Prokurator radzi, jak przepisowo zabić karpia
Przed świętami Andrzej Seremet przestrzega: sprawcy cierpień ryb mają być ścigani i karani. Prokurator wydał w tej sprawie specjalne pismo - informuje dziennik "Rzeczpospolita". "Ponieważ ryby są kręgowcami, podlegają ochronie przewidzianej w tej ustawie na równi z innymi zwierzętami kręgowymi" - napisał Seremet.
Prokurator wylicza, jakie traktowanie ryb jest łamaniem prawa. Znęcaniem się jest m.in. transportowanie żywych ryb w pojemnikach pozbawionych wody, foliowych workach lub koszykach. Seremet odnosi się także do kwestii zabijania karpi w domach. "Ogłuszania, wykrwawiania lub uśmiercania zwierząt mogą dokonywać jedynie osoby, które ukończyły 18 lat, posiadają wykształcenie co najmniej zasadnicze zawodowe oraz odbyły wymagane prawem szkolenie" - napisał prokurator. Przypomniał także, że za znęcanie się nad zwierzętami lub ich niehumanitarne zabijanie grozi do roku więzienia.
- W Polsce od dłuższego czasu toczy się debata o humanitarnym traktowaniu zwierząt. Nie ma więc nic w tym dziwnego, że prokurator generalny w okresie przedświątecznym zabiera głos w tej ważnej kwestii i przypomina obowiązujące w tym względzie przepisy prawa - tłumaczy rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.
Wytyczne prokuratora generalnego krytycznie ocenił jednak Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb Pan Karp. - Jestem zaskoczony brakiem znajomości rzeczy u autora pisma. Seremet pisze, że należy dążyć do zabijania w ubojniach ryb, ale być może nie wie, że takowe u nas nie funkcjonują, a ponadto według prawa do ubojni trafiać muszą tylko zwierzęta stałocieplne - tłumaczył w "Rzeczpospolitej".
Z pisma zadowoleni są natomiast i członkowie organizacji ekologicznych. - Dla mnie to jak upadek komunizmu. Cieszę się, że prokurator generalny zwraca uwagę na rzecz dla mnie oczywistą, że prawo powinno być przestrzegane - powiedział dziennikowi Jacek Bożek z Klubu Gaja, który 35 lat temu zapoczątkował akcję wypuszczania karpi.