Mafia!
Najpierw były dziwne powiązania znanych osobistości z półświatkiem i tajnymi służbami. Potem zdarzały się przerzuty broni do krajów objętych embargiem oraz wielkie transporty (po kilka ton) narkotyków, za którymi stali gangsterzy, ludzie tajnych służb i powiązani z nimi biznesmeni i politycy. Powstawały wtedy spółki za pieniądze z funduszy operacyjnych tajnych służb (firmowane przez znanych obecnie biznesmenów), w nielegalne interesy wchodziły dawne centrale handlu zagranicznego.
29.03.2005 | aktual.: 29.03.2005 11:18
A potem w dziwnych okolicznościach zaczęły ginąć osoby, które o tych interesach wiedziały lub były w nie uwikłane. "Nie ma w Polsce mafii, jest tylko zorganizowana przestępczość" - mówili kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości III RP, choć ślady istnienia mafii widzieliśmy na każdym kroku. Dopiero sejmowe komisje śledcze ujawniły skalę tej gangreny. I okazało się, że kluczem do polskiej mafii jest zabójstwo gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji.
Szwadrony śmierci mafii
Zanim w czerwcu 1998 r. zginął gen. Papała, od siedmiu lat zdarzały się tajemnicze zgony. Śmierć Waleriana Pańki, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w październiku 1991 r. wyglądała jak zwykły wypadek. Tyle że zdarzył się na prostym odcinku trasy z Warszawy do Katowic, a auto rozpadło się na dwie części jakby przecięte skalpelem. Za kilka dni prezes Pańko miał w Sejmie przedstawić ustalenia NIK dotyczące afery FOZZ. Mało kto pamiętał wtedy, że jak zwykły zawał cztery miesiące wcześniej wyglądała śmierć Michała Falzmanna, kontrolera NIK zajmującego się sprawą FOZZ. Miał zaledwie 38 lat. Zawału doznał krótko po tym, jak domagał się powołania specjalnej sejmowej komisji ds. FOZZ. Falzmann ustalił, że z funduszy FOZZ powstały dziesiątki spółek kontrolowanych przez byłych wysokich oficerów tajnych służb i milicji.
W 1991 r. przed blokiem, w którym mieszkał, zabity został strzałem w głowę Andrzej Stuglik. Przed 1989 r. był on oficerem kontrwywiadu PRL, potem głównym specjalistą ds. rozliczeń dewizowych w Ministerstwie Finansów, a wreszcie doradcą finansowym w Towarzystwie Handlu Międzynarodowego DAL SA, które sprzedawało m.in. broń - nie zawsze legalnie. Osoby pracujące w spółce DAL (bracia D.) pojawiły się potem w śledztwie w sprawie zabójstwa Papały. Tuż przed śmiercią Stuglik chwalił się, że czeka na dopływ dużych pieniędzy. Miały one pochodzić z transakcji, w której pośredniczył, a którą współorganizowały rosyjskie tajne służby. Takie międzynarodowe transakcje z udziałem tajnych służb były wtedy na porządku dziennym i nie dotyczyły tylko broni. Oto w 1996 r. na tydzień zniesiono cło na zboże. Dziwnym trafem na granicy Polski stały już wagony wypełnione milionem ton zboża z Uzbekistanu. Sprowadzili je bohaterowie afery Orlenu, wcześniej występujący w sprawie Olina - Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel oraz rosyjski
szpieg Władimir Ałganow. Kuna i Żagiel pojawili się w grudniu 1995 r. na opłatkowym przyjęciu w hotelu Holiday Inn, gdzie spotkali się m.in. z Jolantą Kwaśniewską. Podczas przesłuchań Kuny i Żagla przed komisją ds. Orlenu wyszło na jaw, że znają oni praktycznie całą czołówkę SLD, a także polityków SDPL oraz byłych i obecnych ministrów Kancelarii Prezydenta.
Już w 1997 r. wszczęto śledztwo w sprawie importu zboża przez Kunę, Żagla i Ałganowa, lecz zostało ono szybko umorzone. Kilku zbyt dociekliwych urzędników państwowych po cichu zwolniono, a nadzorującego dochodzenie oficera Komendy Głównej Policji przesunięto na podrzędne stanowisko. Oficer ten mówi "Wprost", że pod drobnym pretekstem zatrzymał wtedy Andrzeja Kunę. Ten zaśmiał mu się w twarz i stwierdził, że za chwilę zostanie zwolniony, podobnie jak policjant. I rzeczywiście - prokurator kazał go natychmiast zwolnić, a oficera ukarano degradacją.
Warto pamiętać, że interesy z Kuną i Żaglem prowadzi Sławomir Wiatr, były pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej (w sierpniu 2002 r. przyznał, że był świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL). Wiatr był w 1990 r. współzałożycielem spółki Mitpol, której udziałowcami zostali później Kuna i Żagiel. Byli oni także właścicielami firmy Polmarck, która wraz z Mitpolem zakładała w 1991 r. spółkę Billa Polska, mającą sieć supermarketów. W Polmarcku pracował rosyjski agent Władimir Ałganow. Sławomir Wiatr jest dobrym znajomym prezydenckiej pary.
Wszyscy ludzie mafii
Gdy trzy lata temu policjanci z Centralnego Biura Śledczgo przeszukali w Bratysławie willę Jeremiasza Barańskiego (Baraniny), jednego z najważniejszych bossów mafii, znaleźli tam zapiski, że w 1992 r. Barański gościł w swojej willi jednego z polskich posłów, później (i obecnie) ważnego polityka. Baranina tak chciał go ugościć, że zaproponował mu własną żonę. Ta wpadła w furię i postrzeliła Barańskiego. We wrocławskim domu pracującego dla Baraniny Ryszarda K., gdzie Baranina bywał nawet wtedy, gdy ścigano go listem gończym, przez lata organizowano imprezy sylwestrowe, na których bawiła się miejska elita, m.in. prokuratorzy, radni, najwyżsi miejscy urzędnicy. Pojawił się tam także Władysław Frasyniuk, szef Unii Wolności i założyciel Partii Demokratycznej.
Barański znał też Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Znał także Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, za którym polska prokuratura rozesłała list gończy, bo jest podejrzany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. Mazur zna w Polsce prawie wszystkich ważnych polityków. Zna również Ałganowa, bo w pierwszej połowie lat 90., gdy bywał w Warszawie, mieszkał w sąsiedztwie Ałganowa w tzw. zatoce czerwonych świń, gdzie wtedy mieszkali niemal wszyscy liderzy SLD, w tym Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Józef Oleksy.
Cicha ekspansja mafii trwała do 19 lipca 1997 r. Wtedy to w wypadku samochodowym zginął poseł ziemi radomskiej Tadeusz Kowalczyk, członek Klubu Parlamentarnego na rzecz Akcji Wyborczej Solidarność. Kowalczyk był wcześniej członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych. Już po jego śmierci okazało się, że od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. To Kowalczyk poręczył za Stanisława M., uznawanego za jednego z bossów podziemia. To on współpracował z braćmi D. z Radomia, handlującymi m.in. bronią. Ustaliliśmy, że przed śmiercią Kowalczyk co najmniej kilka razy spotykał się z Markiem Papałą, wtedy zastępcą komendanta głównego policji.
Zlecenie na Papałę
W poprzednim numerze "Wprost" ("Ofiara niewinności") napisaliśmy o zdobytym przez nas piśmie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku (ze stycznia 2000 r.) do konsulatu generalnego RP w Chicago. Prokurator prosił w nim o przesłuchanie Edwarda Mazura. Z pisma wynika, że Mazura podejrzewano o to, iż w kwietniu 1998 r. spotkał się w gdańskim hotelu Marina z gangsterami Andrzejem Zielińskim (Słowikiem), Nikodemem Skotarczakiem (Nikosiem), Kazimierzem Hedbergiem (Kartoflem) i Arturem Zirajewskim (Iwanem). To na tym spotkaniu miała zapaść decyzja o zabiciu gen. Papały, co stało się 25 czerwca 1998 r.
Warto przypomnieć, że Kazimierz Hedberg, niegdyś złodziej kieszonkowy, na polecenie i pod kontrolą komunistycznej bezpieki zorganizował grupę przestępczą specjalizującą się m.in. w przemycie narkotyków. Pieniądze z tego procederu trafiały na fundusz operacyjny SB, ale także na prywatne konta oficerów, którzy Kartofla kontrolowali. Przykład Hedberga pokazuje powiązania pospolitych gangsterów z funkcjonariuszami komunistycznych służb specjalnych. Takie powiązania miał także Andrzej Kolikowski (Pershing), zabity w 1999 r. w Zakopanem boss "Pruszkowa". Prawie 80 proc. znanych przywódców polskiego podziemia było informatorami bądź tajnymi współpracownikami SB, WSW i milicji.
Tomasz Butkiewicz Współpraca: Leszek Misiak Jarosław Knap Ewa Ornacka