Jutro przesłuchanie sprawcy strzelaniny
Mężczyzna, który w Rybniku postrzelił siedem osób, zostanie przesłuchany w poniedziałek rano - poinformowano w rybnickiej prokuraturze. W szpitalach nadal leży sześć osób ranionych przez szaleńca, stan dwóch z nich jest ciężki.
29.08.2010 | aktual.: 29.08.2010 17:06
Zobacz galerię ze zdjęciami: Postrzelił siedem osób i zabarykadował się w domu
39-letni mężczyzna w sobotę otworzył ogień podczas awantury domowej. Poszkodowani to członkowie jego rodziny - w tym nastoletni syn mężczyzny - a także sąsiadka oraz interweniujący policjant. Zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Robert Wieczorek wyjaśnił, że zatrzymany jest już trzeźwy, na razie jednak nie został doprowadzony do prokuratury, bo wcześniej śledczy chcą zgromadzić niezbędny materiał dowodowy. W domu, w którym doszło do strzelaniny, trwają oględziny i zabezpieczanie śladów. Przesłuchiwani są świadkowie.
- Musimy zebrać bardzo bogaty materiał dowodowy i w zależności od tego, kiedy go zbierzemy, zaczniemy wykonywać czynności związane podejrzanym - powiedział prokurator Wieczorek. Prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem usiłowania zabójstwa. Prawdopodobnie będzie to główny zarzut, jaki usłyszy 39-latek. Mężczyzna odpowie też zapewne za nielegalne posiadanie broni. W jego domu znaleziono sześć sztuk broni długiej i krótkiej - ostrej i gazowej - a także górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego. W sobotę, na czas przeszukania domu, w którym doszło do strzelaniny, ewakuowano okolicznych mieszkańców.
Według informacji przekazanych w niedzielę rano przez policję, życiu żadnej z osób rannych w sobotniej strzelaninie w Rybniku nie zagraża obecnie niebezpieczeństwo. Wiadomo jednak, że stan żony sprawcy jest bardzo poważny. Ciężkie obrażenia ma też szwagier 39-latka. Oboje byli operowani. Mają obrażenia klatki piersiowej, a kobieta również głowy.
Mniej groźne są rany sąsiadki, postrzelonej w głowę i tułów oraz przewiezionego do szpitala w Katowicach 15-letniego syna zatrzymanego. Chłopak został postrzelony w żuchwę. Do domu wrócił już teść zatrzymanego, który ma niegroźną ranę ramienia. W niedługim czasie szpital powinna też opuścić teściowa, raniona w udo, i policjant, także postrzelony w nogę. Także sam napastnik został lekko ranny w czasie interwencji policji. Po zaopatrzeniu został przewieziony do rybnickiej komendy.
W niedzielę około godz. 14.30 dyżurny rybnickiej komendy został telefonicznie powiadomiony o strzelaninie w jednym z domów w dzielnicy Boguszowice w Rybniku. Równocześnie na pobliski komisariat przybiegł teść sprawcy, któremu udało się wybiec z mieszkania. Kiedy na miejsce został skierowany policyjny patrol, mężczyzna nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. Postrzelił interweniującego policjanta, który pierwszy wszedł do mieszkania. Funkcjonariusze odpowiedzieli ogniem, raniąc napastnika w nogę. W tym czasie trójce rannych domowników udało się opuścić mieszkanie.
Z okna na pierwszym piętrze mężczyzna zaczął strzelać do przedstawicieli służb, przybyłych na miejsce. Według świadków, używał kilku sztuk broni. Ostrzelał m.in. ambulans pogotowia ratunkowego i zaparkowany przed domem radiowóz. Zabarykadował się w domu razem z dwójką swoich dzieci. Na miejsce wezwano antyterrorystów oraz policyjnych negocjatorów. Antyterroryści wykorzystali moment kiedy mężczyzna wraz z dzieckiem wyszedł na zewnątrz domu i obezwładnili go bez użycia broni. Po udzieleniu mu pomocy 39-latek został przewieziony do rybnickiej komendy.
Ciągle nie są jasne przyczyny, dla których mężczyzna zaczął strzelać do bliskich. Według informacji ze śledztwa, jakiś czas temu bez porozumienia z bliskimi zaciągnął kredyty na kilkaset tys. zł. Od jakiegoś czasu nadużywał alkoholu. Także w sobotę tuż przed awanturą wrócił do domu pod wpływem alkoholu. Chciał zrobić grilla. - Któryś z domowników prawdopodobnie się temu sprzeciwił, wtedy 39-latek zaczął krzyczeć, wyzywać członków rodziny, a w końcu wyciągnął broń - relacjonowała rzeczniczka rybnickiej policji nadkomisarz Aleksandra Nowara.
Po zatrzymaniu nadal był agresywny. Policjantom nie udało się z nim porozmawiać. Po przewiezieniu na policję, 39-latek źle się poczuł, była konieczna interwencja lekarza.