Korea Północna przyznaje się do obozów
Takich "reformujących przez pracę"
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
Władze Korei Północnej po raz pierwszy publicznie przyznały, że na jej terytorium istnieją obozy pracy. Delegacja władz w Pjongjangu ujawniła tę informację przy okazji prezentowania na forum ONZ raportu na temat praw człowieka. Przedstawiciel północnokoreańskiego MSZ Czoe Mjong Nam powiedział, że w jego kraju "nie ma obozów więziennych, ani podobnych rzeczy". Dodał, że w Korei Północnej funkcjonują obozy "reformujące przez pracę". Obozy ogrodzone drutem kolczastym pod napięciem, w których według szacunków przetrzymuje się w koszmarnych warunkach (niewolnicza praca, głód, tortury) około 150 tys. osób.
(WP.PL, TVN24, PAP, mg)
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
W raporcie ONZ stwierdzono, że kierujący północnokoreańskimi służbami bezpieczeństwa, a nawet sam przywódca kraju Kim Dzong Un (na zdjęciu) , powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za systematyczne stosowanie tortur oraz za zabójstwa obywateli własnego kraju.
Powszechną praktyką w tych obozach jest ciężka praca przymusowa. Osadzeni są zmuszani do wykonywania zajęć ponad ich siły. Są niedożywieni i chorzy. Za złamanie surowych przepisów grozi im śmierć.
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
Kim Hye Sook miała 13 lat gdy trafiła do obozu koncentracyjnego w Bukchang. Zbiegła z niego w 2003 roku, po 28 latach niewoli. Jest to prawdopodobnie najdłuższa odsiadka spośród osób, którym udało się odzyskać wolność. Kim Hye Sook nigdy nie zdradziła szczegółów ucieczki. Swoja historię opowiedziała we wstrząsającej książce "A Concentration Camp Retold in Tears".
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
- Pracowaliśmy na roli od 7 rano do 20. Uprawialiśmy kukurydzę. Każda brygada składała się z kilkunastu osób i dostawała dzienną normę do wyrobienia. Jeśli się nie udało, karana była cała brygada. Przez trzy lata mojego pobytu często nie udawało się osiągnąć celu, bo zawsze byliśmy głodni i osłabieni. Karali nas biciem i zmniejszeniem racji żywnościowych. Oprócz tego podczas spotkań ideologicznych po pracy, ci którzy nie wyrobili normy, byli krytykowani i bici przez innych więźniów - tak codzienność w jednym z obozów pracy opisała Kim Young Soon, której po 9 latach udało się zbiec z takiego miejsca kaźni.
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
Jeden z byłych więźniów, który uciekł z Korei Północnej, przekazał Amnesty International, że praca w takim obozie jest niewolnictwem. Więźniowie są torturowani i traktowani nieludzko, a w ramach "reedukacji" praktycznie każdy z nich był świadkiem publicznej egzekucji. Na zdjęciu z 2005 roku północnokoreański przywódca i zwierzchnik sił zbrojnych Kim Dzong Il prawdopodobnie podczas inspekcji jednego z obozów pracy.
Korea Północna przyznała się do obozów - zdjęcia
O tajnej sieci obozów pracy dla więźniów politycznych wciąż nie wiadomo zbyt wiele. Chociaż Pjongjang wypiera się ich istnienia, to dziesiątki relacji byłych więźniów, wyznania strażników, raporty organizacji broniących praw człowieka i w końcu zdjęcia satelitarne uchylają rąbka tajemnicy tragedii setek tysięcy więzionych Koreańczyków.