Metro pędzi jak ślimak


Budowa warszawskiego metra przypomina wyścig ślimaków. Po 20 latach metro liczy sobie zaledwie 14 stacji i 15 km długości - informuje "Super Express".

15.04.2003 | aktual.: 17.04.2003 10:10

Do 2006 r. pierwsza linia miała być dociągnięta do Młocin, ale budowa zapewne znowu się opóźni. Tym razem przez... Unię Europejską.

Dzisiaj mija dokładnie 20 lat od wbicia pierwszego pala w tunelu B5 miedzy stacją Ursynów a Stokłosy. To wydarzenie uznawane jest za początek "nowożytnej" budowy stołecznego metra. Dziennik postanowił sprawdzić, czy z okazji rocznicy pasażerowie mogą liczyć na jakieś przywileje.

"Darmowe przejazdy? W żadnym wypadku. Rocznica budowy metra nie jest oficjalnym świętem. Tego dnia metro kursuje jak co dzień, a pasażerowie muszą płacić za bilety" - rozwiała złudzenia gazety rzecznik warszawskiego metra Teresa Kuźmińska.

Świętować rzeczywiście nie ma czego. Warszawskie metro powstaje wyjątkowo ślamazarnie. W porównaniu z podziemnymi kolejkami w innych stolicach wygląda jak ubogi krewny przy wujku z Ameryki. Nie udało się nawet skończyć pierwszej linii. Dla porównania: Paryż ma linii 15, Madryt - 12, a czeska Praga - trzy.

Żeby skończyć budowę pierwszej linii, trzeba wybudować jeszcze pięć stacji: Marymont, Park Kaskada, Bielany, Wawrzyszew i Młociny. Stacje i tunele mają być budowane jednocześnie, w większości metodą odkrywkową.

"Dzięki temu obniżymy koszty. Szacuję, że zakończenie pierwszej linii metra będzie kosztowało ponad 600 mln zł (według wcześniejszych szacunków miało to być 800-900 mln zł). Jesteśmy gotowi do ogłoszenia odpowiednich przetargów. Czekamy, aż rozstrzygnie się, czy Warszawa ma szanse na dofinansowanie budowy metra przez Unię Europejską" - powiedział gazecie wiceprezydent Warszawy Sławomir Skrzypek. (mk)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)