Kampania prezydencka
Karuzela z nazwiskami już się kręci
Ruszyła prezydencka karuzela nazwisk. Są niespodzianki
Chociaż do majowych wyborów prezydenckich mamy jeszcze kilka miesięcy, to poznaliśmy już większość nazwisk kandydatów i pierwsze sondażowe wyniki. Gdyby wybory odbyły się w najbliższym czasie Bronisław Komorowski zostawiłby innych kandydatów w tyle. Najnowsze sondaże dają obecnemu prezydentowi ponad 60-procentowe poparcie. Taki wynik, jeśli powtórzy się w maju, oznacza, że Komorowski wygra ponownie. I to już w pierwszej turze. O wiele ciekawiej robi się na dalszych miejscach.
Zdaniem Wiesława Gałązki, eksperta ds. wizerunku politycznego, wybory będą przypominać bardziej plebiscyt popularności niż walkę. - Poza obecnym prezydentem, wiodącym prym w sondażach popularności, nie ma kandydatów na tyle wyrazistych, by mogli wejść do drugiej tury, porwać tłumy. Dwie największe partie - PiS i SLD wystawiły dublerów swoich liderów. Co było do przewidzenia. Żaden z przewodniczących liczących się na scenie politycznej formacji nie zaryzykuje starcia z Bronisławem Komorowskim, bo są z góry skazani na wizerunkową porażkę. A na to nie może sobie pozwolić ani Leszek Miller, ani Jarosław Kaczyński. W efekcie, będziemy świadkami spektaklu, plebiscytu popularności "średniaków", podniesienia wewnątrzpartyjnych notowań poszczególnych kandydatów - mówi w rozmowie z WP Wiesław Gałązka, ekspert do spraw wizerunku politycznego, wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
(WP.PL, tvpinfo, mg,neska)
Andrzej Duda
Temat wyborów "wywołał do tablicy" prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jako pierwszy ogłosił, że kandydatem tej partii na prezydenta jest europoseł Andrzej Duda (w przeszłości współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Dziś na kandydata PiS chce głosować ponad 20 procent wyborców.
- Wystawienie Andrzeja Dudy to nieprzemyślana decyzja, strzał w stopę. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby postawienie na Piotra Dudę, lidera "Solidarności". Ma bowiem charyzmę, pewność siebie, której brakuje byłemu podsekretarzowi stanu w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Kandydat PiS działa na zasadzie wahadła, podejmuje decyzje, z których za chwilę się wycofuje. Tak było w przypadku uczestnictwa w marszu Prawa i Sprawiedliwości. Na początku deklarował, że nie weźmie w nich udziału, później zmienił zdanie. Jest kompletnie niewyrazisty - mówi Wiesław Gałązka.
Magdalena Ogórek
Pierwszą trójkę w sondażach zamyka zaskakująca kandydatka SLD Magdalena Ogórek. Dziś, chce głosować na nią 6 procent ankietowanych osób. "Po 4 dniach 6 proc. Serdecznie dziękuję! " - skomentowała na Twitterze wyniki sama zainteresowana.
- Aby rozpocząć dyskusję o tym, ile w wyborach może osiągnąć Magdalena Ogórek, należy zastanowić się, czy jest to kandydatka całej lewicy. Ostatnio zaskoczyła bowiem wyborców swoimi pochlebnymi wypowiedziami o Kościele katolickim. Trudno oczekiwać, że zjedna tym żelazny elektorat lewicowy - ocenia w rozmowie z WP ekspert ds. wizerunku politycznego.
Ogórek to jedyna jak dotąd kobieta, która startuje w wyborach prezydenckich. Czy płeć okaże się walorem? - Nie sądzę, by dzięki temu zyskała. Wręcz przeciwnie. Niestety, polscy wyborcy - nawet same kobiety - wciąż chętniej głosują na kandydatów płci męskiej - podkreśla Gałązka.
Janusz Korwin-Mikke
Czwarte miejsce należy do Janusza Korwin-Mikkego. Były już szef Nowej Prawicy dostaje w sondażach 3 procent poparcia.
Korwin-Mikke w wyborach prezydenckich zamierza startować z własnego komitetu. Czy rozstanie z dotychczasową formacją wyjdzie mu na dobre? Zdaniem Wiesława Gałązki, nie wpłynie to znacząco na poparcie dla Korwin-Mikkego. - Nie ma wielkich szans na osiągnięcie lepszych not niż w poprzednich wyborach prezydenckich, w których startował. Polacy "nie kupią" Korwin-Mikkego, bo nie lubią politycznego chuligaństwa. W fotelu prezydenta najchętniej widzieliby przewidywalnego i rozsądnego polityka. A takim dawny szef Nowej Prawicy nigdy nie będzie - mówi Gałązka.
Janusz Palikot - skazany na porażkę
Na razie, najgorzej ze wszystkich kandydatów wypada w badaniach opinii publicznej Janusz Palikot. Na szefa Twojego Ruchu, gdyby wybory odbywały się teraz, głosowałoby zaledwie 1 procent wyborców.
- Janusz Palikot nie miał wyjścia. Musiał wystartować, by podbudować morale wewnątrz partii. Próbuje na nowo zaistnieć, jako pierwszy wypuścił spot wyborczy, ale trudno spodziewać się spektakularnego wyniku jego działań. Od dawna jest zagubiony, działa chaotycznie, nie ma recepty na podniesienie partyjnych notowań. Jest skazany na porażkę - mówi WP Wiesław Gałązka.
Janusz Piechociński, czy Adam Jarubas. A może...
A co z PSL? Politycy tej partii wystawią w wyborach swojego kandydata, czy poprą Komorowskiego? Ta kwestia pozostaje wciąż bez odpowiedzi. Na początku lutego odbędzie się konwencja krajowa ludowców i po niej dopiero PSL ogłosi nazwisko ewentualnego kandydata.
- Myślę, że PSL waha się, stoi przed dylematem - poprzeć w wyborach Bronisława Komorowskiego, czy postawić na swojego kandydata - mówi ekspert. - Mało prawdopodobne, że wystawi swojego lidera, bo przegrana Janusza Piechocińskiego, byłaby "podkopaniem" wizerunku PSL w oczach koalicjanta - dodaje.
W opinii Wiesława Gałązki, najprawdopodobniej ludowcy wystawią Adama Jarubasa. - I to dobry krok. Jarubas, choć szerzej nieznany, jest zdolny i pracowity. Gdyby zainwestował w dobrych fachowców i umiejętnie przygotował kampanię, mógłby być czarnym koniem w wyborach - ocenia ekspert.