Lepper: CBA to przedszkolaki
Oficerowie CBA zachowują się jak przedszkolaki. Co to za agentura? Powinni dopiero pójść się wyszkolić – mówił w „Sygnałach Dnia” Andrzej Lepper, przewodniczący Samoobrony.
13.07.2007 | aktual.: 13.07.2007 11:22
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/andrzej-lepper-odwolany-6038700402090625g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/andrzej-lepper-odwolany-6038700402090625g )
Andrzej Lepper odwołany
Sygnały Dnia: A czy polecił pan przyspieszyć sprawę gruntów pod Mrągowem w Ministerstwie? Czy była...
Andrzej Lepper: Ale jak ja mogłem posp... No przecież ma pan wywiad, dzisiaj wywiad w prasie z ministrem Kowalczykiem, no i jak ja mogłem...
Ale ponoć wiceministra Jabłońskiego pan wezwał i powiedział: „proszę zająć się tą sprawą”.
- Ale oczywiście, że tak. I wezwie każdego innego. Gdybym dzisiaj był i przyszedłby pan do mnie i powiedział, że w jakiejś gminie tam, gdzieś na południu Polski przedłuża się sprawa odrolnienia gruntów, to wezwie zaraz Jabłońskiego, gdybym był, czy obecnego szefa gabinetu politycznego i powiem: proszę tą sprawą zająć się i zobaczyć, dlaczego tak długo załatwiana jest. Trzy tysiące...
Ale tą sprawę, panie premierze, podrzucił panu czy zwrócił na nią uwagę pan Piotr Ryba. Pan sam na konferencji prasowej mówił...
- No oczywiście.
...że co najmniej trzykrotnie panu zwracał uwagę na tę sprawę.
- Panie redaktorze, gdyby dzisiaj mój dobry znajomy, pan Mojsa Stanisław, przyszedł do mnie i powiedział, że „panie premierze, tam i tam jest taka sprawa”, to też mu powiem: „panie Stanisławie, szybko proszę tutaj do gabinetu politycznego i proszę mnie tą sprawą zająć się szybko”. Przecież to na co dzień mamy dziesiątki telefonów, dlaczego my tak z opóźnieniem przeprowadzamy te procedury, że gminy nie mogą się rozwijać. No, obojętnie, kto by do mnie przyszedł... Czy pan Ryba miał na czole napisane, że to jest spekulant? Czy pan Ryba wcześniej był karany za takie sprawy, że ja wiedziałem, że on jest karany, że to jest cwaniak, że to jest oszust i ja go wpuściłem do gabinetu i on przyszedł z taką propozycją i ja zgodziłem się na to. Otóż nie. Przyszedł do mnie całkiem w innej sprawie, a przy okazji powiedział, że jest jakiś człowiek, który mówi mu, że te sprawy się długo załatwia i tak dalej, i dlaczego tak długo trwa.
I nie zapala się panu światełko jednak w głowie, że ktoś tu promuje jakąś akcję, nieczyste, nie wiadomo, jak to poza procedurą przyspieszyć?
- Panie redaktorze, gdybym ja na to patrzył, że tutaj... Pan jest w polityce nie od dziś, pan wie, że taka ostrożność jest wskazana.
- Ale panie redaktorze, no do czego pan zmierza? Chce pan powiedzieć, że ja popełniłem błąd, bo powinienem ostrożny być. To gdzie są służby państwa?
Nie, próbuję poddać weryfikację pańską tezę, panie premierze, no.
- Ale ja pytam pana, gdzie są służby państwa? Gdzie jest ABW, gdzie są inni, którzy powinni mnie zabezpieczyć bezpieczeństwo, jeżeli wokół mnie kręcą się osoby, wobec których jest podejrzenie chociażby działania czy jakichś działań niezgodnych z prawem, to oni powinni mnie ostrzec. W normalnym każdym kraju tak jest. Dlaczego pan Wassermann, kiedy wobec mnie kręciły się osoby, które chciały załatwić sprawę handlu mięsa z Rosją i ja też nie poszedłem do niego, widzi pan, a były to osoby różne, których nie znałem, on sam przyszedł do mnie, mówi: „Panie premierze, ta i ta osoba z tej i z tej spółki jest u nas notowana. Z tą i z tą osobą proszę być bardzo ostrożny”. Dlaczego tu nie przyszli? Bo od początku to zaplanowali z tym oficerem UOP-u, od początku zaplanowali to, od początku do końca. Scenariusz nie wyszedł i teraz panowie rżną przysłowiowych głupów po prostu, że oni nic nie wiedzą. Premier Gosiewski by się wstydził po prostu. Jak on może mnie w oczy spojrzeć dzisiaj, że on nic nie wiedział o tej sprawie?
Czego udaje, czego udaje?
No właśnie, ta słynna rozmowa w czwartek, panie premierze...
- Oczywiście.
Był pan, wicepremier Giertych, wicepremier Gosiewski i premier Kaczyński. I premier Giertych mówi o tym: „To była rozmowa, którą zapamiętam na całe życie”. Co tam takiego się stało, że...
- Nie, nie, premier Giertych mówi, panie redaktorze, przepraszam pana, pomyliliśmy rozmowy chyba, premier Giertych mówił, że rozmowę na całe życie zapamięta tą, którą przeprowadził z premierem Kaczyńskim już po tej akcji.
Aha.
- O tej rozmowie mówił premier Giertych. W czwartek również ta rozmowa... Nie, w czwartek ta rozmowa wstrząsająca nie była. Ona trwała dwie i pół godziny, natomiast ja po minach panów zauważyłem. Wtedy padło nazwisko Ryba. No czy ja jestem głupim człowiekiem? Ja bym wiedział, że człowiek, z którym ja jutro mam zrobić tak zwany deal, mam zarobić milion złotych, to jego jeszcze dzisiaj promuję u premiera, wiedząc, że tu jest przekręt jakiś? I panowie po sobie spojrzeli tylko. To być może, że nie...
Panie premierze, czyli pan to odebrał jako ostrzeżenie?
- Być może mnie, proszę pana, a może, panie redaktorze, jeżeli już ktokolwiek zdradził tę sprawę, to premier Gosiewski. Tylko pytanie: skąd premier Gosiewski wiedział o tej sprawie? A jeżeli wiedział, to jakim prawem wiedział?
Panie premierze, ale to jest dla pana bardzo niebezpieczna teza, że zdradził premier Gosiewski.
- Dla mnie nie.
Nie, tak, bo jeżeli zdradził, to pan wiedział, o co chodzi. Na hasło „Ryba” zorientował się pan, że coś jest nie tak.
- Ale jakie hasło „Ryba”? Ja wywołałem to. Ja powiedziałem, że dlaczego...
No ale ich reakcja na to nazwisko dała panu do myślenia, tak?
- Do myślenia dała mnie to, że coś jest nie tak, ale ja skojarzyłem to wszystko po tych faktach, po akcji dopiero, dopiero uprzytomniłem sobie, że aha, panowie wczoraj tak się zachowali, to znaczy, że oni dokładnie wszystko wiedzieli, mieli dokładnie zaplanowane, żeby mnie w piątek aresztować, no. To są fakty. To jeszcze jedno pytanie...
- A nic wcześniej. Ale jeżeli można insynuować tutaj...
Oczywiście.
- ...to ja mogę powiedzieć, że ja mógłbym powiedzieć, że tak, premier Gosiewski zdradził to wszystko, no. I niech biorą się za Gosiewskiego teraz, ale dojdą, skąd Gosiewski wiedział to wszystko i jakim prawem wiedział to wszystko.
Ale kto panu zdradził? Jeżeli pan mówi, że premier Gosiewski...
- Jeżeli insynuujemy to, że ktoś mnie doniósł o tej akcji, to niewątpliwie był to Gosiewski. Ale ja mówię odpowiedzialnie, że ja to skojarzyłem po faktach dopiero, po aresztowaniu Ryby, po wkroczeniu CBA.
Ale premier Gosiewski mówi „Ryba”, hasło „Ryba”, nazwisko Ryba...
- Nie Ryba, tylko ja powiedziałem, panie redaktorze, niech pan mnie słucha.
No tak, to prawda, ale on się do tego... Widać, że coś jest, bo po minach i tak dalej, za dwa dni będzie jasne...
- Ale od razu ja...
W tym samym czasie toczy się sprawa gruntu w Mrągowie. Czy pan po tej rozmowie z premierem zmienił coś w postępowaniu wobec gruntu w Mrągowie, skojarzył pan Ryba-Mrągowo?
- Ale nic. Ja nic nie skojarzyłem, ja nic nie zmieniłem absolutnie. Nie ja ustalam przede wszystkim porządek obrad kierownictwa resortu. To ustala mój pierwszy zastępca, minister Jabłoński i w czwartek z tego, co teraz wiem, był porządek taki, że ta sprawa miała być rozpatrywana, ale ze względu na wyjazd, tak jak powiedział minister Kowalczyk i jestem jeszcze jemu naprawdę raz wdzięczny, że od początku do końca zachowuje się jak prawdziwy mężczyzna, jak człowiek lojalny, uczciwy, mówiący prawdę tylko... nie lojalny, ale mówiący prawdę. Zmienili porządek dlatego, że Kowalczyka po prostu nie było w piątek. I ich agent, widać...
Ich agent w Ministerstwie Rolnictwa widocznie im tego nie doniósł, no i akcja spaliła w ten sposób tylko i wyłącznie, bo gdyby wiedzieli, że tego w porządku nie ma, to by nie wkraczali do Ministerstwa. Oni przyszli i tylko porządku szukali, wiem dzisiaj, co to jest w porządku. I panowie zbaranieli, jak zobaczyli, że tego punktu w porządku nie było. To taką agenturę mamy w Polsce? Takich oficerów CBA mamy w Polsce? To są ludzie, którzy powinni iść się szkolić dopiero. Oni się zachowują jak przedszkolaki po prostu.