Francja solidarna, ale niejednoznaczna
Prezydent Francji Jacques Chirac spotkał
się we wtorek w stolicy USA z prezydentem Bushem i wyraził
solidarność w walce z terroryzmem. Nie zadeklarował jednak
jednoznacznie gotowości swojego kraju do udziału w akcji zbrojnej
przeciw terrorystom.
Zapytany, czy Francja dostarczy swoich wojsk do ewentualnej wspólnej wojny przeciw terrorystom, Chirac nie odpowiedział wprost i oświadczył, że wątpi, aby trzeba było używać terminu "wojna".
Na pewno mamy do czynienia z konfliktem nowego typu, konfliktem decydującym dla zachowania praw człowieka, wolności i godności ludzkiej. Na pewno wszystko należy uczynić, aby chronić te wartości, nieodzowne dla naszej cywilizacji - powiedział francuski prezydent. Dodał, że Francja jest gotowa zrobić wspólnie z USA wszystko, co wyda się potrzebne i konieczne dla wykorzenienia terroryzmu.
Bush, siedząc obok Chiraka, powiedział zwracając się do niego: Jeżeli kochacie wolność, musicie się do nas przyłączyć. Obserwatorzy zwracają uwagę, że słowa te mogły się odnosić nie tylko do przewidywanej akcji zbrojnej, lecz także do dość liberalnej polityki Francji w ostatnich latach wobec niektórych krajów podejrzewanych przez USA o sponsorowanie terroryzmu.(ck)