"Hiszpania odegra znaczącą rolę w UE"
Hiszpania to kraj głęboko proeuropejski i może
odegrać znacząca rolę w UE, a jej socjalistyczny rząd będzie
gotowy współpracować z francusko-niemieckim duetem, nawet jeśli
wrześniowe wybory w Niemczech wygrają chrześcijańscy demokraci -
uważa przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell,
wcześniej polityk rządzącej w Hiszpanii partii socjalistycznej.
24.07.2005 | aktual.: 24.07.2005 16:49
Premier (Jose Luis Rodriguez) Zapatero, tuż po objęciu rządów w Hiszpanii od razu zamanifestował chęć powrotu do Europy i odnowienia stosunków z osią francusko-niemiecką. Nie można jednak zapominać, że w Europie są też inni aktorzy polityczni, jak Wielka Brytania. Motor francusko-niemiecki jest niezbędny, ale niewystarczający. Europa jest zbyt duża i zbyt różnorodna. Trzeba wziąć pod uwagę inne kraje - powiedział Borrell w Rondzie, w Andaluzji, gdzie w lipcu prowadził "letni uniwersytet" na temat przyszłości konstytucji i integracji europejskiej.
Zapatero ma dużą rolę do odegrania w UE, bo to premier kraju, który wygrał referendum (na temat konstytucji). Hiszpania jest krajem głęboko proeuropejskim, a rząd hiszpański jednym z najsilniejszych i najpopularniejszych rządów w Europie, który po dwóch latach od objęcia władzy nie stracił swojej popularności - podkreślił Borrell.
Przewodniczący PE wierzy, że współpraca Madrytu z Berlinem będzie możliwa, nawet jeśli w jesiennych wyborach w Niemczech przegrają rządzący obecnie socjaldemokraci. Kiedy Zapatero mówił o współpracy z osią francusko-niemiecką to chodziło mu o współpracę z motorem Europy, a nie o kolory polityczne - uważa Borrell. Niemcy były liderem integracji europejskiej w takim samym stopniu za rządów chrześcijańskich demokratów jak i socjaldemokratów. Współpraca hiszpańsko-niemiecka została nawiązana z rządem chadeckim, z (ówczesnym kanclerzem Helmutem) Kohlem. Nie widzę więc tu żadnej anomalii ani braku zainteresowania ze strony Hiszpanii - powiedział.
Zdaniem Borrella, kontynuowanie procesu ratyfikacji unijnej konstytucji jest konieczne. To jedyny sposób, żeby zachować nadzieję, że UE będzie mieć swoją konstytucję - tłumaczy.
Okres refleksji to nie pauza! Tego słowa nie ma w deklaracji przyjętej przez przywódców państw UE na czerwcowym szczycie, zorganizowanym po porażce referendów we Francji i Holandii - powiedział przewodniczący PE. Ostatnio Malta, Cypr i Luksemburg ratyfikowały konstytucję. Proces ratyfikacji trwa dalej! - przypomniał Borrell.
Ale dopóki rządzi (premier Jan Peter) Balkenende, w Holandii nie będzie powtórki referendum, to samo dotyczy Francji - podkreślił. W obu krajach wybory odbędą się najpewniej w 2007 roku. __Mamy czas, by przekonać kraje, które jeszcze nie ratyfikowały konstytucji, by się za nią opowiedziały, tak by zebrać maksymalną większość za".
Pytany o polskie stanowisko Borrell odpowiedział: Polski rząd nie powiedział, że nie przeprowadzi referendum. W październiku odbędą się wybory. Trzeba poczekać na wyniki i sprawdzić opinię na ten temat nowego rządu. Wszyscy oczekują jednak, że rząd polski będzie respektować swoje zaangażowanie i przeprowadzi ratyfikację konstytucji.
Ci, którzy powiedzieli "Nie" konstytucji tracą wpływy w UE, to jasne - powiedział Borrell i podał przykład Francji. Osłabienie Francji było jednym z powodów wznowienia dyskusję na temat zmiany Wspólnej Polityki Rolnej, której największym beneficjentem są francuscy rolnicy - oświadczył szef PE.
Dotychczas 13 krajów ratyfikowało konstytucję UE, a niebawem proces ratyfikacji zakończy kolejny - Belgia. Konstytucję odrzucili 29 maja w referendum Francuzi, a 1 czerwca Holendrzy. Dla wejścia w życie tego dokumentu, konieczna jest aprobata wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej.
Inga Czerny