Korupcja w marynarce wojennej
Na łapówkarstwie w marynarce wojennej
zarabiali skorumpowani oficerowie rosyjskiej floty - twierdzi
tygodnik "Wprost" w swoim najnowszym numerze.
24.04.2006 | aktual.: 24.04.2006 09:16
Jak ustalił "Wprost", korupcji towarzyszył wyciek informacji o planach modernizacji marynarki wojennej do Rosjan. Zdobyte dane rosyjska admiralicja wykorzystywała do własnych korzyści, zarabiając miliony złotych przez podstawione firmy.
Według tygodnika, mechanizm wyglądał tak: polscy przedsiębiorcy korumpowali oficerów logistyki marynarki, dzięki czemu wygrywali przetargi na remont i dostawy części lub uzbrojenia, które kupowali w Rosji. Towar załatwiali im opłacani oficerowie rosyjscy. Tym sposobem strumień budżetowych pieniędzy płynął do kieszeni wojskowych zza wschodniej granicy.
Proceder kwitł, bo Wojskowe Służby Informacyjne stworzyły nad tymi operacjami parasol ochronny. Byli oficerowie WSI sami zarabiali w firmach zdobywających dzięki łapówkom zamówienia od marynarki. Czy dlatego kontrwywiad przymknął oko na to, że Rosjanie uzyskali dostęp do sekretów polskiej floty wojennej - pyta "Wprost".
Kontrahenci marynarki wojennej byli nakłaniani do płacenia dodatkowego haraczu. Dostałem list od kontradm. Zbigniewa P. z prośbą o wpłatę darowizny na fundację O Dach dla Historii Marynarki Wojennej - opowiada "Wprost" były dostawca części dla floty wojennej. Jednym z architektów fundacji był adm. Ryszard Lukasik, dowódca marynarki w latach 1996-2003, obecnie wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Pomagałem w powołaniu fundacji- przyznaje adm. Łukasik. Do dziś współpracuje z fundacją. Jej działanie - jako żywo - przypomina modus operandi fundacji Jolanty Kwaśniewskiej (skądinąd to Aleksander Kwaśniewski powołał Łukasika do BBN)
- ocenia "Wprost".