Mini tornado zaatakowało Australię

13 osób zostało rannych w wyniku mini tornada, jakie przeszło nad miastem Townsville w stanie Queensland, na północnym-wschodzie Australii. Tornado niszczyło domy, przewracało samochody, zrywało dachy i łamało drzewa. Tysiące osób pozostaje bez prądu po uszkodzeniach linii energetycznych.

W wyniku działania żywiołu zniszczonych zostało co najmniej 60 domów. Świadkowie w rozmowie z agencją AP relacjonowali, że gdy wicher uderzył, poczuli się jak w wirującym bębnie pralki.

(wp.pl/meg)

Mimo poważnych zniszczeń meteorolodzy wstrzymują się z nazwaniem ataku silnego wiatru mianem tornado, ponieważ nie zaobserwowano charakterystycznego dla tornad "lejka".

W czasie uderzenia tornada siła wiatru nie była wielka: 110 km/h. Burza trwała tylko 20 minut, ale to wystarczyło, by spowodować poważne szkody.

Jak powiedziała premier stanu Quennsland Anna Bligh, można przyjąć, że zjawisko, które zaatakowało Townsville to mini tornado.

Miasto zostało oficjalnie uznane za obszar dotknięty klęską żywiołową, dzięki czemu osoby dotknięte skutkami tornado będą mogły ubiegać się o pomoc finansową na odbudowę domów.

W Australii wciąż pada deszcz, który dodatkowo utrudnia sytuację i moczy wnętrza pozbawionych dachów budynków.

Wiele osób, których domy zostały uszkodzone chroniło się w pomieszczeniach bez okien. - Ja mam dach i to jest wspaniałe. Ale moi sąsiedzi nie mają - mówiła agencji AP jednak z mieszkanek Townsville.

Deszczowa pogoda w Australii sprawia, że nie tylko silny i nagły wiatr stanowi zagrożenie. W niektórych rejonach na północy kraju mieszkańcy zmagają się z powodzią.

W ostatnich dniach służby ratunkowe ocaliły 9 osób, które w wyniku osunięcia się błota, zostały odcięte od drogi i uwięzione w swoich samochodach.