Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro, 35-letni prawnik z
Krakowa, będzie nowym ministrem sprawiedliwości-prokuratorem
generalnym. W resorcie tym będzie urzędował po raz drugi; w latach
2000-01 był wiceministrem, w czasach gdy szefem tego resortu był
Lech Kaczyński.
Ziobro to absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Po studiach chciał być prokuratorem, odbył aplikację i zdał egzamin zawodowy, ale w prokuraturze nigdy nie pracował.
W 1995 r. był zaangażowany w ogólnopolską akcję zbierania podpisów pod wnioskiem do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyników wyborów prezydenckich w związku z nieprawdziwym oświadczeniem Aleksandra Kwaśniewskiego, który podał, że ma wyższe wykształcenie i jest magistrem ekonomii, podczas gdy miał tylko absolutorium.
W 1999 r. był jednym z założycieli powstałego w Krakowie stowarzyszenia "Katon" oraz Centrum Pomocy Ofiarom Przestępstw i Patologii Społecznych. Stowarzyszenia te w 1999 r. doprowadziły do wycofania ze sprzedaży czasopisma "Zły" wydawanego przez żonę redaktora naczelnego "NIE" Jerzego Urbana, Małgorzatę Daniszewską. W roku 2000 Lech Kaczyński powołał go na wiceministra sprawiedliwości.
Jako jeden z głosicieli polityki radykalnego zaostrzenia sankcji karnych a także działacz powstającej właśnie partii Prawo i Sprawiedliwość Ziobro dostał się do Sejmu IV kadencji. Tam był orędownikiem projektów zaostrzenia prawa, dla niektórych ustaw - np. podnoszącej sankcje wobec sprawców przestępstw na tle seksualnym, udało się zyskać przychylność sejmowej większości.
Zaangażował się też w popieranie absolwentów wydziałów prawa walczących o szerszy dostęp do korporacji prawniczych. Zyskał opinię zaciętego polemisty, który do upadłego broni swych poglądów, pamiętając jednak o dobrym wychowaniu.
Prawdziwą popularność przyniosło Ziobrze członkostwo w pierwszej sejmowej komisji śledczej powołanej do zbadania afery Rywina. Początkowo pojawiły się wątpliwości co do jego bezstronności. Stowarzyszenie "Katon", w którego władzach był Ziobro, złożyło do prokuratury zawiadomienie przeciwko ówczesnemu premierowi Leszkowi Millerowi, który według autorów doniesienia popełnił przestępstwo niepowiadomienia organów ścigania o sprawie Rywina. Ziobro rozwiązał tę sprawę, ustępując z władz stowarzyszenia.
Opinia publiczna na długo zapamiętała przesłuchanie Millera przed komisją, prowadzone przez Ziobrę. Po serii pytań, w której ostatnie dotyczyły związków Millera ze sprawą zabójstwa b. komendanta policji Marka Papały, Miller zwrócił się do posła PiS: "pan jest zerem, panie Ziobro".
Komisja ds. Rywina nie mogła uzgodnić wspólnego sprawozdania z prac, bo niemal każdy jej członek miał swoją koncepcję winy poszczególnych osób afery i każdy napisał własną wersję raportu. W efekcie nad wszystkimi głosował Sejm. Ku zaskoczeniu koalicji SLD- UP w ostatnim głosowaniu wygrał najbardziej radykalny ze wszystkich raport Ziobry, który jako członków "grupy trzymającej władzę", o której Rywin mówił z Adamem Michnikiem, wymieniał Millera, Aleksandrę Jakubowską, Roberta Kwiatkowskiego, Włodzimierza Czarzastego i Lecha Nikolskiego. Ziobro domagał się wznowienia śledztwa prokuratury w sprawie tej grupy, jak dotąd nie przyniosło to efektu.
W wyborach do Sejmu V kadencji Ziobro startował z listy PiS z Krakowa i uzyskał dobry wynik 120188 głosów. Został też szefem sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie szczędził krytyki komitetowi wyborczemu PO, a przede wszystkim Hannie Gronkiewicz-Waltz, za jej konferencję w warszawskim hospicjum i twierdzenie, że Kaczyński zmniejsza środki na takie placówki. Ziobro zarzucał jej podawanie nieprawdy, niegodziwość i żerowanie na ludzkim nieszczęściu. Motyw hospicjów był przez pewien czas jednym z przewodnich tematów kampanii prezydenckiej.