Włodzimierz Cimoszewicz: zagrożenie istnieje
To zagrożenie istnieje. Udzielaliśmy i udzielamy politycznego poparcia tym wszystkim działaniom. Jeżeliby doszło do konieczności użycia siły dla rozbrojenia Iraku, to – jak powiedziałem – powinniśmy udzielić nie tylko politycznego poparcia – powiedział w czwartek w Sygnałach Dnia minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.
Sygnały Dnia: Przypomnę – w środę w Sejmie debata na temat polityki zagranicznej. Główny cel to integracja z Unią Europejską. Najwięcej kontrowersji wywołała dyskusja na temat ewentualnego udziału Polski w operacji przeciwko Irakowi. Powiedział Pan, że Polska jest gotowa poprzeć Stany Zjednoczone, nawet gdyby jednostronnie, bez zgody Organizacji Narodów Zjednoczonych użyły siły wobec Iraku. Dodał Pan również, że byłoby to poparcie nie tylko polityczne, a więc jakie?
Włodzimierz Cimoszewicz: – To niezupełnie ścisła informacja. Tego typu sformułowania użyłem w trakcie spotkania z Komisją Spraw Zagranicznych przedwczoraj. Ono w gruncie rzeczy jest tożsame z treścią tego, co powiedziałem we wczorajszym exposé. Od bardzo dawna, od początku zaistnienia konfliktu międzynarodowego wokół Iraku (przypomnę – od lat łamiącego prawo międzynarodowe, niewykonującego rezolucji ONZ-owskich) opowiadaliśmy się za tym, aby to płaszczyzna ONZ była podstawową. Popieraliśmy w związku z tym zarówno tzw. rezolucję 1441 Rady Bezpieczeństwa, działalność inspektorów. Oczekujemy, że skończy się to wszystko zgodnie z oczekiwaniami, a więc opracowaniem raportu. I to jest podstawowy kierunek działania, jaki popieramy.
Jednak nie można wykluczyć w skrajnym przypadku, iż oczywistość naruszania prawa przez Irak i prawdopodobieństwo posiadania, dysponowania przez ten kraj broni masowego rażenia, zwłaszcza chemicznej, biologicznej, będzie graniczyło z pewnością albo po prostu będzie całkowicie pewne, a jednocześnie Rada Bezpieczeństwa nie będzie zdolna do podjęcia decyzji. Niestety, nie raz zdarzało się tak w przeszłości. I wtedy trzeba będzie odpowiedzieć sobie na konkretne pytanie, jak się zachować. Zagrożenie proliferacją broni masowego rażenia jest w chwili obecnej większe niż kiedykolwiek. Zagrożenie, iż tego rodzaju broń może znaleźć się w posiadaniu organizacji terrorystycznych jest, niestety, nie tylko teoretyczne. Dowodzi tego chociażby doświadczenie sprzed kilkunastu dni, kiedy w Wielkiej Brytanii zatrzymano grupę cudzoziemców dysponujących bronią biologiczną. Takiej katastrofie trzeba zapobiec.
Sygnały Dnia: Ale gdyby, Panie Ministrze, doszło do wojny z Irakiem, jak miałby wyglądać nasz udział w tym konflikcie? Jakie są możliwości, według Pana?
Włodzimierz Cimoszewicz: – My w sposób oczywisty popieramy te działania, które służą do zagwarantowania, że Irak nie dysponuje i nie będzie dysponował bronią masowego rażenia, bronią chemiczną i bronią biologiczną. Przypomnę państwu, że nie tak dawno, bo 9 stycznia, Hans Blix, szef grupy inspektorów, informował Radę Bezpieczeństwa, że – jak to on określił – nie ma żadnych przesłanek do stwierdzenia, że broń tego rodzaju, chemiczna i biologiczna, którą Irak kilka lat temu w sposób potwierdzony dysponował, została zniszczona, że cokolwiek stoi za twierdzeniami władz irackich na ten temat. Tak więc to zagrożenie istnieje. Udzielaliśmy i udzielamy politycznego poparcia tym wszystkim działaniom. Jeżeliby doszło do konieczności użycia siły dla rozbrojenia Iraku, to – jak powiedziałem – powinniśmy udzielić nie tylko politycznego poparcia.
Sygnały Dnia: Co prawda, ta uwaga nie była skierowana do Pana wczoraj podczas debaty sejmowej, ale do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jej autorem był Andrzej Lepper, powiedział: „Panie prezydencie Kwaśniewski, pan nie ma prawa wysyłać naszych dzieci i wnuków do Iraku”.
Włodzimierz Cimoszewicz: – Oczywiście, każdy ma prawo do swoich poglądów, natomiast nikt z nas nie myśli z chęcią czy entuzjazmem do podejmowania tego typu decyzji, tego typu działań. Czasami jest to, niestety, konieczne. Tak jak musimy być w różnych rejonach zapalnych świata, uważam, że również tam rozstrzyga się nasze bezpieczeństwo. Nasi żołnierze są w Afganistanie, nasi żołnierze są na Bliskim Wschodzie, nasi żołnierze są na Bałkanach. Tak też jeżeli chcemy być uznawanym za wiarygodnego partnera uczestnikiem działań na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego, nie możemy nigdy z góry mówić „nie”. (Polskie Radio/an)