Po pierwsze, dlaczego praca nad ustawą powierzona została oficjalnie Aleksandrze Jakubowskiej w Ministerstwie Kultury, a nie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, skoro i tak zajmowały się nią osoby z Krajowej Rady? Czy chodziło o to, by odsunąć od prac nad ustawą przewodniczącego Juliusza Brauna? - stawia pytania komentator "GW".
Z zeznań przed komisją śledczą wynika, że pracownik ministerstwa Tomasz Łopacki był tylko figurantem. który z każdą wątpliwością odsyłał do pań Sokołowskiej i Galińskiej z Krajowej Rady. Czy chodziło o to, by ustawę zostawić w rękach pracowników KRRiTV lojalnych tylko wobec sekretarza Włodzimierza Czarzastego?
Po drugie, jakiemu to wydawcy czasopism miała służyć owa zmiana?
Po trzecie i najważniejsze, nie do pomyślenia jest, by słowa "lub czasopisma" znikły z projektu jedynie z inicjatywy owej trójki prawników, których komisja śledcza konfrontowała z panią legislator Szumielewicz.
Zdaniem komentatora "GW", ponieważ sprawę takiego fałszerstwa poważnie traktuje kodeks karny, można mieć nadzieję, że nie utrzyma się lojalność wykonawców przestępstwa wobec jego inspiratorów. A zdemaskowanie tych ostatnich może pomóc wyjaśnić wszystkie krętactwa wokół ustawy o RTV.