera na papieża nie był takim zaskoczeniem, jak w przypadku jego poprzedników - Jana Pawła II i Jana Pawła I. Jeszcze w czasie choroby Jana Pawła II "Time" donosił, że Ratzinger jest pierwszy do zajęcia jego miejsca. Po śmierci papieża-Polaka, "Financial Times" napisał że to Ratzinger jest liderem wśród kandydatów na nowego papieża.
"Podczas konklawe modliłem się do Boga, żeby mnie nie wybrano. Tym razem jednak Bóg wyraźnie mnie nie posłuchał" - mówił po wyborze. Po ośmiu latach pontyfikatu papież Benedykt XVI zdecydował się abdykować. To drugi taki przypadek w historii Kościoła: w 1294 r. abdykował papież Celestyn V.
Wcześniej jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary mówił, że chciałby wrócić na wieś do Bawarii i poświęcić się pisaniu książek, jednak przed śmiercią Jana Pawła II, powiedział do przyjaciół, że: "Jest gotowy na przyjęcie obowiązków, jakie (ewentualnie) umieści na nim Bóg".
(js)
"Nie uciekam z Watykanu, ale brakuje mi przyjaciół"
"Umiłowani bracia i siostry. Po wielkim papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie - prostego, skromnego pracownika winnicy Pana. Pocieszam się faktem, że Pan potrafi się posługiwać niedoskonałymi narzędziami i działać przy ich pomocy, a przede wszystkim zawierzam się waszym modlitwom. W radości Pana zmartwychwstałego, ufni w Jego stałą pomoc, idziemy przed siebie. Pan nam pomoże, a Maryja, Jego Najświętsza Matka, stoi u naszego boku. Dziękuję" - brzmiały pierwsze słowa nowego papieża, wygłoszone w języku włoskim, przed tradycyjnym błogosławieństwem Urbi et Orbi.
W wywiadzie-rzece z 2010 r. (polskie wydanie ukazało się w styczniu 2011 r.) zatytułowanym "Światłość świata" papież mówił o swoich błędach ("Ja też się mylę"), przyznawał też, że w Watykanie brakuje mi przyjaciół. Niemiecki dziennikarz Peter Seewald zapytał Benedykta XVI, czy nie czuje się "zamknięty" w Watykanie i czy czasem z niego ucieka. "Nie uciekam. Ale nie mogę jechać na wycieczkę, odwiedzić przyjaciół albo po prostu zostać w domu, jak mogłem robić, kiedy mieszkałem w Pentling i jeździłem z moim bratem do miasta, do jakiejś restauracji albo coś zobaczyć. Tego mi naprawdę brakuje" - wyznał.
Kontrowersyjne słowa papieża: prezerwatywy zwiększają epidemię AIDS
Duże kontrowersje wzbudziła wypowiedź papieża o nieprzydatności prezerwatyw w walce z AIDS (słowa te padły w marcu 2009 r. w Kamerunie). Papież stwierdził, że AIDS to tragedia, jednak sposobem walki z epidemią nie może być "dystrybucja prezerwatyw", która może jedynie "zwiększyć problemy" (bo wzmacniają rozwiązłość). Choć w ten sposób potwierdził jedynie nauczanie Kościoła, to z ostrą krytyką Benedykta XVI wystąpił m.in. rząd Francji.
- Wyrażamy poważne zaniepokojenie komentarzami Benedykta XVI, które zagrażają polityce zdrowotnej oraz nakazom ochrony ludzkiego życia - ogłosił rzecznik francuskiego MSZ Eric Chevallier, a do obrony "kluczowej roli prezerwatyw" w walce z epidemią AIDS przyłączyli się też ministrowie zdrowia z Niemiec i Belgii.
Wyraźne złagodzenie tonu w tej sprawie nastąpiło w listopadzie 2010 r. "Używanie prezerwatyw jest dopuszczalne w wyjątkowych, 'konkretnych przypadkach'. Takim przypadkiem może być 'zagrożenie zarażeniem się wirusem HIV' u mężczyzn uprawiających prostytucję" - stwierdził Benedykt XVI w "Światłości świata". Choć wypowiedź była bardzo powściągliwa i nie zmieniała stosunku Kościoła do antykoncepcji, to jednak był to zdecydowany przełom.
"W pewnych okolicznościach papież ma nawet obowiązek, by zrezygnować"
W wywiadzie-rzece "Światłość świata" zapytany o to, do kiedy głowa Kościoła powinna pełnić swoją posługę powiedział: "Gdy papież w jasny sposób uświadomi sobie, że nie jest fizycznie, psychologicznie ani duchowo zdolny dalej wykonywać obowiązków związanych z pełnionym przezeń urzędem, ma prawo, a w pewnych okolicznościach także obowiązek zrezygnować". Te słowa rozpętały burzę. Zaczęto głośno mówić o możliwości dymisji papieża, ale wkrótce plotki ucichły.
W rozmowie z Peterem Seewaldem papież mówił także o swoim rozczarowaniu. "Oczywiście, że jestem rozczarowany. Tym, że przede wszystkim w świecie zachodnim istnieje niechęć do Kościoła, że sekularyzm ponownie się usamodzielnia, rozwija formy, przez które odciąga ludzi coraz bardziej od wiary, że ogólna tendencja naszych czasów jest przeciwna Kościołowi. Mimo to wierzę w to, że taka jest właśnie chrześcijańska sytuacja, ta walka dwóch różnych rodzajów miłości; tak było zawsze i raz będzie jedna strona silniejsza, raz druga" - stwierdzał.
"Kościół zareagował na przypadki pedofilli za wolno"
Słyszalne były głosy oskarżające Benedykta XVI o spóźnioną reakcję na skandal pedofilii w Kościele, choć skandal wybuchł w 2002 r., a więc jeszcze za pontyfikatu jego poprzednika. W książce "Światłość świata", Benedykt XVI mówił, że Kościół, mając żelazne dowody, zareagował na przypadki pedofilii za wolno, i że sprawa była dobrze kryta.
"To był dla nas wielki wstrząs. Nagle tak dużo brudu. To był naprawdę niemal krater wulkanu, z którego nagle doszło do erupcji ogromnej chmury brudu, wszystko pociemniało i pogrążyło się w brudzie. (...) Ta sprawa nie była dla mnie zaskoczeniem. Pracując w Kongregacji Nauki Wiary miałem do czynienia z przypadkami z USA; widziałem również, jak narastała sytuacja w Irlandii. W tym całym wielkim nieuporządkowaniu był to niesłychany szok. Od czasu mojego wyboru na Stolicę Piotrową spotykałem się wielokrotnie z ofiarami nadużyć seksualnych. Trzy i pół roku temu, w październiku 2006 r., zażądałem w swoim wystąpieniu do biskupów irlandzkich, aby wyjawili całą prawdę i uczynili wszystko, co konieczne, aby tego rodzaju straszne przestępstwa więcej się nie powtórzyły, aby była przestrzegana zasada prawa i sprawiedliwości, a przede wszystkim, aby uleczyć ofiary" - mówił w rozmowie z niemieckim dziennikarzem.
"Nie boję się zamachu"
Seewald pytał też papieża, czy boi się zamachu. W odpowiedzi usłyszał krótkie: "Nie". Benedykt XVI zapytany zaś o to, czy boi się mas ludzi, zapytał sam: "Czy naprawdę właściwe jest to, że papież występuje przed masami i postrzega się go jako gwiazdę?". Następnie zauważył, że wierni "mają wielkie pragnienie, by zobaczyć papieża", przy czym - dodał - nie chodzi o kontakt z osobą, ale z "reprezentantem sacrum". - W tym sensie trzeba to przyjąć bez uważania wiwatów tłumu za komplement dla własnej osoby - stwierdził Benedykt XVI.
W lutym 2012 r. do włoskiej prasy trafił raport, zawierający informacje o planowanym zamachu na papieża. Odbywający wizytę w Chinach kardynał Paolo Romeo miał powiedzieć, że papież umrze w ciągu 12 miesięcy. Miał tez powiedzieć, że jego następca zostanie kardynał Angelo Scola. Rewelacje Romeo zszokowały jego rozmówców, którzy zawiadomili hierarchów. Ci sporządzili raport, napisany po niemiecku, co miało świadczyć o wadze sprawy, który trafił do prasy, natychmiast rozpętując medialną burzę.
Wpadka w Ratyzbonie - to wzburzyło muzułmanów
Dużą wpadką Benedykta XVI był wykład, jaki wygłosił na uniwersytecie w Ratyzbonie. Papież zacytował wówczas fikcyjną, jak sądzą uczeni, rozmowę cesarza Emmanuela II z pewnym Persem, który usłyszał od cesarza: "Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił". Ten fragment, podchwycony przez media, wzburzył świat muzułmański.
Tak się z niego tłumaczył papież w "Światłości światła": "Przemyślałem i wygłosiłem to przemówienie jako czysto akademickie, nie zdając sobie sprawy, że przemówienia papieża traktowane są jako polityczne a nie wystąpienia akademickie. Ze względu na to spojrzenie polityczne przestano zwracać uwagę na delikatną materię tego referatu, wyrwano go z kontekstu i zrobiono tekst polityczny, którym nie był. (...) Ale zdarzenia te, po wszystkich przykrych rzeczach, jakie się wydarzyły i z których powodu mogę być tylko smutny, zakończyły się ostatecznie pozytywnie. Podczas wizyty w Turcji mogłem pokazać, że żywię głęboki szacunek do islamu, że postrzegam go jako dużą rzeczywistość religijną, z którą musimy rozmawiać. I tak ze sprawy kontrowersyjnej narodził się naprawdę intensywny dialog".
Śmiałe słowa papieża o związkach księży z kobietami i celibacie
Papież zabierał też głos w sprawie związków księży z kobietami, celibatu i małżeństwa. "Wszystko, co jest kłamstwem i zatajeniem, nie może mieć miejsca. (...) Tam, gdzie ksiądz żyje z kobietą, powinno się sprawdzić, czy jest chęć zawarcia małżeństwa i czy może być zawarte dobre małżeństwo. Jeżeli tak jest, powinni pójść tą drogą. Jeżeli zawodzi moralna wola i nie występuje rzeczywista wewnętrzna więź, należy próbować znaleźć drogi uzdrowienia dla niego i dla niej. W każdym wypadku należy zadbać o dobro dzieci - one są pierwszorzędnym dobrem - i aby otrzymały żywe wychowanie, którego potrzebują" - stwierdzał.
"Podstawowym problemem jest uczciwość. Druga sprawa to szacunek do prawdy obojga ludzi i dzieci, aby znaleźć dobre rozwiązanie. Po trzecie: jak młodych ludzi wychowywać ponownie do celibatu? Jak można wspierać księży, aby mogli go przeżywać i pozostawał on znakiem w tych pogmatwanych czasach, w których nie tylko celibat, ale również małżeństwo znajdują się w głębokim kryzysie? Wielu twierdzi, iż nie istnieje już monogamiczne małżeństwo. Wspieranie celibatu i małżeństwa jest wielkim wyzwaniem. Małżeństwo monogamiczne jest fundamentem, na którym spoczywa cywilizacja zachodnia. Jeżeli się rozpadnie, rozpadnie się w sposób istotny nasza kultura" - tłumaczył Benedykt XVI.
Tak papież mówił o celibacie: "Celibat jest zawsze atakiem na to, co człowiek normalnie myśli; coś, co jest do zrealizowania i przekonywające tylko wtedy, gdy Bóg daje i dzięki czemu dostąpię Królestwa Bożego. Z tego punktu widzenia celibat jest znakiem szczególnego rodzaju. Skandalem, który wywołuje przez to, że pokazuje, że są ludzie, którzy w niego wierzą. W tym znaczeniu skandal celibatu ma swoje pozytywne strony".
"Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim"
Papież w wywiadzie-rzece zabrał też głos w sprawie homoseksualizmu. "Po pierwsze, są oni ludźmi ze swoimi problemami i radościami, a jako ludzie mają takie skłonności, należy im się szacunek i nie mogą być z tego powodu odrzuceni. Poszanowanie drugiego człowieka jest czymś podstawowym i decydującym" - stwierdzał.
"Lecz równocześnie wewnętrzny pociąg do seksualności jest czymś innym. Można by powiedzieć, że ewolucja dokonała podziału na płeć w celu reprodukcji gatunku. Tak też jest to widziane teologicznie. Pociąg seksualny ma za zadanie zbliżyć do siebie mężczyznę i kobietę po to by mieli potomstwo, dzieci, by dawali przyszłość. To jest wewnętrzna determinacja, leżąca w ich naturze. Wszystko inne jest skierowane przeciw wewnętrznemu poczuciu płciowości. Musimy się tego trzymać, nawet jeśli nie jest to popularne.
Chodzi o wewnętrzną prawdę, co płciowość oznacza dla bycia człowiekiem. Jeśli ktoś posiada głęboko zakorzenione skłonności homoseksualne - nie wiadomo do dziś, czy są one wrodzone czy powstają we wczesnym dzieciństwie - jeśli działają na niego z ogromną siłą, to jest to dla niego wielki egzamin, tak jak inne egzaminy mogą obciążać ludzi. Nie oznacza to, że dzięki temu homoseksualizm jest moralnie słuszny, ale jest czymś, co przeciwstawia się temu, czego chciał pierwotnie Bóg. (...) Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim".
"Pius XII był jednym z wielkich sprawiedliwych, jak żaden inny, który uratował tak wielu Żydów"
Benedykt XVI w wywiadzie-rzece wypowiedział się także o papieżu Piusie XII, któremu zarzuca się, że milczał w obliczu Holocaustu. "Pius XII uratował życie tysiącom Żydów na przykład przez to, że otworzył rzymskie klasztory i klauzury, co tylko papież sam osobiście mógł uczynić i kiedy uczynił je eksterytorialnymi, co nie było do końca prawnie zabezpieczone, co jednak Niemcy tolerowali. Jest całkiem oczywiste, że z chwilą, gdy Pius XII chciałby oficjalnie zaprotestować, nie szanowano by już eksterytorialności i przebywający w klasztorach tysiące ludzi z pewnością zostaliby deportowani.
Pod tym względem chodziło o wiele istnień ludzkich, które tylko w ten sposób mogły zostać uratowane. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że Pacelli już w 1938 r. jako sekretarz stanu pisał do całego świata, aby postarał się on o bezproblemowe wydawanie wiz Żydom, którzy wyemigrowali z Niemiec. Ze swojej strony czynił wszystko, by ratować życie ludzkie. Oczywiście można zawsze zadawać pytanie: 'dlaczego nie protestował zdecydowanie?'. Uważam, że wiedział, jakie skutki miałby otwarty protest. Wiemy, że bardzo cierpiał osobiście z tego powodu. Wiedział, że właściwie powinien mówić, ale sytuacja na to nie pozwalała.
Mamy teraz wielu mądrych ludzi, którzy mówią, że co prawda uratował wielu ludzi, ale miał staroświecki pogląd o Żydach, że nie stał na wysokości II Soboru Watykańskiego. To nie jest właściwe pytanie. Decydujące jest to, co zrobił, co próbował zrobić, sądzę, że mogę uznać, że był jednym z wielkich sprawiedliwych, jak żaden inny, który uratował tak wielu Żydów" - stwierdzał papież.
(js)