Blisko milion pocisków dla Ukrainy. Czesi ogłaszają sukces [RELACJA NA ŻYWO]
Czwartek to 743. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Prezydent Czech Petr Pavel ogłosił, że udało się zebrać kwotę potrzebną na zakup 800 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. Pociski mają zostać kupione w krajach poza Unią Europejską. Akcja zainicjowana przez Republikę Czeską obejmie jeszcze 18 państw. - Amunicja powinna trafić na front w najbliższych tygodniach - zadeklarował Pavel. Czeski prezydent nie chciał mówić o kwotach wpłaconych przez poszczególne kraje. Nieoficjalnie mówi się, że pociski mają pochodzić z takich krajów, jak Korea Południowa, RPA i Turcja. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Zgodnie z najnowszym raportem litewskiego wywiadu, Rosja posiada "wystarczające zasoby finansowe, ludzkie, materiałowe oraz techniczne, aby utrzymać konflikt w Ukrainie przez co najmniej dwa kolejne lata". "Jednocześnie ten kraj przygotowuje się do długoterminowej konfrontacji z NATO, w tym w regionie Morza Bałtyckiego" - czytamy w raporcie.
- Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy zmuszeni są do budowania okopów pod ostrzałem. Ścigają się z czasem. Fortyfikacje muszą być gotowe na wiosnę. -"Front już bardziej przypomina plac budowy niż pole bitwy" - pisze "The Wall Street Journal" i przypomina, że podobne linie obronne zatrzymały ukraińską kontrofensywę.
- Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi poinformował w środę, że odbył w Soczi "napiętą rozmowę" z Władimirem Putinem. Tematem spotkania była sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze w Ukrainie.
- Podczas spotkania z uczestnikami Światowego Festiwalu Młodzieży Władimir Putin stwierdził, że Belgia pojawiła się na mapie świata jako niezależne państwo dzięki... Rosji. Brukselskie media są zbulwersowane naginaniem historii przez Kreml.
Akcesja Szwecji do NATO zwiększy bezpieczeństwa Polski, regionu Morza Bałtyckiego i całego NATO, przyczyni się do wzmocnienia kolektywnej zdolności do odstraszania i obrony Sojuszu w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji - oświadczyło w czwartek polskie MSZ.
Premier Szwecji Ulf Kristersson złożył w czwartek dokumenty akcesyjne na ręce sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena w Departamencie Stanu. Tym samym Szwecja oficjalnie stała się 32. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
"Polska wita Szwecję w gronie państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego" - czytamy w oświadczeniu MSZ opublikowanym na stronie internetowej.
"Jest to ważne wydarzenie wzmacniające jedność wspólnoty euroatlantyckiej" - podkreślił resort spraw zagranicznych.
"Akcesja Szwecji ma istotne znaczenie dla zwiększenia bezpieczeństwa Polski, regionu Morza Bałtyckiego oraz całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przyczyni się do dalszego wzmocnienia kolektywnej zdolności do odstraszania i obrony NATO w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji" - zaznaczyło MSZ.
Według resortu SZ, przystąpienie Szwecji oraz wcześniej Finlandii do NATO potwierdza, że każde państwo ma suwerenne prawo do wyboru własnych sojuszy. "Decyzje o przystąpieniu do NATO są podejmowane wyłącznie przez członków Sojuszu i państwa aspirujące do członkostwa" - czytamy.
Ministerstwo zwróciło uwagę, że polityka "otwartych drzwi" NATO pozostaje "istotnym czynnikiem budowania stabilności i bezpieczeństwa obszaru euroatlantyckiego i powinna być kontynuowana".
"Najlepszym tego przykładem jest Polska, która 25 lat po wstąpieniu do Sojuszu jest ważnym elementem obrony wschodniej flanki w Europie. Jesteśmy przekonani, że współpraca ze Szwecją w ramach NATO i Unii Europejskiej przyczyni się do dalszego wzmocnienia naszego wspólnego bezpieczeństwa" - głosi oświadczenie.
Proces złożenia dokumentów w Departamencie Stanu, będącym depozytariuszem Traktatu Waszyngtońskiego, formalnie kończy proces akcesji Szwecji do Sojuszu. Szwecja stała się w ten sposób 32. członkiem sformowanego w 1949 r. Paktu. Dokończenie procesu akcesji w czwartek było możliwe po tym, jak we wtorek Węgry jako ostatni kraj członkowski sfinalizowały ratyfikację rozszerzenia Sojuszu.
Chciałbym, aby cała Unia Europejska zgodziła się na europejski Fundusz Pomocy dla Ukrainy. To 5 mld euro, które leży na stole w Brukseli. Nie mamy na razie zgody wszystkich państw - mówił w czwartek w TVN24 szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Premier Szwecji Ulf Kristersson złożył w czwartek dokumenty akcesyjne na ręce sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena w Departamencie Stanu. Tym samym Szwecja oficjalnie stała się 32. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że w poniedziałek widział się z ministrem obrony Szwecji Palem Jonsonem. "Rozmawialiśmy, podpisaliśmy kontrakt na granatniki szwedzkiej produkcji dla polskiej armii na 6,5 mld" - powiedział. Jak dodał, ważne jest, że wzmacnia się północna flanka w Europie. "Ze Szwecją zawsze mieliśmy dobre relacje militarne" - mówił szef MON. Jego zdaniem, teraz kluczową sprawą jest Bałtyk, czyli jak wyjaśnił, szlaki komunikacyjne i infrastruktura krytyczna na Bałtyku.
"Dzisiaj dominacja państw NATO na Bałtyku jest ogromna. Musimy z tego skorzystać i o to zadbać. I tu Szwecja jest jednym z podstawowych partnerów Polski do zadbania o szlaki komunikacyjne, infrastrukturę krytyczną na Bałtyku" - powiedział minister.
Na pytanie, czy Putin się wzmacnia, odparł: "Putin dziś, po tych dwóch latach wojny, przestawił gospodarkę na tryb wojenny. Ma silnych w produkcji amunicji sojuszników takich jak Korea Północna. Bardzo niebezpiecznych i bardzo zaangażowanych. Przekazujących gigantyczne ilości sprzętu wojskowego".
Pytany co zrobić, aby kraje zachodnie wspierały Ukrainę, zwrócił uwagę, że "trwa ofensywa dyplomatyczna, którą prowadzimy na wszystkich polach". "Premier, minister SZ Radosław Sikorski, ja jesteśmy zaangażowani, żeby budzić w Europę" - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz mówił, że chciałby, aby cała Unia w tym Niemcy zgodzili się na europejski Fundusz Pomocy dla Ukrainy. "To 5 mld euro, które leży na stole w Brukseli. Nie mamy na razie zgody wszystkich państw. Mam nadzieję, że Niemcy wyrażą na to też akceptację i robimy wszystko, żeby tak było" - mówił.
Szef MON zwrócił uwagę, że "jest inicjatywa amunicyjna estońska, którą mocno wspieramy, inicjatywa czeska i też Polska wspiera i rozmawia". "Każdy przekazuje to co może" - zaznaczył. Dodał, że "chciałby, aby kraje oddalone od granicy przekazywały więcej".
Pytany, czy jesteśmy w stanie bronić granic przy zasobach, które posiadamy, wicepremier powiedział, że list, który z szefem MSZ wystosował do ministrów spraw zagranicznych i obrony państw Unii Europejskiej już przynosi pierwsze efekty.
"12 marca obchodzimy 25 lat Polski w NATO. Mamy trzy wartości, które definiują naszą obronę. Wspólnota narodowa, w tym obrona cywilna, silna armia i sojusze. NATO to jest najsilniejszy sojusz obronny na świecie" - ocenił.
Według Kosiniaka-Kamysza, "realnie NATO ma przewagę wielokrotną nad Federacją Rosyjską, ma nieporównywalne siły reagowania, szczególnie siły powietrzne, ale nie zakończyła się ani transformacji ani modernizacja polskiej armii".
"Inne kraje muszą przekazywać na armię tyle ile przekazuje Polska. My przekazujemy 4 proc. PKB. To zasługa naszych podatników. My dobrze gospodarujemy pieniędzmi w imieniu naszych podatników. Kontynuujemy kontrakty i zawieramy nowe" - tłumaczył minister. Dodał, że "Polska będzie wydawać więcej na armię, na uzbrojenie".
Pytany, czy wojska NATO będą w Ukrainie, odpowiedział, że "Wojsko Polskie nie będzie na Ukrainie". "Będziemy pomagać, będziemy wspierać. Przekazujemy kolejne donacje sprzętu. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Tyle ile jesteśmy w stanie. Będziemy wspierać wszystkie inicjatywy, np. jesteśmy liderem koalicji zdolności opancerzonych wspólnie z Niemcami. W Polsce powstaje Centrum Analiz, Szkoleń i Edukacji NATO-Ukraina w Bydgoszczy" - odpowiedział.
"Wszystkie te inicjatywy służą temu, że Polska będzie bezpieczna. Działania pomagającej armii ukraińskiej są inwestycją w bezpieczeństwo Polski" - wyjaśnił.
Ukraińska superbroń Magura V5 dziesiątkuje rosyjską Flotę Czarnomorską. - Rosjanie są ośmieszeni. Tak długo, jak ten system będzie dysfunkcjonalny i nie będzie w stanie jakichkolwiek systemowych wniosków z tych porażek wyciągać, tak długo Ukraińcy będą mogli atakować siły rosyjskie - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Michał Piekarski.
To nie wojsko przystępuje do NATO, ale cały kraj - oświadczył naczelny dowódca szwedzkich sił zbrojnych Micael Byden. W Szwecji oprócz dostosowania żołnierzy do standardów Sojuszu Północnoatlantyckiego konieczne będą inwestycje w infrastrukturę cywilną.
W czwartek Szwecja stała się 32. członkiem NATO.
Według analityka Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (UI) Bjoerna Faegerstena Szwecja dzięki członkostwu w NATO staje się częścią planowania operacyjnego Sojuszu.
"Przedmiotem dyskusji jest przyszłe zarządzanie siłami w regionie Morza Bałtyckiego oraz to, jakie zmiany są potrzebne w strukturze zarządzania, biorąc pod uwagę (zarówno) zagrożenia w północno-wschodniej Europie, jak i bliską nordycką współpracę obronną" - podkreśla Faegersten w analizie opublikowanej w czwartek w związku z wejściem Szwecji do NATO.
Wkład Szwecji to liczący 25 tys. osób personel wojskowy (w tym pracownicy cywilni), 100 samolotów bojowych Gripen, marynarka wojenna z łodziami podwodnymi, wyspecjalizowana w działaniach na płytkich wodach cieśnin wokół archipelagów szkierów (skalistych wysp). Kraj ten współpracuje z NATO od 30 lat, odbywa wspólne ćwiczenia, a także bierze udział w międzynarodowych misjach Sojuszu. Szwecja to również kraj produkujący zbrojenia (koncern Saab).
Dla dowództwa szwedzkiego wojska wejście do NATO oznaczać będzie wysłanie 250 oficerów do sztabów Sojuszu, dla szeregowych żołnierzy przejście na język angielski w komunikacji ze skandynawskimi kolegami, a dla poborowych stacjonowanie np. w krajach bałtyckich.
Zdaniem Faegerstena wypowiedź naczelnego dowódcy szwedzkich sił zbrojnych o wstąpieniu do NATO całego kraju świadczy o konieczności zdania sobie sprawy z szerszego, prawdopodobnie trudniejszego wymiaru członkostwa w sojuszu wojskowym. "Drogi i inna infrastruktura muszą dotrzymać kroku, przedsiębiorcy oraz gminy odegrać swoją rolę, tak jak poszczególne urzędy (muszą) wnieść wkład w swoich obszarach" - zauważa ekspert.
W odbywających się regularnie ćwiczeniach NATO w Skandynawii Szwecja pełniła rolę kraju przyjmującego pomoc od sojuszników. Szwedzkie wojsko ma pomóc w logistyce i transporcie armii na wschód, w kierunku Finlandii i krajów bałtyckich. Niedawno Szwecja uzyskała pierwsze fundusze unijne na dostosowanie odcinków dróg oraz kolei do wymogów NATO.
Według analityka w Szwecji istnieje potrzeba publicznego informowania o NATO i konieczności związanych z tym inwestycji. Rząd zapowiedział wcześniej, że ten wątek ma pojawić się m.in. w szkolnych podręcznikach.
Podczas wizyty w Niemczech brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron opowiedział się za dostarczeniem Ukrainie broni dalekiego zasięgu. Sprzeciwił się opinii, że dostawa nowych systemów uzbrojenia może doprowadzić do eskalacji wojny.
"Jeśli chodzi o broń dalekiego zasięgu, z doświadczenia Wielkiej Brytanii mogę powiedzieć, jak skutecznie ta broń pomogła Ukrainie w walce z agresją" – powiedział w czwartek po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Niemiec Annaleną Baerbock w Berlinie.
Wielka Brytania dostarcza Ukrainie m.in. rakiety manewrujące Storm Shadow. Kanclerz Olaf Scholz odrzuca dostawę pocisków dalekiego zasięgu Taurus, obawiając się zaangażowania Niemiec w wojnę.
Cameron stanowczo odrzucił teorię, że dostawa nowych systemów uzbrojenia może doprowadzić do eskalacji wojny. Ta debata toczy się nieustannie od czasu rosyjskiej inwazji dwa lata temu. Mówiono: "Jeśli da się Ukrainie broń przeciwpancerną, to jest to eskalacja. Nie, tak nie było. Jeśli da się Ukrainie czołgi, to jest eskalacja. Nie, tak nie było. Jeśli da się Ukrainie artylerię dalekiego zasięgu lub pociski dalekiego zasięgu, to jest to eskalacja. Nie, tak nie jest", cytuje ministra agencja dpa.
Jeśli celem jest pomoc krajowi w obronie przed nielegalną i całkowicie nieuzasadnioną agresją, to nic nie powinno tego powstrzymywać – podkreślił Cameron. "Dopóki nie znajdziemy się w sytuacji, w której żołnierz NATO zabija żołnierza rosyjskiego, nie powodujemy eskalacji, ale pozwalamy Ukrainie się bronić".
Wołodymyr Zełenski zatwierdził kandydaturę Wałerija Załużnego na stanowisko ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii - informuje ukraiński MSZ. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy skierowało teraz odpowiedni wniosek do strony brytyjskiej.
Przywódcy francuskich partii opozycyjnych po spotkaniu z prezydentem Emmanuelem Macronem w czwartek ocenili, że zgodnie z jego stanowiskiem we wsparciu dla Kijowa "nie ma ograniczeń", i wyrazili zaniepokojenie z tego powodu. Macron przekonywał, że potrzebna jest mobilizacja wobec zagrożeń ze strony Rosji na Ukrainie.
Przedstawiciel skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (FI) Manuel Bompard oświadczył, że po spotkaniu z Macronem jest "jeszcze bardziej zaniepokojony", bowiem prezydent potwierdził swoje wypowiedzi z zeszłego tygodnia. Macron tłumaczył na spotkaniu, że należy wesprzeć Ukrainę "za wszelką cenę" - relacjonował Bompard. Szef skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella, zarzucając Macronowi radykalizm, ubolewał nad tym, że w sprawie Ukrainy "nie ma żadnych ograniczeń ani 'czerwonych linii'".
Zobacz także
Francuski prezydent spotkał się z przedstawicielami partii reprezentowanych w parlamencie. Komentując ich reakcje, agencja AFP ocenia, że szef państwa potwierdził swoje wypowiedzi z końca lutego, które wywołały sprzeciw opozycji i krytykę wielu zachodnich sojuszników Kijowa. Macron powiedział wówczas, że kraje zachodnie nie powinny wykluczać wysłania w przyszłości wojsk lądowych na Ukrainę.
Dekret podpisany przez Zełenskiego stanowi, że tym zakresie, że dotyczy to żołnierzy, których staż pracy zakończył się w czasie stanu wojennego i został przedłużony poza ustalone terminy.
Zwolnienie personelu wojskowego nastąpi w okresie kwiecień – maj 2024 r. - wynika z treści dokumentu.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o zwolnieniu żołnierzy poborowych do rezerwy.
Prezydent Czech Petr Pavel poinformował w czwartek, że udało się zebrać kwotę potrzebną na zakup 800 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. Pociski mają zostać kupione w krajach poza Unia Europejską.
Akcja zainicjowana przez Republikę Czeską obejmie jeszcze 18 państw. Amunicja powinna trafić na Ukrainę w najbliższych tygodniach, powiedział prezydent Petr Pavel. Poinformował, że teraz czeska strona będzie informować partnerów o kolejnych krokach.
Czeski prezydent nie chciał mówić o kwotach wpłaconych przez poszczególne kraje. Powiedział, że Norwegia zobowiązała się do pokrycia kwoty, której brakowało w czwartek. "Teraz od umiejętności naszych firm i ministerstwa obrony będzie zależało przyspieszenie całego procesu" - dodał Pavel.
Prezydent Pavel, który jest emerytowanym generałem i w przeszłości kierował Komitetem Wojskowym NATO, w lutym na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa stwierdził, że jest możliwość kupna około pół miliona pocisków kalibru 155 mm i 300 tys. pocisków kalibru 122 mm. Mogłyby one zostać dostarczone w ciągu kilku tygodni, jeśli zapewnione zostanie finansowanie. Nieoficjalnie mówiono, że pociski mają pochodzić z takich krajów, jak Korea Południowa, RPA i Turcja.
Walerij Załużny był Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy i kierował armią od początku rosyjskiej inwazji.
Zełenski mianował Załużnego na stanowisko ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii - Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Premier Szwecji Ulf Kristersson złożył w czwartek dokumenty akcesyjne na ręce sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena w Departamencie Stanu. Tym samym Szwecja oficjalnie stała się 32. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
- Dziękuję bardzo. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie Stanów Zjednoczonych dla szwedzkiej akcesji - powiedział Kristersson podczas ceremonii.
- Witajcie - odparł Blinken.
Proces złożenia dokumentów w Departamencie Stanu, będącym depozytariuszem Traktatu Waszyngtońskiego, formalnie kończy proces akcesji Szwecji do Sojuszu.
To już oficjalne – Szwecja jest już 32. członkiem i zajmuje należne mu miejsce przy naszym stole. Przystąpienie Szwecji czyni NATO silniejszym, Szwecję bezpieczniejszą, a cały Sojusz bezpieczniejszym. Nie mogę się doczekać wyniesienia ich flagi w siedzibie NATO w poniedziałek - napisał szef Sojuszu Jens Stoltenberg.
Demokraci z komisji nadzoru Izby Reprezentantów wszczęli dochodzenie w sprawie firmy SpaceX w związku z doniesieniami o potencjalnie nielegalnym pozyskiwaniu terminali systemu Starlink na użytek rosyjskiego wojska na Ukrainie - podał w czwartek "Washington Post". Kongresmeni żądają od firmy wyjaśnień.
Jak pisze dziennik, czołowi kongresmeni Demokratów w komisji ds. nadzoru, Jamie Raskin i Robert Garcia, wysłali w środę wieczorem list do prezes firmy Gwynne Shotwell, domagając się, by firma podała informacje o skargach na potencjalnie nielegalne pozyskanie terminali systemu łączności satelitarnej Starlink, w tym na okupowanych terytoriach Ukrainy. Mieli przy tym powołać się na niedawne "alarmujące" doniesienia ukraińskiego wojska i służb w tej sprawie.
Kongresmeni napisali, że użycie przez Rosjan systemu SpaceX "stwarza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Ukrainy, życia Ukraińców i bezpieczeństwa narodowego USA" i podaje w wątpliwość "skuteczność zabezpieczeń firmy oraz zgodność z sankcjami USA i (zasadami) kontroli eksportu".
W liście kongresmeni ujawnili też, że w czerwcu ub.r. Pentagon zakupił dla Ukrainy 400-500 terminali Starlink, w dodatku do tysięcy wcześniej otrzymanych przez ukraińskie siły, m.in. z Polski.
Zobacz także
System miał pełnić kluczową rolę dla sił ukraińskich, umożliwiając stabilne połączenie internetowe, łączność między żołnierzami i korzystanie z dronów. Kongresmeni są zaniepokojeni, że teraz te same korzyści czerpią rosyjscy żołnierze, a firma należąca do miliardera Elona Muska nie ustanowiła odpowiednich zabezpieczeń przed pozyskaniem systemu przez Rosjan. Według ukraińskiego wywiadu wojskowego Rosjanie obecnie "systematycznie" korzystają ze Starlinków i posiadają tysiące odbiorników.
Ani Musk, ani Shotwell nie skomentowali dotąd listu kongresmenów, ale pochodzący z RPA miliarder już wcześniej zaprzeczał, by jego firma sprzedawała terminale Rosjanom.
"To jest kategorycznie fałsz. Zgodnie z naszą wiedzą żadne Starlinki nie zostały sprzedane bezpośrednio lub pośrednio Rosji" - pisał w lutym biznesmen.
Ukraińcy podejrzewają jednak, że Rosja zdobyła terminale nielegalnie, omijając sankcje poprzez kupno urządzeń przez pośredników w sąsiednich krajach. Kongresmeni zwrócili się do firmy z pytaniem, jakie podjęła działania, by nie dopuścić do podobnych praktyk.
Obawy co do roli SpaceX i Elona Muska w kontekście wojny na Ukrainie były zgłaszane już wcześniej. Jak donosił w ub.r. "Wall Street Journal", część urzędników Pentagonu wyrażała niepokój co do kontaktów Muska z Władimirem Putinem czy jego wypowiedzi wspierających rosyjską narrację na temat konfliktu. Pytany o Muska w ubiegłym roku prezydent Joe Biden powiedział, że "przyjrzy się" sprawie.
Alarmy w Ukrainie odwołane.