PolskaHandlobank: pazerność nie popłaca

Handlobank: pazerność nie popłaca

(inf. własna)

Zgubiła mnie chciwość. Chciałem swoich kilka groszy ulokować na jakiejś wysokooprocentowanej lokacie. Handlobank oferował ponad 15% i dorzucał do tego walkmana firmy Sony. Co prawda bez autorewersu ale za to z mega bassem, no i za darmo (ach ta moja pazerność). Złożyłem więc swoje oszczędności na 6-miesięczną lokatę. Zostałem obsłużony szybko i sprawnie. Nie mogłem się spodziewać, że odzyskanie moich pieniędzy nie będzie już takie szybkie i takie sprawne...

Od kilkunastu dni słyszy się o kłopotach klientów Handlobanku, które podobno wynikają z połączenia się z Citibankiem. Nagle okazało się, że wielu osobom rozmagnesowały się karty, więc nie mogą podjąć swoich pieniędzy z bankomatu. Oczywiście zakładając, że one działają. Jeden z moich kolegów czekał ponad 4 godziny starając się odzyskać swoją kartę z bankomatu, który nagle zgasł.

Nie ukrywam, że całe to zamieszanie skłoniło mnie do znalezienia spokojniejszej przystani. Myślałem, że zamknięcie rachunku nie będzie takie trudne; złożę odpowiednie dokumenty, wypełnię polecenie przelewu i spokój. Okazało się, że nie jest to wcale takie proste...

Tak się złożyło, że umowa z Handlobankiem wygasała 9 maja. Udałem się więc dzień wcześniej do banku, aby wypełnić odpowiednie papiery. Okazało się jednak, że mogę to zrobić dopiero w dniu "zapadalności", czyli w momencie rozwiązania umowy. Urzędnik zapewnił mnie, że następnego dnia wszystko zostanie załatwione.

Miałem to szczęście, że następnego dnia także obsługiwał mnie ten sam pracownik banku - "doradca Paweł", o czym informował mnie napis na jego plakietce. Niestety, od razu poinformował mnie, że swoje pieniądze dostanę dopiero 10 maja (czyli dzień po terminie), bo wtedy dopiero zostaną naliczone odsetki.

Przyznam szczerze, że bardzo mnie to zaciekawiło. Nagle poczułem że bank chce mnie oszukać na jeden dzień! Zacząłem się głośno zastanawiać co by było, gdybym musiał właśnie spłacić jakiś kredyt i na gwałt potrzebowałbym pieniędzy. Umowa się skończyła i chciałem odzyskać swoje oszczędności. Ciekaw byłem czy bank zrekompensuje mi ewentualne straty finansowe. Napomknąłem, że jestem dziennikarzem, co zdenerwowało nieco pana Pawła i obiecał, że postara się coś zrobić, po czym wyszedł na zaplecze. Całej naszej rozmowie przysłuchiwała się spora grupa klientów, który mieli własne sprawy do załatwienia z Handlobankiem.

Bankomaty nie działały (choć kierowniczka oddziału zapewniała, że działają, tylko... nie można z nich wypłacać pieniędzy), więc sporo osób chciało pobrać swoje pieniądze w inny sposób. Inni mieli jeszcze mniej szczęścia. Bankomat nie tylko nie wypłacił im gotówki, ale zabrał z konta pewną kwotę. To już trzeci raz w tym miesiącu - wyznał mi chłopak, który był już weteranem w walce z tym bankiem. Jak tylko zwrócą mi moje pieniądze, to zaraz się stąd wynoszę.

Niektórzy doszli do podobnego wniosku, bo starali się właśnie zamknąć swoje konta. Jedna pani krzyczała: Ja już państwu nie wierzę! i kazała sobie wytłumaczyć, dlaczego ma właśnie taki stan konta. Niestety, pracownicy Handlobanku wydawali się jeszcze bardziej zdenerwowani i co gorsza wystraszeni.

Po ok. 30 minutach wrócił pan Paweł. Zapewnił mnie, że oczywiście mogę zamknąć rachunek, co jednak okazało się niemożliwe ze względów technicznych. Muszę przyznać, że mój doradca łatwo się nie poddał. Kilkakrotnie próbował skontaktować się z "supportem", aby móc zlikwidować moje nieszczęsne konto. Nawet kierowniczka Kinga (takie imię widniało na plakietce) nerwowo szarpała go za rękaw i tłumaczyła, że może to zrobić dopiero jutro.

W końcu poddał się też mój doradca. Powiedział, że oczywiście mogę zamknąć rachunek, ale nie tutaj. Sugerował aby zadzwonić do CitiPhone (wszyscy klienci Handlobanku wiedzą, że to dobry żart. Dodzwonić się to prawdziwa sztuka. Wiem, bo z ciekawości próbowałem).

W konsekwencji dowiedziałem się, że za dzień niezawinionej z mojej strony zwłoki dostanę tylko 1/5 należnych mi odsetek. Poinformowano mnie także, że oprocentowanie zostało zmniejszone do 13%. Zakładając, że pieniądze chciałem przelać na rachunek o oprocentowaniu 16,5%, to nieźle kosztował mnie ten dzień zwłoki. Zawsze może pan złożyć reklamację - powiedział mój doradca i była to chyba jego najlepsza rada jakiej mi udzielił tego dnia.

Gdy po godzinie wychodziłem z banku, przypomniałem sobie spoty reklamowe Handlobanku, jakie oglądałem kilka miesięcy temu w telewizji: Będziesz miał czas na inne sprawy! Dobrze, że nie ma już tych reklam w telewizji. Niektórzy klienci mogliby się nieźle zdenerwować.

Marcin Florian Gawrycki

felietonbankklient
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)