Lekarze chcą więcej zarabiać
Lubelscy lekarze specjaliści zarabiają w szpitalach średnio 7424 zł brutto, ordynatorzy zaś nawet 9672 zł brutto. Tak przynajmniej wynika z raportu Ministerstwa Zdrowia, które zebrało informacje o wynagrodzeniach medyków z ponad 600 polskich szpitali, w tym także z Lubelszczyzny.
05.10.2009 | aktual.: 06.10.2009 10:41
Podane przez resort kwoty rozzłościły jednak lekarzy. Przede wszystkim dlatego, że resort ustalając wysokość wynagrodzeń zsumował pensje zasadnicze i zapłatę za dyżury.
- Z tego powodu te dane są nieprawdziwe i wprowadzają ludzi w błąd - podsumował Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Zdaniem związkowców, Ewa Kopacz, minister zdrowia, chce w ten sposób odwrócić uwagę od problemu podnoszonego przez środowisko lekarskie. Chodzi o to, że OZZL jesienią zamierza upomnieć się o wzrost pensji zasadniczej medyków do trzech średnich krajowych, czyli do ok. 10 tys. zł brutto. Dziś w szpitalach podstawowe wynagrodzenie lekarza specjalisty z 20-, 30- letnim stażem pracy nie przekracza zazwyczaj 4 tys. zł brutto miesięcznie, czyli jest porównywalne z ustaloną przez resort pensją młodego lekarza rezydenta, który dopiero uczy się zawodu.
Andrzej Ciołko, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej podkreśla, że cieszą go podwyżki wynagrodzeń rezydentów i nie ukrywa satysfakcji z tego powodu: - Nasz samorząd od lat zabiegał o ustalenie wyższych wynagrodzeń dla nich - przypomnina.
Jednak nie można nie zauważyć, że po tych podwyżkach sytuacja z wynagrodzeniami zasadniczymi w szpitalach przedstawia się kuriozalnie.
Rezydenci uczący się zawodu mają bowiem pensje tej samej wysokości co nauczający ich doświadczeni specjaliści. - Zarobki podane przez resort zdrowia lekarze osiągają pracując po 78 godzin tygodniowo. Ci, którzy z różnych powodów nie mogą dyżurować, jak np. lekarki wychowujące małe dzieci, muszą się zadowolić 3-4 tys. zł brutto w miesiącu - wyjaśniał Ciołko.
Kardiolog dr Barbara Bogdańska ze szpitala przy al. Kraśnickiej ma 40-letni staż pracy i jest szefową ośrodka rehabilitacji kardiologicznej w szpitalu: - Zarabiam 4 tys. zł brutto. Dlaczego tylko tyle? Bo nie biorę dyżurów - nie kryła.
Dr Bogdańska jednocześnie podkreślała: - Odmiennie od większości lekarzy uważam - może dlatego, że jestem społecznikiem - iż lubelskich szpitali nie stać w obecnej sytuacji finansowej na podwyżki wszystkich lekarskich pensji zasadniczych.
Lekarze pracują za dużo?
Przeciętny Polak chce pracować osiem godzin dziennie, 40 w tygodniu i za ten czas otrzymywać przyzwoite wynagrodzenie.
- Żaden lekarz po przepracowaniu etatowych godzin nie może liczyć na godziwe życie - mówi dr Małgorzata Z. ze szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Jest lekarzem specjalistą I stopnia. Według średniej ministerstwa zarabia 5746 zł brutto, ale razem z dyżurami.
- Nie mogę brać dużo dyżurów, bo dzieci mam jeszcze małe. Zarabiam więc mniej. Moi koledzy, którzy nie mają w domu tylu obowiązków, taką średnią osiągają, a nawet dostają więcej. Nie zazdroszczę im. Prawie nie mają kontaktu z dziećmi, bo w domu są gośćmi. Specjaliści w innych zawodach mają łatwiej - opowiada.
Lekarze postanowili porównać się do sędziów, prokuratorów i wojskowych. OZZL podaje, że przedstawiciele tych zawodów zarabiają od 6 do 8 tys. zł brutto miesięcznie pracując na jednym etacie. Lekarze takie wynagrodzenia osiągają tylko wtedy, gdy często dyżurują, czyli spędzają w pracy czas przewidziany na półtora lub dwa etaty. - W tym sensie uważamy, że lekarze są w Polsce źle wynagradzani - wyjaśnia szef Lubelskiej Izby Lekarskiej Andrzej Ciołko.
OZZL rozpoczyna więc kolejną batalię o finansowe docenienie pracy lekarza. Szpitale, do których dotarły informacje o tzw. akcji pułkownik, czyli porównywania się specjalistów z zarobkami wojskowych, a także z pensjami rezydentów, nie kryją niepokoju.
- W sytuacji, gdy NFZ nie płaci za nadwykonania, szpitala absolutnie nie stać na choćby minimalne podwyżki - twierdzi Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa lubelskiego szpitala klinicznego nr 4.
Szpital przy ul. Jaczew- skiego, podobnie jak inne w Lublinie, obawia się lekarskiej solidarności w walce o wyższe pensje zasadnicze. Medycy od wejścia u nas w życie przepisów unijnych dotyczących czasu pracy lekarzy, mają w ręku potężną broń - zbiorowe wypowiedzenie przez nich tzw. klauzul opt- -out. A to jest w stanie sparaliżować pracę każdej placówki.
* Nie chodzi o wyższe zarobki, ale o właściwe wynagrodzenie za pracę*
_ Andrzej Ciołko, przewodniczący Lubelskiej Izby Lekarskiej:_
– Ministerstwo Zdrowia doceniło wartość pracy lekarzy. Świadczy o tym ustalenie wysokości pensji rezydentów uczących się zawodu. Cieszę się, że młodzi lekarze zaczęli lepiej zarabiać. Jednocześnie nie mogę zgodzić się, że specjaliści uczący ich zawodu mają pensje tej samej wysokości, a nawet niższe. Dlatego dopominamy się ich wzrostu. Chcemy, by lekarz dostawał za etat podobnie jak prokurator czy wojskowy. To, że niektórzy lekarze zarabiają dziś po 7 tys. zł brutto lub więcej, okupione jest ich pracą po 78 godzin tygodniowo, nie 40. W tym sensie uważamy, że lekarze są w Polsce źle wynagradzani.
Przyczyna zamieszania: podwyżka dla rezydentów
Podniesienie zasadniczego wynagrodzenia do trzech średnich krajowych pensji, lekarze zaczęli postulować już 12 lat temu. Powrót tego postulatu wywołała tegoroczna podwyżka wynagrodzenia dla lekarzy rezydentów. 23 kwietnia 2009 r. minister zdrowia podpisała rozporządzenie, którym podwyższyła miesięczne wynagrodzenie dla szkolących się lekarzy do 3170 zł (w rzadkich specjalizacjach do nawet 3890 zł). Niestety, podwyżki nie dostali lekarze specjaliści, do których zadań należy m.in. szkolenie rezydentów. Doszło więc do sytuacji, gdy wykształcony lekarz zarabia mniej niż jego uczeń. Do sądów pracy trafiły już pierwsze pozwy lekarzy specjalistów, którzy zarzucają dyrektorom szpitali łamanie przepisów pracy.