PublicystykaAnders Aslund: Neofeudalny system Putina

Anders Aslund: Neofeudalny system Putina

Rosja Putina coraz bardziej przypomina sklerotyczny i pogrążony w stagnacji Związek Sowiecki ery Breżniewa. Ale jest przynajmniej jeden obszar, w którym reżim Putina wciąż jest innowacyjny. Chodzi o korupcję. W rzeczy samej, w osiemnastym roku rządów Putina zaczęła powstawać nowa forma kapitalizmu kolesi.

Anders Aslund: Neofeudalny system Putina
Źródło zdjęć: © East News

28.04.2017 18:28

W ciągu ostatniej dekady Putin przeprowadził wielką renacjonalizację rosyjskiej gospodarki. Sektor państwowy rozrósł się z 35 proc. PKB w 2005 do 70 proc. w 2015 r. Wydawałoby się, używając słów Lenina, że państwo odzyskało kontrolę nad "dominującymi szczytami" gospodarki.

Ale wydawałoby się również, że państwowe firmy, takie jak energetyczne giganty Gazprom i Rosnieft, funkcjonują jak nowoczesne przedsiębiorstwa. Mają przecież korporacyjne zasady i polityki zarządzania, rady nadzorcze i zarządzające oraz walne zgromadzenia akcjonariuszy. Podlegają międzynarodowym audytom, publikują coroczne raporty i utrzymują rady z niezależnymi dyrektorami.

Ale pozory mylą. Zasady i polityki zarządzania wielkimi państwowymi firmami są zwykłymi formalnościami. Nie są one nawet tak naprawdę zarządzane przez państwo. Zamiast tego są kontrolowane przez niewielkie grupy kolesi - byłych oficerów KGB, ministrów i wysokich rangą oficjeli administracji prezydenta - którzy działają jako osobiści przedstawiciele Putina.

System ten zawiera cechy charakterystyczne dawnego modelu feudalnego opisanego przez Richarda Pipesa w jego klasycznym dziele "Rosja carów": daje on maksymalną swobodę władcy, który deleguje zadania swoim feudalnym panom. W rezultacie rosyjskie spółki państwowe przekształciły własność publiczną w nowy model własności carskiej.
Międzynarodowi inwestorzy zdążyli się połapać w tej grze. Owszem, kupują rosyjskie akcje, ale jedynie dla sporych dywidend, które przynoszą - nie dla posiadania wpływów. Nie jest więc niespodzianką, że wartość kapitalizacji rynkowej Gazpromu spadła z 369 miliardów dolarów w maju 2008 roku do ok. 55 miliardów dzisiaj.

Działania tzw. korporacji państwowych są szczególnie problematyczne. Formalnie firmy te, jak np. Wnieszekonombank (WEB) i Rosyjskie Technologie (Rostec), są niezależnymi pozarządowymi organizacjami. Ale zostały one ufundowane za pomocą państwowego grantu: kiedy sześć z tych korporacji zostało powołanych do życia w 2007 roku, na ich konto wpłynęło ok. 80 miliardów dolarów w aktywach i 36 miliardów w nowych funduszach państwowych. To oznacza, że znalazły się pod bezpośrednią kontrolą Putina.

Kapitalizm państwowy zwykle kojarzy się z wyznaczaniem przez państwo strategii inwestycji i rozwoju technologii. I rzeczywiście, rosyjskie korporacje państwowe w teorii są skupione na promowaniu interesu publicznego lub tworzeniu dóbr publicznych. Ale w rzeczywistości zarządzający nimi robią, co chcą, czyli np. faworyzują przyjaciół poprzez zamówienia z wolnej ręki albo sprzedaż aktywów za cenę poniżej ich rynkowych cen.

Lojalni prezesi rosyjskich firm państwowych cieszą się długimi rządami niezależnie od tego czy spełniają zwykłe standardy wydajności, zysków czy innowacji. Żaden prezes nie zniszczył wartości swojej spółki tak bardzo jak szef Gazpromu, Aleksiej Miller, a mimo to sprawuje on swoją funkcję już 16 lat. W 2013 roku, oficjalna pensja Millera wynosiła 25 milionów dolarów. Dziś trudno powiedzieć, ile zarabia, bo zarobki prezesów spółek państwowych nie są już publikowane.

W zamian za ich nieproporcjonalnie wielkie gaże i oddane im w dzierżawę bogate lenna, feudałowie Putina muszą promować jego interesy - szczególnie kiedy pojawiają się geopolityczne problemy zagrażające przetrwaniu jego reżimu. Dzieje się tak np. kiedy mimo wielkich kosztów takiej operacji, Gazprom posłusznie odcina dostawy gazu do zbyt niepokornych sąsiadów Rosji, których Kreml chce ukarać, jednocześnie zaopatrując w surowiec całą Rosję bez względu na to, czy dostaje za to pieniądze. Rosnieft pożyczał miliardy państwowej spółce naftowej Wenezueli, w przejrzystej operacji mającej na celu wykorzystanie tragicznej sytuacji gospodarczej kraju, aby uzyskać dostęp do jego pól naftowych.

Oczywiście, rosyjska gospodarka sama nie jest w najlepszej sytuacji. Mimo to system Putina wydaje się być przygotowany na przeżycie nawet w wypadku, kiedy zyski z ropy znikną. Putin pozwolił "systemowym liberałom" w swojej administracji na narzucenie twardych ograniczeń budżetowych nawet na duże przedsiębiorstwa państwowe. Rosnieft na przykład został zmuszony do porzucenia swoich najbardziej nierentownych inwestycji w petrochemii. W rezultacie stabilność finansowa prawdopodobnie zostanie zachowana. W każdym razie, jeśli cena ropy będzie utrzymywać się na poziomie ok. 50 dolarów za baryłkę, rosyjskie zyski z ropy pozostaną znaczące.

Powstają jednak nowe problemy dla systemu, zaczynając od nepotyzmu. Rosyjski kapitalizm kolesi stworzył niewielką klasę niesamowicie bogatych ludzi, których dzieci otrzymują czołowe posady jeszcze przed trzydziestką. To oczywiście powoduje gniew młodych, zdolnych i ambitnych.

Piotr Fradkow, syn byłego premiera Michaiła Fradkowa, został zastępcą prezesa WEB w wieku 29 lat. Siergiej Iwanow jr., syn byłego szefa administracji prezydenta, został pierwszym wiceprezydentem Gazprombanku w wieku 25 lat (oraz szefem Alrosy, państwowej spółki diamentowej, w wieku 36). Iwan Sieczin, syn Igora Sieczina, prezesa Rosnieftu, został zastępcą dyrektora jednego z departamentów Rosnieftu w wieku 25 lat.

Nowy rosyjski model kapitalizmu kolesi wydaje się być celowym projektem mającym naśladować sukces starego systemu feudalnego w Rosji - systemu, który przecież trwał przez stulecia. Ale czasy się zmieniły - razem z poziomem dochodów, edukacji i dostępem do idei z zewnątrz. W dzisiejszym świecie taki system stanowi rzeczywiste ryzyko dla społecznej i politycznej stabilności Rosji.

Kiedy przywódca opozycji Aleksiej Nawalny nakręcił film dokumentalny o domniemanej korupcji premiera Dmitrija Miedwiediewa, obejrzało go ponad 20 milionów ludzi. W ubiegłym miesiącu dziesiątki tysięcy ludzi w 90 rosyjskich miastach wyszło na ulicę, aby zaprotestować przeciw korupcji. Wydaje się, że na fundamentach neofeudalnego reżimu Putina mogą pojawiać się już pierwsze rysy. Nawet jeśli pałac jeszcze nie zaczął się chwiać.

Anders Aslund

Źródło artykułu:Project Syndicate
władimir putinrosjakorupcja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)