Kaczyński sojusznikiem Tuska?

Z sondażu Wirtualnej Polski wynika, że w ostatnich dwóch tygodniach odrobinę wzrósł odsetek ocen bardzo dobrych wystawianych przez Polaków prezydentowi, premierowi i rządowi. Trochę bardziej, ale bez jakichś tektonicznych przemieszczeń wzrósł odsetek wystawianych im ocen bardzo złych.

Kaczyński sojusznikiem Tuska?

Gdyby próbować odczytać intencje najważniejszego gracza na naszej scenie politycznej, czyli Jarosława Kaczyńskiego, to kto wie czy nie okazałoby się, że właśnie on jest największym sojusznikiem Donalda Tuska. Paradoks? Niezupełnie. Otóż rządząca partia ma stabilne notowania w dużym stopniu dzięki słabości Platformy Obywatelskiej, która gromadzi pod swymi skrzydłami solidnie zdesperowanych wyborców przerażonych poczynaniami rządzących braci. Ale desperacja to coś zupełnie innego niż lojalność.

Z niedawnego sondażu wynika, że wprawdzie aż trzy czwarte Polaków nie lubi obecnej władzy, ale nawet więcej, bo 80% z nas jest przekonanych, że w Polsce wcale nie byłoby lepiej gdyby rządziła PO. Krótko mówiąc wyborcy ci są skłonni porzucić platformerską panią, gdyby tylko na horyzoncie pojawiła się jakaś bardziej atrakcyjna dama. PO, przekształcona przez Donalda Tuska z obywatelskiego ruchu w jego wyborczą platformę mogłaby się wtedy bardzo skurczyć.

A ponieważ partia Tuska nie pokazała od kilkunastu miesięcy nic, poza tym, że nie lubi Kaczyńskich, to właśnie Kaczyńscy, z Jarosławem na czele są niezbędni Tuskowi, bo dają jego rządom jakieś uzasadnienie i jakoś tam przykrywają fakt całkowitej programowej pustki PO. Jarosław Kaczyński z kolei kibicuje Tuskowi, bo wie, że jakaś świeża alternatywa mogłaby dla PIS-u stanowić realne zagrożenie, a PO z jej wszelkimi niedostatkami takim śmiertelnym zagrożeniem dla PIS-u nie będzie.

Nie jest może aż tak, jak mówił Ludwik Dorn, że jest Platforma partią leni i balonikiem, który by pękł, gdyby tylko go przekłuć, ale też wicepremier aż tak bardzo się nie pomylił. Podsumowując - najtrwalszą unią personalną w Polsce poza unią tworzoną przez samych braci Kaczyńskich jest unią jaką tworzą Jarosław Kaczyński i Donald Tusk.

Są oni sobie bardzo potrzebni dziś i będą sobie potrzebni w przyszłości. Obaj bowiem wiedzą, że może nadejść moment, gdy Polacy będą chcieli głośno dać wyraz swemu zmęczeniu politykami pewnej generacji, a wtedy wielkie zagrożenie zawiśnie i nad Tuskiem i nad Kaczyńskim. Gdy więc kolejny raz zobaczymy obu panów skaczących sobie do gardła pamiętajmy, że do jakiegoś stopnia jest to teatr pozorów ukrywający rzeczywistą wspólnotę interesów.

Tomasz Lis dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)