PolskaChoruj jak najszybciej

Choruj jak najszybciej

W sierpniu Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie przestanie przyjmować pacjentów na oddziałach: wewnętrznym, dziecięcym, neurologicznym i kardiologicznym. Tegoroczny plan przyjęć został niemal w całości zrealizowany. Już dziś należałoby zamknąć toksykologię, reumatologię i oddział noworodków.

14.07.2004 | aktual.: 14.07.2004 09:17

- Najbardziej dramatyczna sytuacja występuje na toksykologii - martwi się Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. - Sezon zatruć grzybowych jeszcze przed nami, a tegoroczny limit przyjęć na tym oddziale został już wyczerpany.

Potencjalni pacjenci mogą jednak być spokojni. Na toksykologię trafia się tylko w stanie zagrożenia życia, a żaden szpital nie może w takiej sytuacji odmówić przyjęcia.

- I będziemy przyjmować - zapewnia dyrektor Solarz. - A Narodowy Fundusz Zdrowia musi nam za te usługi zapłacić. W przeciwnym razie pozwiemy go do sądu. Fundusz zapłaci, ale tylko za część wykonanych usług. Ma na to bowiem zaledwie 5 mln zł, a w podobnej sytuacji jak rzeszowska "dwójka" są i inne szpitale.

- Wykonaliśmy tegoroczny plan przyjęć na radioterapii i na diagnostyce tomografii komputerowej - informuje Krzysztof Prokop, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie. - Na dermatologii kontrakt wyczerpie się we wrześniu, a pod koniec października na ginekologii, okulistyce i laryngologii.

W Krośnie większości oddziałów grozi zamknięcie najpóźniej w pierwszych dniach grudnia. Z kolei rzeszowski szpital przeciwgruźliczy może nie dotrwać tego momentu z innych powodów. - Procedury pulmunologiczne są rażąco nisko wycenione. Kwota, którą Fundusz płaci za leczenie pacjentów, pokrywa tylko część kosztów - mówi Maria Litwa, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Leczenia Gruźlicy i Chorób Płuc w Rzeszowie. - Po 5 miesiącach zadłużenie szpitala wynosi 630 tys. zł i to tylko dzięki temu, że konsumowaliśmy zeszłoroczny zysk. Dług w wysokości 2 mln zł oznacza dla naszego szpital śmierć finansową i może to nastąpić już jesienią.

Wypowiedziane umowy

Powiatowe ZOZ-y wypowiedziały umowy na ambulatoryjne leczenie przez lekarzy specjalistów. Od początku października na całym Podkarpaciu trzeba będzie więc płacić za wizytę u lekarza. W Ustrzykach Dolnych, w Lesku i w Sanoku pacjent dostanie fakturę również za pobyt w szpitalu. Dyrektorzy bieszczadzkich szpitali wypowiedzieli bowiem tegoroczne umowy w całości.

- Były wątpliwości natury prawnej, ale pojawiła się już jednoznaczna wykładnia - twierdzi Janusz Solarz. - Jeżeli publiczna placówka lecznicza nie ma umowy z Funduszem, to może pobierać od pacjentów pieniądze za leczenie. Jedyną drogą jest więc wypowiadanie umów na te usługi, na które tegoroczny limit został wyczerpany. Zdaję sobie sprawę, że jest to rozwiązanie bardzo drastyczne dla pacjentów. Innej drogi jednak nie ma. Alternatywą jest bowiem tylko bankructwo szpitali, a do takiego dramatu dopuścić nie można.

W opiniach dyrektorów podkarpackich szpitali dominuje troska o obecnych i przyszłych pacjentów. W katastrofalnej sytuacji finansowej nie wiedzą, jak zapewnić im możliwości leczenia w nadchodzących miesiącach.

Jak ponury żart brzmi rada, że jeżeli już chorować, to tylko na początku roku, bo od lata zaczyna brakować pieniędzy.

Krzysztof Rokosz
krokosz@pressmedia.com.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)