Bunt paprotek w PO
Posłanki z PO czują się upupione i traktowane jak ozdobne przedmioty. One harują nad ustawami, a cały splendor spływa na facetów. Kobiety w partii rządzącej mówią dość - podaje "Wprost" na swojej stronie internetowej.
17.12.2013 12:25
Zdaniem tygodnika posłanki PO chcą na pierwszym po Nowym Roku posiedzeniu prezydium klubu przedyskutować swoją rolę w partii i w sejmie.
Za kotarą na środku sali kolumnowej sejmu stoi kilka posłanek PO. Towarzyszy im poseł grający na harmonii. Kobiety nieco fałszywie, ale za to z wielkim zaangażowaniem śpiewają kolędę. To próba generalna przed klubową wigilią PO. Posłanki będą tam śpiewać premierowi, który ma być głównym gościem opłatkowego spotkania.
Nie wszystkie jednak posłanki PO mają takie samo podejście. - (...) Przecież to żenujące. Dojrzałe dziewczynki po pięćdziesiątce śpiewają dla Donalda, a potem się dziwią, że kobiety w klubie PO są traktowane jak paprotki - mówi dziennikarce "Wprostu" spotkana na korytarzu jedna z nich. Dopytywana, o jakie paprotki, skoro przecież szef rządu stawia na kobiety, odpowiada: - Na Ewę i Hanię, i ostatnio na Elę. Trzy babki wiosny nie czynią. Po tych słowach posłanka szybko odchodzi.
Ewa, Hania i Ela to oczywiście marszałek sejmu Ewa Kopacz, prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz i nowa wicepremier Elżbieta Bieńkowska. Pierwszą premier informuje o swoich planach. Druga jest mało zaangażowana w partyjną politykę. Trzecia ma być najlepszym dowodem na to, że szef rządu stawia na płeć piękną. Wszak kilka tygodni temu uczynił ją nie tylko wicepremierem, ale oddał jej we władanie typowo męski resort infrastruktury. Donald Tusk często również powtarzał, że sprzyja parytetom, że tylko w Platformie w pierwszej piątce na listach wyborczych były co najmniej dwie kobiety, a w sejmowym klubie PO jest proporcjonalnie najwięcej pań.
- To fasada. Gdy była mowa o tym, kto powinien zostać pierwszym przewodniczącym partii, to faceci mówili co prawda, że powinna to być kobieta, bo taka jest moda. Ale na pytanie: "Która?", padała odpowiedź: - Ewa albo Hania. I tak kółko się zamyka. Reszta pań nie istnieje - mówi posłanka PO.
Czytaj też na Wprost.pl: Bunt paprotek