Szef izraelskiego rządu podkreślił też, że choć Izrael będzie kontynuować walkę przeciw terroryzmowi, jednocześnie zrobi wszystko, by nie doprowadzić do skrajnej eskalacji konfliktu.
Komentatorzy izraelscy uważają, że premier Szaron usiłuje zachować równowagę między dwiema opcjami. Radykalna prawica żąda opanowania przez wojsko terytoriów palestyńskich, zniszczenia Autonomii Palestyńskiej i wydalenia Jasera Arafata. Na taki rozwój wypadków jednak w żadnej mierze nie pozwolą Stany Zjednoczone, z którymi Izrael pozostaje w strategicznym przymierzu.
Przeciwko tej opcji jest także partia pracy, która pozostaje najważniejszym politycznym partnerem w rządzie Ariela Szarona. Izraelski minister spraw zagranicznych Szymon Peres uważa, że w obecnej sytuacji Izrael może działać równolegle w czterech kierunkach - prowadzić ograniczone operacje militarne, wznowić spotkania z Palestyńczykami w zakresie współpracy służb bezpieczeństwa, udzielić pomocy ekonomicznej osadnikom oraz kontynuować polityczny dialog z administracją Autonomii.
Tymczasem wzrasta nacisk opinii międzynarodowej na rzecz powstrzymania eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Z takim apelem do obu stron zwróciły się Stany Zjednoczone, Egipt i Unia Europejska. Oświadczenie wspólnoty europejskiej stwierdza, że nigdy dotąd sytuacja w konflikcie nie była tak napięta, jak obecnie. (ajg)