Komentarz Internauty: Policjant - demokrata
Ostatnie wydarzenia na świecie sprawiają, że bardzo wielu ludzi z coraz większą wrogością podchodzi zarówno do działań koalicji antyirackiej, jak i samej koalicji.
Demonstracje, transparenty, wypowiedzi w mediach świadczą o swoistej desperacji społeczności międzynarodowej, ubolewającej nad tragiczną sytuacją Iraku.
Tylko niech nie zapominają ci wszyscy, którzy teraz tak głośno krzyczą przeciwko wojnie, że tam, w Iraku są ludzie, którzy też od lat krzyczą, ale krzykiem niemym, bo zakneblowanym kolbą karabinu. Oni nie są w stanie upomnieć się o swoje prawa w kraju bezprawia. Owszem, nie witają koalicjantów wiwatami czy kwiatami, ale też 11 lat temu właśnie dzięki różnym pacyfistom i naciskom tzw. opinii publicznej, wojska amerykańskie nie weszły do Iraku, tylko zakończyły działalność wojskową na wypędzeniu irackiego dyktatora z Kuwejtu.
Z perspektywy obywatela Francji, Niemiec, Rosji czy Japonii nie ma wojny sprawiedliwej. Ale jest to patrzenie na świat przez pryzmat własnych ograniczeń i strachów.
Daje się też zauważyć, że kwestie podnoszone przez przeciwników amerykańskiej interwencji zbrojnej w Iraku nie dotyczą tak naprawdę samej interwencji, tylko jej "amerykańskości". Nie jest przy tym ważne, że koalicja składa się jeszcze z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Polski. Obawa dotyczy tego, że USA staje się policjantem światowym i interweniuje tam, gdzie uzna to za stosowne, wciągając w to swoich sojuszników.
Świat w ciągu ostatnich stu lat zmienił się do tego stopnia, że przestało być dla niego nieistotne to, co się dzieje w Bangladeszu lub Mozambiku.
Grupa terrorystyczna, która zniszczyła WTC w Nowym Jorku, nie pochodziła ze slumsów Baltimore czy Manhattanu. Jednak czy terroryzm jest tożsamy z islamem? Oczywiście, że nie. Ale też, dla przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina, nie ma najmniejszego znaczenia jaka forma islamu stoi za szaleńcami podkładającymi bomby w restauracjach, strzelającymi do autobusów z turystami lub też uderzającymi porwanymi samolotami pasażerskimi w budynki WTC.
W takich sytuacjach nie ma miejsca na rozważania teologiczne, zwłaszcza w materii, na temat której tak mało się wie, a jeszcze mniej chce się poznać. Niebezpieczeństwo więc nie tkwi w ataku prewencyjnym kraju, który jest zdolny unieść obciążenia wojny, ale właśnie w braku jego reakcji. Dopuszczenie do tego, by Saddam Husajn zbudował broń masowej zagłady i zaczął w ten sposób zagrażać sąsiadom, mogłoby doprowadzić do wybuchu konfliktu na skalę nie tylko jednego Iraku, ale całego regionu.
Tak więc jedynym sposobem ujarzmienia kraju takiego jak Irak lub Iran, jest albo wpompowanie niewyobrażalnych sum pieniędzy, co w przypadku zarówno Iraku, Iranu czy Korei Północnej nie wchodzi w grę. Albo też, jak to ma miejsce obecnie, zaatakowanie go przez państwa, które przynajmniej w pewnym stopniu gwarantują jego późniejszą wolność, niepodległość i niezawisłość.
Bo też trudno sobie wyobrazić, po doświadczeniach z Czeczenią, Dagestanem a wcześniej z Afganistanem, aby takim właśnie krajem - policjantem, mogłaby być Rosja. Doświadczenie uczy, że taki żandarm też musi być (choćby i po części) demokratą, ale na pewno nie może być socjalistą, komunistą lub faszystą.
Adam Dauter