Łoziński: Kijowski pogrąża siebie i KOD
- Mateusz Kijowski to dobry człowiek, który się zaplątał i w panice robi kolejne błędy - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Krzysztof Łoziński, członek zarządu KOD i były opozycjonista w czasach PRL. Jego zdaniem, Kijowski startując na szefa Komitetu Obrony Demokracji, może doprowadzić do rozłamu w organizacji.
Według Krzysztofa Łozińskiego, obecne problemy Komitetu Obrony Demokracji wynikają głównie z braku doświadczenia i przejrzystej organizacji, której zabrakło już na samym początku. W jego ocenie, niektóre sprawy - jak choćby finansowe - powinny być rozwiązane dużo wcześniej. - Jesteśmy na zakręcie - mówi Łoziński w rozmowie z "Rzeczpospolitą" - Działaliśmy tak szybko, że nie zadbaliśmy o formalności. Gdyby Kijowski dostawał pensję i nie musiał kombinować, to nie byłoby afery. On trzy czwarte swojego czasu poświęcił Komitetowi. Łącznie z niedzielami - dodaje.
Łoziński: wszyscy w KOD jesteśmy amatorami
Według Łozińskiego błędem było także powołanie siedmioosobowego zarządu. - My wszyscy w KOD jesteśmy amatorami - tłumaczy - Nikt z nas nie sprawował żadnych urzędów. Uczymy się walczyć w trakcie bitwy. Od początku zarząd był zbyt mało liczny. Siedem osób nie jest w stanie ogarnąć tak dużego ruchu, jakim stał się KOD.
Krzysztof Łoziński zdradził w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że w związku z kryzysem w organizacji, przygotowuje tzw. plan naprawczy. Uporządkowane maja być wszystkie biurokratyczne procedury, a wszelkie protokoły i uchwały będą jawne. Reorganizacja ma sięgnąć także zmian kadrowych i statutowych. - Zarząd musi być liczniejszy, w nim kilkuosobowe prezydium. Ludzie muszą być zatrudnieni na etatach, na pensji. Przewodniczący musi mieć inną rolę. Ma prowadzić posiedzenia zarządu, ale sam nie może o niczym decydować. Powinien mieć też rolę reprezentacyjną. Szef KOD powinien być jak królowa angielska w brytyjskim parlamencie - wyjaśnia Łoziński.
Krzysztof Łoziński nie ma wątpliwości, że Mateusz Kijowski powinien dla dobra stowarzyszenia zrezygnować ze startu w najbliższych wyborach władz organizacji. - Nie rozumie, że pogrąża siebie i KOD. Powinien się czasowo wycofać. Ale to jego wybór. Nikt nie może mu zakazać kandydowania - mówi działacz KOD - To dobry człowiek, który się zaplatał i w panice robi kolejne błędy. Zabrakło mu odpowiedzialności. Komitetowi grozi przez to rozłam - dodaje.
Co ciekawe, Łoziński nie wyklucza, że sam również wystartuje w najbliższych wyborach na szefa Komitetu Obrony Demokracji. - Dwa tygodnie temu powiedziałbym, że nie - tłumaczy - Ale dzisiaj jestem co raz bliżej poświęcenia życia dla dobra KOD. Trzeba go ratować. Tym bardziej, że zainteresowanie KOD jest coraz większe.