Jak zarabiają łowcy blach?
Oszuści prowokują kolizje, by dostać gotówkę. Mamy mapę ulubionych miejsc łowców blach - czytamy w "Gazecie Wrocławskiej".
Kierowcy, miejcie oczy dookoła głowy. Na ulicach Wrocławia pojawili się łowcy blach. Prowokują kolizje drogowe, by później - jako rzekome ofiary - wyłudzić odszkodowanie.
Policjanci z drogówki zatrzymali właśnie 20-latka, który na rondzie pod Castoramą w Bielanach Wrocławskich padł rzekomo ofiarą dwunastu stłuczek, prowadząc za każdym razem ten sam samochód. - Musiało minąć trochę czasu, żebyśmy mogli mu udowodnić, że doprowadzał do kolizji specjalnie. Za każdym razem to on był w roli poszkodowanego - mówi podinsp. Jacek Wójcik, szef wrocławskiej drogówki.
Rondo w Bielanach to idealne miejsce dla łowców blach. Mogą na nie wjechać jednocześnie dwa samochody. Zgodnie ze znakami także kierowca jadący pasem wewnętrznym może w każdej chwili skręcić w zjazd po prawej stronie. Musi jednak ustąpić pierwszeństwa autom jadącym po zewnętrznej stronie. Jeśli tego nie uczyni, to on będzie sprawcą kolizji. Właśnie tę skomplikowaną sytuację wykorzystują łowcy blach.
Stłuczka zawsze jest niegroźna - chodzi o zbity reflektor albo lekkie wgniecenie blachy. Oszust potrafi wziąć od ubezpieczyciela 2 tys. zł za naprawę szkody. A w zaprzyjaźnionym warsztacie za wyklepanie blachy zapłaci jedynie tysiąc.
Wrocławscy policjanci opracowali nawet mapę ulubionych miejsc łowców blach - takich, gdzie prowokują oni najczęściej kolizje. Oprócz ronda w Bielanach trafiły na nią m.in. skrzyżowania na Kozanowie, Popowicach, Gaju i Borku, a także ulice: Odrzańska i Kiełbaśnicza.
Wrocławscy taksówkarze do tej listy dodają kolejne miejsca. - Do wypadków dochodzi często przy pl. Kościuszki, gdzie jadący w lewo powinni ustąpić pierwszeństwa wyjeżdżającym z ul. Kościuszki. Często panuje tam zamieszanie i łatwo wymusić stłuczkę - opowiada Ryszard Szynal z Radio Taxi Serc.