Funty zniknęły, winnych brak
Siedemset funtów szterlingów (równowartość 5
tys. zł) zginęło z dwóch listów wartościowych, wysłanych z Londynu
do Tomaszowa. Mirosław Janeczek chciał przekazać te pieniądze
żonie - donosi "Dziennik Łódzki". "Ani polscy, ani angielscy urzędnicy pocztowi nie chcą się przyznać do błędu" - skarży się nadawca.
30.04.2004 07:00
Brytyjska Poczta Królewska twierdzi - jak podkreśla "Dziennik Łódzki" - że za zagubienie pieniędzy odpowiedzialna jest Poczta Polska. Sprawa wywołała jednak zdziwienie tomaszowskich pocztowców. "Nie ma podstaw prawnych do wypłaty przez nas odszkodowania, bo pan Janeczek, wysyłając listy, zawarł umowę z zagraniczną pocztą, a nie z nami" - twierdzi Mirosław Bernacki, naczelnik poczty w Tomaszowie. Dodaje jednocześnie, że jeśli przesyłka zaginęła, to reklamację trzeba złożyć w Londynie.
Według ustaleń "Dziennika Łódzkiego" problemy z listami wartościowymi z Wielkiej Brytanii pojawiły się już w listopadzie 2002 r. Anglicy zmienili wtedy kształt i kolor takich przesyłek. Urzędnicy w Polsce potraktowali je jak zwykłe listy polecone, w których nie przesyła się pieniędzy.
"Informowaliśmy brytyjską pocztę, że pojawiają się nieprawidłowości, ale nasze interwencje nie przyniosły skutku" - przyznaje Jolanta Błaszczyk, rzecznik Rejonowego Urzędu Pocztowego w Piotrkowie. Dodała, że skończyło się tym, że Brytyjczycy wypowiedzieli dotychczasowe warunki przesyłania listów wartościowych. Prosili też, by poinformować o tym polskich klientów. (PAP)