Michnik przegrał z IPN proces o ojca
Sąd oddalił pozew redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika przeciw Instytutowi Pamięci Narodowej - podaje "Rzeczpospolita". Michnik domagał się przeprosin od IPN za przypis dotyczący jego ojca Ozjasza Szechtera, w książce "Marzec 68".
17.03.2009 17:28
W książce można było przeczytać, że Szechter został przed wojną skazany za szpiegostwo. Tymczasem - jak pisze "Rzeczpospolita" - przedwojenny sąd skazał go za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego przez działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, która była organizacją kontrolowaną przez sowiecką agenturę. W Biuletynie IPN pomyłkę sprostowano oraz przeproszono "wszystkich, których dobra osobiste zostały naruszone".
To jednak nie usatysfakcjonowało naczelnego "Gazety Wyborczej". Żądał 50 tys. zł odszkodowania na cel społeczny i przeprosin w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej".
Michnik pisał w "Gazecie Wyborczej": "Mój ojciec nie był sowieckim szpiegiem. W latach drugiej RP był członkiem nielegalnej partii komunistycznej. Z tego tytułu był wielokrotnie więziony - w sumie spędził osiem lat w więzieniach".
Reprezentujący IPN prawnicy Krzysztof Zając i Wacław Markowicz argumentowali, że przestępstwa, za które został skazany Szechter przedwojenny Kodeks karny klasyfikował jeszcze ciężej niż szpiegostwo bo jako zbrodnię stanu.
- Nazwanie mego ojca szpiegiem sowieckim odebrałem jako oszczerstwo wymierzone w jego godność i moje prawo do szanowania jego pamięci - mówił przed sądem Adam Michnik. Piotr Gontarczyk, który był jednym z redaktorów zawierającego sporny przypis tomu "Marzec 68", jest bardzo zadowolony z decyzji sądu. - Takiej decyzji należało się spodziewać. W moim przekonaniu Adamowi Michnikowi mogło chodzić nie tyle o ochronę dóbr osobistych ale sprawdzenie jak daleko może się posunąć w terroryzowaniu debaty publicznej i świata nauki przy pomocy pozwów sądowych. Odnosiłem wrażenie, że przy pomocy tej metody Michnik chciał ograniczyć możliwość badania niektórych tematów. Tak się nie stało i odbieram to jako bardzo dobry znak - powiedział "Rzeczpospolitej" Piotr Gontarczyk.