Manifestacja "Solidarności" w Katowicach
Blisko tysiąc związkowców ze wszystkich
sekcji branżowych śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" protestuje w
czwartek przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim w Katowicach przeciwko
polityce rządu Leszka Millera i nowelizacji Kodeksu pracy.
Jest wśród nich około 300 pracowników upadłej przed rokiem Huty Baildon i innych śląskich hut. Domagają się ponownego uruchomienia należącej do Baildonu walcowni.
Przy akompaniamencie gwizdów i syren alarmowych manifestanci wieszają wycięte z papieru gruszki na drzewku symbolizującym wierzbę. To gruszki na wierzbie obiecane przez Leszka Millera - mówią.
Na taczkach związkowcy przywieźli kukły premiera i ministra pracy Jerzego Hausnera. Precz z Millerem i Hausnerem - skandowali. Na noszach umieścili Kodeks pracy.
Dzisiaj mówimy władzy: dość działań pozornych. Ratujmy Polskę, Śląsk i nasze miejsca pracy - powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Wacław Marszewski. Lider górniczej "Solidarności" Henryk Nakonieczny mówił, że polityka rządu zmierza do konfrontacji. Sprzeciwił się planom Ministerstwa Gospodarki, które chciałoby wprowadzić 6-dniowy tydzień pracy w górnictwie.
Zebrani przed urzędem związkowcy odśpiewali hymn narodowy. Wcześniej skandowali m.in.: "Złodzieje", "SLD-KGB" i "Solidarność". (and)