"Cicha mobilizacja". Putin ściąga rezerwistów

Olbrzymie straty i coraz gorsza jakość rekrutów, których zgłasza się jeszcze mniej, spowodowały, że Kreml musiał znaleźć sposób, aby zaspokoić potrzeby frontu. Putin postanowił zmienić przepisy.

Kreml szuka kolejnych rekrutów po dużych stratachKreml szuka kolejnych rekrutów po dużych stratach
Źródło zdjęć: © PAP
Sławek Zagórski
Rosja ponosi coraz poważniejsze straty, których nie jest w stanie w pełni uzupełniać - mimo trwającej od dwóch lat intensywnej rekrutacji kontraktowych żołnierzy. Dane z niezależnych źródeł wskazują, że tylko od początku roku zginęło lub zostało ciężko rannych ponad 120 tys. rosyjskich wojskowych, z czego około połowa to żołnierze kontraktowi, a reszta to zmobilizowani lub rezerwiści wysyłani na front po krótkim przeszkoleniu.

Gigantyczny problem z rekrutami

Straty są na tyle duże, że dowództwo nie jest w stanie uzupełniać ich na bieżąco. W tym roku średnio dziennie Rosjanie tracili ok. 1 400 żołnierzy dziennie. Tymczasem w Moskwie, według danych niezależnych mediów rosyjskich, dzienna liczba nowych zgłoszeń do punktów rekrutacyjnych zmalała z ponad 200 osób w końcu 2023 r. do zaledwie 40 na początku 2025 r. W regionach Syberii i Dalekiego Wschodu sytuacja wygląda podobnie.

W sumie Rosja może miesięcznie pozyskiwać od 25 do 35 tys. nowych żołnierzy, podczas gdy straty oscylują między 40 a 50 tys. Według rosyjskich mediów tempo podpisywania nowych kontraktów w punktach rekrutacyjnych spadło w drugiej połowie roku o ponad jedną trzecią. Pomimo oficjalnych zapewnień o "stabilnym napływie ochotników", coraz więcej regionów skarży się na braki w liczbie chętnych.

Atak dronów na Krymie. Armia Putina straciła systemy rakietowe

Władze starają się maskować rzeczywisty kryzys kadrowy, zastępując go propagandą sukcesu i formalnymi zmianami w prawie, które pozwalają na obejście konieczności ogłoszenia powszechnej mobilizacji. Kreml wie, że decyzja o ogłoszeniu mobilizacji oznaczałaby oficjalne przyznanie, że kraj znajduje się w stanie wojny z Ukrainą.

To z kolei w rosyjskim systemie prawnym wymagałoby ogłoszenia stanu wojny i uruchomienia całego aparatu mobilizacyjnego państwa. To krok, którego Władimir Putin wciąż unika, choć jego rzecznik Dmitrij Pieskow coraz częściej powtarza, że "Rosję czeka mobilizacja całego społeczeństwa w wojnie z kolektywnym Zachodem".

Rozwiązanie problemu

Pod koniec października Putin podpisał nowelizację ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym, która całkowicie zmienia system poboru w Rosji. Od 1 stycznia 2026 r. pobór do służby wojskowej będzie prowadzony przez cały rok, od 1 stycznia do 31 grudnia.

Do tej pory odbywał się w dwóch cyklach – wiosennym i jesiennym. Zmiana ta ma w praktyce umożliwić nieprzerwane uzupełnianie strat i wysyłanie nowych żołnierzy na front w trybie rotacyjnym, bez konieczności wprowadzania nadzwyczajnych środków. Oznacza to, że rekrutacja stanie się procesem ciągłym, a nie okresowym, co pozwoli resortowi obrony elastyczniej reagować na potrzeby armii w czasie trwającej wojny.

Jednocześnie przyjęto ustawę, która zezwala na powoływanie rezerwistów nie tylko w czasie mobilizacji, lecz również w okresie formalnego pokoju. Zgodnie z nowymi przepisami mogą oni zostać skierowani do ochrony infrastruktury krytycznej – obiektów energetycznych, paliwowych i wojskowych.

W praktyce daje to ministerstwu obrony możliwość rozmieszczania tysięcy przeszkolonych rezerwistów w jednostkach ochrony zaplecza frontu, logistyki i magazynów amunicyjnych. Choć również nic nie stoi na przeszkodzie, aby pilnowali także podobnych obiektów na linii frontu. Dlatego można to nazwać de facto "cichą mobilizacją", pozwalając Kremlowi na użycie sił rezerwowych do działań o charakterze wojennym bez oficjalnego ogłaszania mobilizacji.

"Ochrona bezpieczeństwa"

Kolejną zmianą jest możliwość czasowego oddelegowania rezerwistów do zadań "ochrony bezpieczeństwa narodowego", co w rosyjskim systemie prawnym może oznaczać także służbę na terytoriach okupowanych Ukrainy. Wcześniej taki krok byłby nielegalny bez ogłoszenia mobilizacji. Teraz można będzie kierować aktywną rezerwę na front lub do zadań wspierających działania armii, wykorzystując luki prawne i rozmyte definicje zagrożeń.

Równocześnie wprowadzono zmiany w systemie ewidencji wojskowej. Nowa baza danych elektronicznych, połączona z portalem usług publicznych Gosusługi, pozwala na natychmiastowe wysyłanie wezwań do służby i blokowanie wyjazdu z kraju osobom wpisanym do rejestru poborowych lub rezerwistów.

Oznacza to, że mobilizacja może przebiegać niemal całkowicie cyfrowo bez tradycyjnego doręczenia wezwania. W praktyce nawet osoby, które nigdy nie służyły w wojsku, mogą zostać objęte obowiązkiem stawienia się w komisji rekrutacyjnej, jeśli system uzna je za "posiadające odpowiednie kwalifikacje" i są niezbędni dla "ochrony bezpieczeństwa".

Żadnej wojny nie ma

Wszystkie te działania mają umożliwić dalsze prowadzenie wojny bez konieczności ogłaszania stanu wojny. Kreml chce zachować iluzję "operacji specjalnej", utrzymując jednocześnie zdolność do rotowania i uzupełniania wojsk. Oznacza to, że Rosja będzie mogła nieprzerwanie zwiększać liczebność armii o kolejne dziesiątki tysięcy żołnierzy rocznie, bez wzbudzania paniki społecznej i bez ryzyka protestów. Według niezależnych analiz Kreml zamierza w ten sposób utrzymać stan osobowy wojsk lądowych na poziomie około 470–500 tys. ludzi, przy stratach rzędu 15–20 tys. miesięcznie.

Nowe przepisy tworzą również podstawy prawne dla dalszego zwiększania liczby kontraktowych żołnierzy rezerwy, którzy formalnie pozostają cywilami, ale są zobowiązani do odbywania okresowych ćwiczeń i mogą być w każdej chwili wezwani na służbę.

Według danych z końca października rosyjskie Ministerstwo Obrony planuje zwiększyć liczbę żołnierzy rezerwy z obecnych 180 tys. do ponad 300 tys. w ciągu roku. W połączeniu z całorocznym poborem i ciągłą rekrutacją kontraktową daje to Kremlowi możliwość płynnego zastępowania strat frontowych – choć nie w pełni, bo liczba nowo przeszkolonych żołnierzy nadal nie dorównuje liczbie poległych i rannych.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Straszny wypadek w Austrii. Matka przejechała po dziecku
Straszny wypadek w Austrii. Matka przejechała po dziecku
Biały Dom oskarża BBC. "Bezczelne kłamstwa"
Biały Dom oskarża BBC. "Bezczelne kłamstwa"
Białe trufle w Słowenii. Ceny rekordowe - nawet 5 tys. euro za kg
Białe trufle w Słowenii. Ceny rekordowe - nawet 5 tys. euro za kg
11-latka zmusiła Putina do odpowiedzi. Dyktator złożył obietnicę
11-latka zmusiła Putina do odpowiedzi. Dyktator złożył obietnicę
Marta Nawrocka jest emerytką. Ile ma emerytury?
Marta Nawrocka jest emerytką. Ile ma emerytury?
Kiepska wiadomość dla kierowców. Oto co się stanie z cenami paliw
Kiepska wiadomość dla kierowców. Oto co się stanie z cenami paliw
Policja zatrzymała poszukiwanych w Czechach. Doszło do kolizji
Policja zatrzymała poszukiwanych w Czechach. Doszło do kolizji
Policyjny pościg i strzelanina. Policjant trafił do szpitala
Policyjny pościg i strzelanina. Policjant trafił do szpitala
Tragedia w turystycznym raju. Gigantyczne fale zmyły turystów
Tragedia w turystycznym raju. Gigantyczne fale zmyły turystów
Łódź z migrantami zatonęła u wybrzeży Tajlandii. Trwa akcja ratunkowa
Łódź z migrantami zatonęła u wybrzeży Tajlandii. Trwa akcja ratunkowa
Śmiertelna bójka w centrum Szczecinka. 23-latek nie żyje
Śmiertelna bójka w centrum Szczecinka. 23-latek nie żyje
Orban chwali się kolejnym sukcesem. Biały Dom nie potwierdza
Orban chwali się kolejnym sukcesem. Biały Dom nie potwierdza
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości