Fundacja Aleksandra Kwaśniewskiego na minusie. Spora strata na koniec roku
Okazuje się, że prężnie działająca do tej pory Fundacja "Amicus Europae”, założona i prowadzona przez byłego prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego, zanotowała w ubiegłym roku stratę. Rada Fundacji podjęła decyzję o pokryciu jej z kapitału zapasowego.
253 855, 12 zł – tyle dokładnie wyniosła strata Fundacji w ubiegłym roku. Mimo to, Rada Fundacji udzieliła absolutorium zarządowi, a także zdecydowała się pokryć ujemny wynik z zasobów organizacji. Rok wcześniej Fundacja na dzień 31 grudnia miała 1 195 814,72 zł aktywów, z tego ponad 1 mln zł w środkach pieniężnych w kasie i na rachunkach.
Z kolei w 2017 r. fundacja mogła się pochwalić przychodami w wysokości 730 tysięcy złotych. Natomiast działalność organizacji kosztowała 762 tys. zł, z tego na cele statutowe wydano 516,9 tys. zł, a na "koszty ogólnego zarządu” 239,8 tys. zł. Fundacja otrzymała w tamtym okresie dwie dotacje z zagranicy i z kraju. Ta pierwsza wyniosła 334 tys. zł, ta druga jest znacznie mniejsza – 24 tys. zł.
Pytany wówczas o dotację dyrektor Ireneusz Bil odmówił odpowiedzi. - Jesteśmy prywatną fundacją, a pozyskiwane środki nie pochodzą z polskich instytucji publicznych, programów rządowych, spółek skarbu państwa - przekazał nam jedynie. Dotacja od "zagranicznej osoby prawnej” pojawia się również w sprawozdaniu za 2016 r. Wtedy była ona wyższa i wyniosła – 383 tys. zł. Z kolei w 2015 r., dotacja z zagranicy wyniosła 60 tys. zł.
Fundacja, która jest oczkiem w głowie Aleksandra Kwaśniewskiego, powstała w 2004 roku. Jej misją jest popieranie integracji europejskiej, a także wspieranie procesów dialogu i pojednania, mających na celu rozwiązanie politycznych i regionalnych konfliktów w Europie. Przewodniczącym rady fundacji jest oczywiście były prezydent Polski, a zasiadają w niej m.in. były minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld, były ambasador w Rosji Stanisław Ciosek i były europoseł Marek Siwiec.
Fundacja co roku na swoich stronach publikuje sprawozdania finansowe i merytoryczne ze swojej działalności. Jak wynika z ostatniego, za 2019 rok absolutorium – ze względu na koronawirusa – udzielono zarządowi korespondencyjnie.
W ubiegłym roku Fundacja współorganizowała m.in. pierwszą edycję Festiwalu Ambasad w Warszawie, konferencję "Odpowiedzialność i Rozwój - postępowe postulaty dla Europy i świata” i konferencję pt.: "Dialog - Kompromis - Porozumienie. 30 lat od Okrągłego Stołu i wyborów 4 czerwca".
O zagranicznym finansowaniu fundacji było już głośno w 2006 roku. Wtedy to, jak ujawnił TVN, blisko milion złotych na konto "Amicus Europae” wpłacił ukraiński biznesmen Wiktor Pinczuk, wówczas zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. - Jakie to ma znaczenie, że Wiktor Pinczuk jest zięciem byłego prezydenta Ukrainy. On jest poważnym człowiekiem i cieszę się, że mogę z nim współpracować. Podpisaliśmy wieloletnią umowę. Naszym celem jest przyciągnięcie Ukrainy do Unii Europejskiej (…) Jest znanym ukraińskim biznesmenem, ale także działaczem społecznym. Bardzo nam pomógł, bo nikt inny nie chciał tego zrobić – mówił wtedy Kwaśniewski. W sumie, w ciągu trzech lat Pinczuk przekazał fundacji Kwaśniewskiego milion dolarów.
Sprawa stała się głośna, bowiem zajęła się nią prokuratura apelacyjna w Katowicach. Zawiadomił ją ówczesny poseł Zygmunt Wrzodak z Ligi Polskich Rodzin. W złożonym zawiadomieniu Wrzodak argumentował m.in., że opisywana przez media wpłata Wiktora Pinczuka na rzecz fundacji Kwaśniewskiego to "dowód wdzięczności" za doprowadzenie do kupna Huty Częstochowa przez konsorcjum, które mogło być powiązane z Pinczukiem. Inwestorem Huty Częstochowa w 2005 r. został ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu (ZPD). Śledczy, którzy sprawdzali fundację Kwaśniewskiego, przestępstwa się nie doszukali.