Miłosierdzie na akord
Pieniądze dla potrzebujących, zbierane w czasie kwest ulicznych do puszek Polskiego Czerwonego Krzyża i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, trafiały do prywatnej kieszeni Piotra M., działacza zarządu mazowieckiego PCK - wynika ze śledztwa dziennikarzy TVN i "Rzeczpospolitej". Kiedy sprawa wyszła na jaw, M. zaczął straszyć świadków. Nachodził ich w towarzystwie rosłych młodzieńców i zmuszał do podpisywania wybielających go oświadczeń - pisze dziennik.
15.06.2004 | aktual.: 15.06.2004 07:13
Piotr M. w zarządzie mazowieckiego PCK organizował zbiórki publiczne. Zbierał pieniądze nie tylko dla PCK, ale również w czasie finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka. Z ustaleń TVN i "Rzeczpospolitej" wynika, że zorganizował grupę zbieraczy.
Sprowadzał ich autobusami z odległych nawet o setki kilometrów od Warszawy miejscowości. Ustawiał w najruchliwszych miejscach stolicy - centrach handlowych i dużych placach. Płacił im prowizję od uzbieranej kwoty, co było niezgodne z przepisami. W ten sposób mogło zarabiać nawet kilkaset osób z różnych stron Polski. Po przeliczeniu pieniędzy zebranych do puszek część przejmowali organizatorzy zbiórek - podaje gazeta.
Władze PCK nie chcą rozmawiać na temat M. "Dotarły do nas sygnały o nieprawidłowościach w przeprowadzaniu zbiórek" - przyznaje szefowa mazowieckiego PCK Małgorzata Tarasewicz. "Zawiadomiliśmy prokuraturę, ona wszystko wyjaśni. Nie chcemy się na ten temat wypowiadać" - dodaje na łamach "Rzeczpospolity".
Jerzy Owsiak mówi, że będzie czekał na wyjaśnienie zarzutów pod adresem Piotra M. Dodaje, że dowiedział się o nich od dziennikarzy. "Taki podział pieniędzy jest niezgodny ze statutem fundacji" - mówi dziennikowi.