"Dobry" premier i "zły" prezes
Kazimierz Marcinkiewicz po zawiązaniu
koalicji nadal będzie premierem, ale Jarosława Kaczyńskiego drażni
rola "złego". Świadczą o tym wypowiedzi szefa Prawa i
Sprawiedliwości, który już nie wyklucza, że zostanie premierem -
pisze "Super Express".
Nie może być tak, że w czasie negocjowania umowy koalicyjnej premier jeździ motocyklem, przeciąga linę i robi krzywe miny, że zły prezes wciska mu do dobrego rządu złego Leppera - zdradza "Super Expressowi" jeden z posłów PIS bliskich Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dodaje, że prezesa złości wizerunek tego "najgorszego", na którego spadają wszystkie gromy za to, że chce rządowi zorganizować stabilną większość, a premier się od tego dystansuje.
Rzeczywiście, w sobotę - mimo politycznej zawieruchy - premier wziął udział w otwarciu sezonu motocyklowego. Trudno jednak, by zamknął się w swoim gabinecie, skoro nie bierze udziału w koalicyjnych negocjacjach - pisze "Super Express".
Zdaniem gazety, w łonie PiS ponownie daje o sobie znać podział na "starych" z Porozumienia Centrum i "tych z ZChN". Ci pierwsi - na czele z Przemysławem Gosiewskim, Ludwikiem Dornem, Markiem Kuchcińskim i Krzysztofom Jurgielem - mają namawiać Jarosława Kaczyńskiego, żeby objął kierownictwo rządu. Na razie prezes jednak się nie godzi, bo docenia popularność Marcinkiewicza. Dobre sondaże są dla premiera niemałym kłopotem. Ile to już razy musiał tłumaczyć prezesowi, że nie planuje żadnej politycznej wolty - mówi jeden z najbliższych współpracowników premiera.(PAP)