PolskaJak Simon Mol PZPN edukował

Jak Simon Mol PZPN edukował

PZPN zabronił wnoszenia na stadiony chrześcijańskiego krzyża celtyckiego oraz Szczerbca, czyli Mieczyka Chrobrego, używanego m.in. przez żołnierzy NSZ i AK. To "symbole zakazane" – postanowił związek. Kibice mogą za to bez przeszkód wnosić na trybuny transparenty z sierpem, młotem i czerwoną gwiazdą. Jak dowiedziała się "GP", kuriozalna lista zakazanych symboli to owoc współpracy PZPN z Simonem Molem, aresztowanym za świadome zarażanie kobiet wirusem HIV.

Nie milkną odgłosy afer korupcyjnych w polskiej piłce, a już pojawiła się nowa – tym razem polityczna. Polski Związek Piłki Nożnej opublikował "Vademecum bezpieczeństwa na stadionach piłkarskich w Polsce". W broszurce wskazane zostały "symbole zakazane", których – pod groźbą niewpuszczenia na stadion – polski kibic mieć ze sobą nie może. Od wiosny br. ochroniarze na niektórych stadionach mają zakaz wpuszczania osób z zakazanymi flagami czy emblematami.

Zielone światło dla czerwonych

Wśród symboli zakazanych, wymienionych w "Vademecum", oprócz skandynawskich znaków mitologicznych, swastyki, flagi amerykańskiego Południa znajdujemy jako "rasistowskie": narodowy Mieczyk Chrobrego, tzw. Szczerbiec (noszony przez polskich patriotów, np. Romana Dmowskiego, Władysława Grabskiego czy Wojciecha Korfantego) – przedwojenną odznakę ruchu narodowego, używaną także w czasie okupacji przez NSZ i część oddziałów AK, oraz symbol "ręki z mieczem" (tzw. Falangę) i stylizowany płomień biało-czerwony. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że te dwa ostatnie to sądownie zarejestrowane symbole legalnej, radykalnej partii politycznej – Narodowego Odrodzenia Polski.

Na liście "symboli zakazanych" jest nawet chrześcijański krzyż rodem z Irlandii czyli "Kołomir – Krzyż Celtycki – (...) międzynarodowy symbol rasizmu" – jak czytamy w broszurze.
Tymczasem jak wyjaśnia na portalu kosciol.pl Roman Zając, biblista i demonolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, "Krzyż celtycki jest jedną z form krzyża akceptowanego przez Kościół, jako religijny symbol chrześcijan".

PZPN nie zakazuje natomiast propagowania na stadionach piłkarskich komunizmu. "Symbole komunistyczne takie jak sierp i młot oraz czerwona gwiazda są doskonale znane delegatom ds. bezpieczeństwa, wobec czego nie było potrzeby ich zamieszczania w przedmiotowym Vademecum. Dotyczy to również komunistycznych wizerunków Che Guevary" – dowiedzieliśmy się w związku. Tyle tylko, że w "Vademecum" umieszczono m.in. swastykę, znak reżimu hitlerowskiego, który niewątpliwie też jest "doskonale znany" wszystkim Polakom. Tym samym PZPN zrównało symbole chrześcijańskie i narodowe z nazistowskimi.

Jak ustaliła "GP", "Vademecum" jest efektem współdziałania PZPN, Stowarzyszenia "Nigdy Więcej" i... Kameruńczyka Simona Mola, przebywającego w areszcie za świadome zarażanie kobiet wirusem HIV. Zanim Afrykańczyk trafił za kratki, pomógł działaczom piłkarskim opracować dokument, który ma nauczyć Polaków tolerancji i historii Polski.

Minister Lipiec: Stop!

O ocenę "Vademecum" poprosiliśmy ministra sportu Tomasza Lipca. Wskazywanie przez stowarzyszenie, jakim jest PZPN, listy symboli z adnotacją, iż propagują one zabronioną prawem ideologię bądź działalność, a nadto wywoływanie wiążących skutków dla obywateli, to znaczy – zakazem ich noszenia w miejscu publicznym jakim jest stadion, jest nieuprawnione i nieuzasadnione, gdyż jest to rola przeznaczona dla organów Państwa. Stowarzyszenie nie może narzucać jednostce swych nakazów bądź zakazów. Noszenie zabronionych symboli, a przez to propagowanie zabronionych zachowań, powinno być ścigane na zasadach ogólnych, wskazanych w prawie. Ponadto, co do pewnych symboli umieszczonych w tym "Vademecum" istnieje uzasadniona wątpliwość, czy ich używanie propaguje publicznie zakazane ustroje bądź szerzy nienawiść – uważa minister sportu. Minister Lipiec podkreślił także, że twórcy "Vademecum" nie umieścili w nim ani jednego symbolu związanego z frakcjami ultralewicowymi czy też ideologią komunistyczną.

Zdania ministra PZPN nie podziela. W piśmie Związku do "GP" czytamy: "Jeżeli [w "Vademecum"] pojawiła się nazwa konkretnej partii politycznej, to nastąpiło to tylko w kontekście używanych przez nią symboli, których propagowanie na stadionach piłkarskich, w tym wywieszanych przez kibiców flagach, jest zakazane z uwagi właśnie na okoliczność, iż ich upublicznianie uderza we wskazane wyżej wartości, chronione normami prawa powszechnego i sportowego". Tylko że, jak podkreśla minister Lipiec, jest to zadanie dla organów Państwa, a ocena tego rodzaju zachowań powinna być pozostawiona dla prokuratury i sądów. Dodajmy, że są to przestępstwa ścigane z urzędu. PZPN stawia się więc nie tylko ponad polskim prawem, ale wręcz w opozycji do niego.

Broniąc się przed oskarżeniami o nielegalną działalność, PZPN twierdzi, że "Vademecum" to "jedynie dokument wewnętrzny PZPN służący podczas meczów piłkarskich przede wszystkim delegatom ds. Bezpieczeństwa do identyfikacji zakazanych przez Związek symboli. Pragniemy przy tym zauważyć, iż wskazany materiał stanowi wewnętrzną sprawę PZPN".

Tymczasem z początkiem piłkarskiej rundy wiosennej firmy zajmujące się ochroną meczów otrzymały "Vademecum" z poleceniem ścisłego wypełniania zawartych tam zaleceń. W drugiej połowie marca otrzymaliśmy od szefostwa kopie dokumentu PZPN ze "znakami zakazanymi". Broszurka była ściśle reglamentowana – tylko jeden egzemplarz "na bramę". Przykazano nam nie wpuszczać i zatrzymywać wszelkimi sposobami ludzi, którzy będą mieli flagi czy emblematy tam wyszczególnione. Kilku z nas odmówiło, gdyż uznaliśmy, że jest to łamanie prawa, kiedy zakazuje się używania krzyża czy historycznego Szczerbca. Błyskawicznie przeniesiono nas do innej pracy – mówi "GP" Paweł, pracownik jednej ze śląskich firm ochrony. A więc "Vademecum" to nie "materiały wewnętrzne", lecz instrukcja działania w obszarze publicznym. I to działania motywowanego politycznie, zakładającego użycie siły. A takie postępowanie, zdaniem prawników, wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 119 i 18 kodeksu karnego.

Wstydliwa przyjaźń PZPN

Dla potrzeb PZPN "Vademecum" przygotowało Stowarzyszenie "Nigdy Więcej". Powstało ono w 1996 r. i deklaruje, że jest apolityczne, ma "przeciwdziałać patologiom społecznym: nacjonalizmowi, faszyzmowi, nienawiści wobec obcych". Jak daleko środowisko to trzyma się od polityki, pokazuje artykuł Aleksa Callinicosa, opublikowany w numerze 1. pisma "Nigdy Więcej": "Jedyna droga pozbycia się rasizmu, to zadać klęskę kapitalizmowi samemu w sobie. Kapitalizm sieje ziarna, z którego rośnie rasizm. Kapitalizm rodzi podziały, a te osłabiają klasę robotniczą. Kapitalizm musi odejść, jeśli chcemy skończyć z rasizmem".

Lider "Nigdy Więcej", Marcin Kornak, nie chciał rozmawiać z "GP" ani o treści "Vademecum", ani o roli w jego powstaniu Simona Mola. O Simonie Molu, "kameruńskim uchodźcy politycznym", który uchodźcą w rzeczywistości nie był, stało się głośno, gdy wyszło na jaw, że świadomie zarażał kobiety wirusem HIV. Mało kto jednak wie, że swoją karierę medialno-publiczną Mol zawdzięcza m.in. PZPN i Stowarzyszeniu "Nigdy Więcej".

Rzecznik prasowy Związku Zbigniew Koźmiński przyznał "GP", że Simon Mol był aktywnym współpracownikiem PZPN. – Ale skąd mieliśmy wiedzieć, kim on jest? – tłumaczył nam. Kilka dni później w oficjalnym piśmie stwierdził jednak: "Pan Simon Mol nigdy nie prowadził w Polskim Związku Piłki Nożnej rozmów w sprawie treści «Vademecum bezpieczeństwa na obiektach piłkarskich», w szczególności z ramienia Stowarzyszenia «Nigdy więcej»".

Jaka jest więc prawda? Odnajdujemy ją w innej części tego samego pisma Związku. "Partnerami PZPN i Stowarzyszenia "Nigdy Więcej" w realizacji programu "Wykopmy rasizm ze stadionów" [którego ukoronowaniem jest "Vademecum"] stali się następujący partnerzy pozarządowi: (...) Stowarzyszenie Uchodźców w Rzeczypospolitej Polskiej". "Rzeczpospolita" w artykule "Simon Mol – zawodowy uchodźca", opublikowanym 1 lutego 2007 r., napisała, że jedną z inicjatyw Kameruńczyka było założenie praktycznie jednoosobowej organizacji pod nazwą... Stowarzyszenie Uchodźców w RP.

Powiązań Mola z PZPN jest więcej. Jak czytamy w komunikacie "Nigdy Więcej" z 27 sierpnia 2005 r., nieznany podobno Związkowi Simon Mol występował w programie TVN w roli eksperta autoryzowanej przez PZPN kampanii "antyrasistowskiej". W październiku 2003 r. we współpracy ze Stowarzyszeniem "Nigdy Więcej" zorganizował m.in. serię imprez w ramach Tygodnia Akcji "Futbol przeciwko rasizmowi w Europie". W czasie pisania niniejszego tekstu pojawiły się informacje, że po interwencjach wiceprezesa LPR Sylwestra Chruszcza PZPN zamierza wycofać się z zakazu dotyczącego Mieczyka Chrobrego. O reszcie symboli nie było na razie mowy.

Choć PZPN wypiera się wstydliwej przyjaźni z Molem, kibice i tak już nazywają broszurę PZPN "Vademecum Simona Mola".

Kordian Krawietz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)