PolskaKto zabije karpia?

Kto zabije karpia?

Poseł Stefan Niesiołowski zadebiutuje w święta w roli dziadka, prezydent Jerzy Kropiwnicki wytwarza na Boże Narodzenie alkohol, a detektyw Krzysztof Rutkowski jedzie 26 grudnia odzyskiwać długi we Włoszech. A jak święta spędzą inne łódzkie VIP-y?

Kto zabije karpia?
Źródło zdjęć: © Polska - Dziennik Łódzki

24.12.2009 | aktual.: 24.12.2009 09:58

Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu, powoli szykuje strój mikołaja. Jak mówi, założy go dopiero w przyszłe święta, ale te i tak będą dla niego wyjątkowe, bo pierwsze w roli dziadka.

- Wigilię spędzimy w szerszym niż dotąd gronie, po raz pierwszy będzie z nami Zosia. Wnuczka ma tylko dwa miesiące, więc pewnie jeszcze te święta przejdą bez większej reakcji z jej strony, ale... już za rok przebiorę się dla niej za mikołaja - mówi Stefan Niesiołowski. A co poza tym? Marszałek biega za prezentami i po osiedlowych warzywniakach, przygotowuje się też do wykonania najważniejszej misji, jaką nałożyła na niego rodzina.

- Zabiję karpia. Zgadzam się, nie jest to przyjemne, ale jako że jestem biologiem, na mnie spadł ten obowiązek. Mam nadzieję, że zrobię to szybko i "bezboleśnie". Są spory, zabijać czy nie, ale to absurd. Kury i świnie zabijamy, a karp co, ma umrzeć ze starości w wannie? - pyta marszałek.

W (prawie) poszerzonym składzie będzie też biesiadować bramkarz Jan Tomaszewski. Tak - człowiek, który zatrzymał na Wembley Anglię, za miesiąc również zostanie dziadkiem...

- Nasze święta będą zwykłe i niezwykłe zarazem. Z jednej strony, będzie bardzo tradycyjnie: wszystkie potrawy, post, kolędy. Ale będzie też inaczej niż zwykle, bo moja córka zasiądzie przy stole jako jedna osoba, ale w dwóch postaciach - uśmiecha się Tomaszewski. Bramkarz zdradza, że wnuk będzie miał na imię Leon.

Prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki na Boże Narodzenie wytwarza alkohol. Zgodnie z wieloletnią tradycją, zrobi trzy, cztery nalewki: cytrynówkę, pieprzówkę i zieloną żubrówkę. Być może również żeńszeniówkę. A jeśli chodzi o samą wigilię: tradycja, tradycja, tradycja. Kropiwniccy zaczną kolację od odczytania fragmentu ewangelii, będzie 12 dań, wspólne śpiewanie kolęd. Akompaniować, na pianinie, będzie małżonka. A o północy - pasterka.

Okazuje się, że nie wszyscy będą siedzieć bite trzy dni za stołem. Krzysztof Rutkowski, najbardziej medialny z łódzkich detektywów, w drugi dzień świąt jedzie odzyskiwać długi. Do Włoch w dodatku. Chodzi o dług, który wobec jednej z łódzkich spółek ma kilka firm włoskich. Detektyw nie ukrywa jednak, że pracę połączy z przyjemnością, we Włoszech będzie też jeździł na nartach.

- Natomiast w samą Wigilię będę z najbliższymi, moimi rodzicami, rodzicami Agnieszki, mojej oficjalnej kandydatki na żonę, no i oczywiście z nią samą - mówi Rutkowski.

Poza ojczyzną część świąt ma też spędzić senator PO z Łodzi Maciej Grubski. Dzień wigilijny rozpocznie bowiem w wojskowym samolocie, wracającym z Afganistanu do Polski. Grubski, wiceprzewodniczący Senackiej Komisji Obrony Narodowej, udał się na Wschód z tajną misją (ponoć miał przemycić do naszych baz w Afganistane opłatek i karpia...)

Rodzina łódzkiego radnego lewicy Dariusza Jońskiego święta spędzi przy telefonie, wykonując szereg połączeń zamorskich, a dokładnie mówiąc - na Kubę. Żona radnego, Małgorzata, jest bowiem pół-Kubanką.

- Bardzo byśmy chcieli spędzić święta na Kubie, niestety, z powodów finansowych zostaje nam tylko telefon. Rodzina Małgosi też nie może do nas przyjechać. Nawet dla bardzo zamożnych Kubańczyków wycieczka do Europy jest niewyobrażalnym kosztem, a poza tym jest tam mnóstwo rygorów, wcale nie tak łatwo opuścić wyspę - mówi Joński.

Egzotycznych akcentów nie zabraknie też podczas wigilii Radosława Wiśniewskiego, założyciela giełdowej spółki Redan z Łodzi. Jego żona Piengjaj jest Tajką, dlatego na stole staną śledzie i karpie z chilli, ryż, sos słodko-kwaśnego czy krewetki. Ale święta będą jak najbardziej chrześcijańskie - Piengjaj Wiśniewska jest katoliczką.

Na stole Jolanty Chełmińskiej, wojewody łódzkiego, wschodnich ekstrawagancji nie będzie, ale nietypowe potrawy - i owszem. Pojawią się na przykład pierogi ze śliwkami, danie podpatrzone w Małopolsce.

- Mam tyle pracy, że spotkanie z całą rodziną jest dla mnie luksusem. Zamierzam te święta spędzić jak najbardziej tradycyjnie, przy stole. Jestem gospodynią wigilii. Przychodzą dzieci, rodzeństwo, podzieliliśmy się obowiązkami. Każdy coś przyniesie, ja ugotuję zupę grzybową. W czwartek w pracy będę tylko do południa - mówi Jolanta Chełmińska.

Podobnie do świąt podchodzi Włodzimierz Fisiak, marszałek województwa łódzkiego. - Całe trzy dni spędzam w domu z rodziną - mówi marszałek. - To taka rekompensata dla najbliższych za całoroczną nieobecność...

Oficjalne wydanie internetowe: lodz.naszemiasto.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)