Michnik czuje się molestowany
"Czuję się molestowany" - tak redaktor
naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik zareagował
przed komisją śledczą na pytania Zbigniewa Ziobro (PiS).
21.10.2003 | aktual.: 21.10.2003 14:17
Ziobro chciał poznać kryteria jakimi kieruje się Michnik, kiedy nie chce mówić o swojej rozmowie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim dotyczącej sprawy Rywina, a opowiada o rozmowie z ministrem sprawiedliwości Grzegorzem Kurczukiem.
Ziobro, powołując się na wypowiedź Kwaśniewskiego dla "Rzeczpospolitej", że namawiał i premiera i Michnika do zgłoszenia sprawy do prokuratury, spytał jak redaktor naczelny "GW" zareagował na namowy ze strony prezydenta.
_ "Nie brałem żadnego udziału w żadnej wspólnej rozmowie z prezydentem i premierem Millerem, a jeśli chodzi o wszystko inne to zrobiłem to, co zrobiłem. Po cóż pan mnie pyta jak zareagowałem, skoro pan wie jak zareagowałem"_ - odparł Michnik.
Ziobro wyjaśnił, że pyta o jego reakcję w czasie rozmowy z prezydentem, a nie o ostateczną reakcję w postaci publikacji w "Gazecie". Michnik powtórzył, że jego jako dziennikarza obowiązują inne zasady, niż każdego innego obywatela.
"I pan prezydent, i każdy inny, może opowiadać przebieg rozmów ze mną, nie łamiąc prawa i nie łamiąc zasad etyki zawodowej. Mnie tego robić nie wolno. W związku z tym ja o tych rozmowach, ani o tej, ani o żadnych innych opowiadać nie będę" - dodał.
Ziobro tłumaczył, że pytał o reakcję na sugestię prezydenta, ponieważ poprzednio Michnik zeznał, że nie pamięta tej rozmowy. Poseł PiS chciał więc dopytać, czy redaktor naczelny "GW" nie pamięta, czy uważa nie powinien o tym mówić.
Michnik powtórzył, że już mówił o swoich motywach, m.in. o etyce zawodowej, i że jeżeli się publicznie mówi o osobach z pierwszych stron gazet, to jest bardzo łatwo coś przekręcić, i w tym sensie nie wolno mu "relacjonować tych rozmów bez istotnej, wyższej przyczyny".
Poseł PiS spytał jednak o jego rozmowę z ministrem sprawiedliwości z jesieni 2002 r. oraz czy Michnik podtrzymuje zeznanie, że nie rozmawiał z Grzegorzem Kurczukiem ani o nagraniu rozmowy z Rywinem, ani o notatce na temat tego nagrania.
Michnik odparł, że być może się nieprecyzyjnie wyraził. Jak powiedział, tylko zakomunikował ministrowi, iż nic mu nie da i nic nie udostępni z tego, co "traktuje jako podstawowy materiał argumentacyjny w sprawie Rywina", a Kurczuk i opinia publiczna dowie się o wszystkim z publikacji w "Gazecie".
Ziobro dociekał, czy podczas tej rozmowy postanowił nie przedstawiać Kurczukowi informacji o sprawie Rywina, o których - do czasu konfrontacji u premiera - opowiedział wielu znajomym osobom.
Michnik powiedział, że zanim spotkali się, z inicjatywy Kurczuka, nie znali się osobiście, w związku z czym "dawało to inną temperaturę rozmowy". Dodał, że odniósł wówczas wrażenie, iż minister sprawiedliwości był po rozmowie z premierem.
"Chyba mi to powiedział wręcz, że rozmawiał z premierem na ten temat. Tak mi się zdaje teraz. A może to chodziło o 'Wprost', już nie pamiętam. W każdym razie podczas rozmowy miałem poczucie, że to nie jest mój znajomy, w związku z tym muszę zachować rewolucyjną czujność, że ja nie wiem w jakiej sprawie prokurator generalny przychodzi. Myśmy tego jeszcze nie opublikowali, nie wiadomo, co się tam jeszcze z tym może dziać" - zaznaczył.
Michnik przyznał, że kilkakrotnie Kurczuk próbował wrócić do tematu nagrania rozmowy z Rywinem i notatki, ale on ucinał rozmowę mówiąc, że wszystko będzie można przeczytać w "Gazecie".
Ziobro zastanawiał się, czym różni się spotkanie z wysokimi urzędnikami państwowymi: prezydentem i ministrem sprawiedliwości, skoro Michnik o jednym nie chce mówić, a opowiada o drugim.
Michnik odparł, że Kurczuk przyszedł do niego "nie dlatego, że chciał zapoznać się z bogactwem jego duszy", tylko dlatego, że interesował się sprawą, o której słyszał, czyli przyszedł do niego "niejako oficjalnie jako minister". Dodał, że według niego, rozmowa która ma charakter oficjalny, nie podlega tajemnicy dziennikarskiej.
Kiedy Ziobro dalej dopytywał o różnicę w traktowaniu rozmowy z prezydentem i ministrem sprawiedliwości, Michnik oświadczył, że czuje się molestowany. "Jeszcze nie seksualnie, ale molestowany się czuję. Co to wszystko ma wspólnego ze sprawą Lwa Rywina?" - spytał.
Zareagował na to szef komisji Tomasz Nałęcz (UP), prosząc Michnika, by zrezygnował podczas przesłuchania z żartobliwego tonu.(iza)