Wtorkowa "Gazeta" relacjonuje przebieg konferencji prasowej ministra środowiska Antoniego Tokarczuka. Zdaniem gazety, zamiast konferencji dotyczącej parków narodowych, w Ministerstwie Środowiska odbył się wiec uwielbienia dla ministra z okazji odwołania dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Wojciecha Gąsienicy-Byrcyna.
Konferencję prasową na temat kontrowersyjnej polityki dotyczącej parków narodowych zapowiadano od kilku dni. Przyjechało na nią około stu górali powiązanych z samorządami tatrzańskimi, głównych przeciwników odwołanego niedawno dyrektora Byrcyna, m.in. Zofia Bigosowa i starosta tatrzański Gąsienica-Makowski.
Gdy minister Antoni Tokarczuk wchodził na salę, zagrała orkiestra góralska a przedstawiciele samorządów odśpiewali mu sto lat i obdarowali ciupagą, parzenicą, góralskim pasem, albumami i Encyklopedią Tatrzańską. Zaznaczyli, że to prezenty za odwołanie dyrektora Byrcyna.
Adam Wajrak pisze w komentarzu redakcyjnym, że minister Tokarczuk i jego ekipa w Ministerstwie Środowiska specyficznie pojmują świat. Chronione gatunki wcale nie muszą być chronione - to już wszyscy wiedzą i nikogo to nie dziwi. To, że park narodowy powinien być samorządowy - też.
Teraz minister stara się udowodnić, że najlepsza konferencja prasowa to wiec uwielbienia dla ministra. Na konferencji według ministra Tokarczuka kapela powinna grać, klakierzy powinni bić brawo, a dziennikarze, zamiast pytać, powinni milczeć i patrzeć, a potem grzecznie opisać, jaki ten minister to równy chłop, bo ciupagę dostał - pisze Wajrak. (mag)