Chcieli z prokuratora zrobić jaja?
Katowicki prokurator apelacyjny Jerzy Hop zapowiedział w poniedziałek po spotkaniu z minister Barbarą Piwnik proces przeciwko dziennikarzom Newsweeka, którzy napisali, że wydaje więcej niż zarabia. Hop odrzuca zarzuty.
Krótko przed godziną 17. zakończyło się spotkanie prokuratora Hopa z minister Piwnik, która wezwała go do złożenia wyjaśnień w sprawie artykułu opublikowanego w poniedziałkowym Newsweeku. Minister sprawiedliwości uznała jednak jego wyjaśnienia za niewystarczające i zobowiązała go do złożenia dodatkowych wyjaśnień na piśmie. Ma je przedstawić do wtorku.
Hop zaprzeczył wszystkim zarzutom postawionym mu w prasie i oświadczył, że będzie się domagał od dziennikarzy przed sądem po 100 mln zł odszkodowania. Ci chłopcy w wieku po 24 lata próbowali zrobić sobie ze mnie jaja - mówił dziennikarzom. Dodał, że w rozmowie z minister Piwnik zaprzeczył wszystkim postawionym zarzutom i przedstawił dokumenty na poparcie swojej wersji.
W sprawie prokuratora Hopa Piwnik spotka się jeszcze ze swymi zastępcami, prokuratorem krajowym Karolem Napierskim i zastępcą prokuratora generalnego Andrzejem Stefańskim. Dopiero wtedy minister zabierze głos w tej sprawie.
Poniedziałkowy Newsweek napisał, że prokurator Hop wydaje więcej niż zarabia, mieszka w luksusowym mieszkaniu w dzielnicy willowej Rybnika, on i jego żona - nauczycielka - jeżdżą luksusowymi samochodami.
Powołując się na swych rozmówców, których danych tygodnik nie ujawnia, napisano, że Hop proponował śląskim przedsiębiorcom wpłaty na "artykuły biurowe dla prokuratury", za które faktury wystawiała niedziałająca już firma ACS - w jej władzach zasiadali niegdyś członkowie rodziny prokuratora.
Rzecznik katowickiej prokuratury powiedział gazecie, że żadne materiały biurowe nie docierały do prokuratury.
Newsweek stwierdza, że Hop zaprzeczył stawianym mu zarzutom, a minister Piwnik nie chciała rozmawiać o tej sprawie z dziennikarzami tygodnika. (an)