Ale cuda
Według poszukiwaczy skarbów, w Szklarskiej Porębie mogą być ukryte ciężarówki wypełnione złotem, które ważą trzy i pół tony. Poszukiwacze o swych podejrzeniach poinformowali oficjalnie władze miasta, a te wstrzymały sprzedaż działki, na terenie której może być kilka ton złota - pisze "Gazeta Wrocławska".
23.09.2003 | aktual.: 23.09.2003 06:21
Burmistrz Szklarskiej Poręby Zbigniew Misiuk powiedział "GWr", że wpływ na wstrzymanie zbycia działki miało to, że reprezentant poszukiwaczy podpisał się pod zawiadomieniem swoim imieniem i nazwiskiem.
Czy w Szklarskiej może być złoto? Doktor historii i radny miejski Przemysław Wiater wątpi w to, ale nie wyklucza. "Podczas II wojny światowej wiele instytucji z Wrocławia, Berlina i Drezna wywoziło cenne rzeczy na nasze tereny, gdyż tutaj były one poza zasięgiem lotnictwa aliantów" - mówi dr Wiater. "Trafiły tu także złote depozyty bankowe z Wrocławia. Być może ukryto je w okolicach Szklarskiej Poręby".
Dr Wiater twierdzi jednak, że nawet gdyby kosztowności trafiły na teren Kotliny Jeleniogórskiej, to po wojnie zostałyby prawdopodobnie wywiezione do amerykańskiej lub brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec.
"Granice były wówczas umowne i przejazd kilku, czy nawet kilkunastu ciężarówek wypełnionych cennymi rzeczami był wtedy możliwy" - uważa radny Wiater.
Poszukiwacze, którzy zawiadomili o skarbach burmistrza Misiuka, są dobrze znani w Kotlinie Jeleniogórskiej. Na tropie kosztowności prowadzili działania, między innymi w rejonie Sobiesza. Niewiele wiadomo o ich dotychczasowych działaniach. Szef poszukiwaczy jest nieuchwytny - jako adres do korespondencji podaje hotel, w którym widywany jest z rzadka. Jego bazą jest miejsce na odludziu, gdzie nikt nie otwarł nam drzwi.