PolskaGruszka: nie podam się do dymisji

Gruszka: nie podam się do dymisji

Nie mam zamiaru podawać się do dymisji - powiedział dziennikarzom w Sejmie przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józef Gruszka (PSL). Dodał, że nie wie skąd wzięły się informacje o tym, że zamierza we wtorek podać się do dymisji.

W radiowych Sygnałach Dnia, członek komisji śledczej Antoni Macierewicz (RKN), pytany przez dziennikarza - "co z przewodniczącym komisji Józefem Gruszką?" przypomniał, że już raz podał się on do dymisji. Wiem, że nosi się z takim zamiarem w najbliższym czasie powtórnie - dodał poseł.

W minioną środę komisja odrzuciła wniosek Gruszki w sprawie jego rezygnacji z funkcji przewodniczącego.

W Sejmie jest wniosek klubu parlamentarnego Socjaldemokracji Polskiej o odwołanie Gruszki z komisji śledczej.

Sprawa wiąże się z niedawnym aresztowaniem Marcina T., byłego asystenta społecznego przewodniczącego komisji pod zarzutem godzenia się na współpracę z obcym wywiadem, i wyjaśnieniami pos. Gruszki na ten temat.

W sobotnim (12 marca) oświadczeniu pos. Gruszka (PSL) napisał, że informację o zatrzymaniu swojego b. asystenta Marcina T. otrzymał w "zeszłym tygodniu".

"W sprawie Marcina T. - chcę stwierdzić, że informację o jego zatrzymaniu miałem już w zeszłym tygodniu, ale ponieważ poinformowano mnie, że chodzi o bardzo poważną sprawę szpiegowską to zachowałem się tak, jak przy wielu innych informacjach tego typu - a to oznacza całkowite milczenie mi nieprzekazywanie żadnych informacji, które mogłyby przeszkodzić w działaniach służb specjalnych i prokuratury" - napisał pos. Gruszka.

"To, co sprawdzało się przez wiele lat mojej pracy w Komisji do Spraw Służ Specjalnych, wynika po prostu z nawyku chronienia informacji ściśle tajnych, tu próbuje się wykorzystać przeciwko mnie" - głosi oświadczenie.

Dzień wcześniej (piątek, 11 marca) pos. Gruszka przyznał, że o zatrzymaniu Marcina T. wiedział w dniu jego zatrzymania, czyli w ubiegły czwartek. Wcześniej twierdził, że nic o tym nie wie, potem przyznał, że o fakcie "zatrzymania jakiegoś asystenta" mówił mu w miniony piątek pos. Roman Giertych (LPR).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)