Janik usprawiedliwia policję
Objętość akt dotyczących sprawy
starachowickiej - zdaniem ministra spraw wewnętrznych i
administracji Krzysztofa Janika - usprawiedliwia, że dopiero po
dwu tygodniach od wydania dyspozycji prokuratura została
powiadomiona o sprawie.
07.07.2003 19:05
"A jak pan sobie wyobraża: 8 tomów, 1 600 stron stenogramów z działań operacyjnych, z podsłuchu, to ile - pana zdaniem - powinno to zająć czasu funkcjonariuszom, nie sekretarkom, bo to są tajne dokumenty i to nie może byle kto przepisywać" - powiedział Janik, zapytany w poniedziałek w rozmowach "Jedynki" TVP dlaczego dopiero po 2 tygodniach od wydania dyspozycji przez MSWiA została zawiadomiona prokuratura.
Szef MSWiA zaznaczył, że w tej kwestii będzie "bronił policji, bo to jest usprawiedliwione".
Jednocześnie zaznaczył, że nie można usprawiedliwić terminu odtajnienia akt.
"Natomiast drugi termin (odtajnienia akt - PAP) jest mniej usprawiedliwiony. Policja podnosi, że ci funkcjonariusze, pracujący pod przykrywką, a więc to jest najbardziej utajniony funkcjonariusz w policji, byli wykorzystywani w tym czasie do innych działań operacyjnych na terenie kraju i że dopiero 20 maja stało się możliwe ich przesłuchanie i odtajnienie ich zeznań, czyli przekazanie ich prokuraturze" - powiedział Janik.
Piątkowa "Rzeczpospolita" poinformowała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.
Policja przekazała prokuraturze materiały dotyczące sprawy starachowickiej i przecieku informacji dopiero 15 kwietnia, choć polecenie z MSWiA w tej sprawie otrzymała 2 kwietnia.(iza)