Sąd Najwyższy przeciw decyzji Andrzeja Dudy. Wyjaśniamy, co to oznacza
Sąd Najwyższy orzekł, że prawo łaski można zastosować tylko wobec osób prawomocnie skazanych. Co to oznacza? Konsekwencji jest kilka, i dotyczą zarówno procesu Mariusza Kamińskiego, jak i samego prezydenta Andrzeja Dudy. Do tego można się spodziewać odwetu ze strony obozu PiS.
31.05.2017 | aktual.: 31.05.2017 15:45
"Prawo łaski można stosować wyłącznie wobec osób prawomocnie skazanych" - to zdanie sędziego Jarosława Matrasa oznacza polityczne i prawne trzęsienie ziemi. Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie aktu łaski z 16 listopada 2016 roku. Andrzej Duda objął nim byłego szefa CBA i jego zastępcę Macieja Wąsika. Panowie odpowiadali za nadużycie uprawnień w aferze gruntowej, która doprowadziła do upadku rządu PiS i wcześniejszych wyborów.
W marcu 2015 roku sąd w Warszawie skazał Kamińskiego na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk. Na początku listopada skazani odwołali się od tego wyroku, ale w połowie miesiąca prezydent Duda podjął decyzję o ich ułaskawieniu. Jak później się okazało na wniosek Kamińskiego, który wcześniej zapewniał że będzie chciał dowieść swojej niewinności przed sądem. Po decyzji prezydenta sąd umorzył sprawę, ale adwokaci poszkodowanych wnieśli kasację do Sądu Najwyższego.
Co dalej?
Ogłoszona właśnie decyzja to odpowiedź na pytanie prawne, które trzej sędziowie zajmujący się kasacją skierowali do siedmioosobowego składu Sądu Najwyższego. Teraz odpowiedź trafi do nich i na jej podstawie podejmą decyzję o kasacji. Jaka ona będzie? Jeśli wezmą pod uwagę dzisiejszą uchwałę, zdecydują o uznaniu kasacji.
To z kolei oznacza, że Mariusz Kamiński i jego współpracownicy znowu zasiądą na ławie oskarżonych, a proces zostanie wznowiony. Sąd II instancji będzie musiał zdecydować, czy na podstawie zgromadzonych dowodów utrzymać wyrok z I instancji. Zgodnie z prawem to jeszcze nie oznacza konieczności odwołania go ze stanowiska ministra-koordynatora ds. służb specjalnych. Wszak Kamiński został nim w momencie, gdy już był nieprawomocnie skazany. Nie przeszkodziło mu to też w uzyskaniu odpowiednich certyfikatów dostępu do informacji niejawnych.
Polityka
Niewątpliwie jednak decyzja Sądu Najwyższego jest politycznym kłopotem dla Prawa i Sprawiedliwości. I to na kilku poziomach. Po pierwsze opozycja może się domagać dymisji Kamińskiego. Jak mówi w rozmowie z WP wiceszef PO Borys Budka, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Nawet jeśli nie pojawi się formalny wniosek, politycy opozycji zapewne będą o to apelować na każdym kroku.
Jeśli sąd II instancji zdecydowałby o utrzymaniu wyroku I instancji, Mariusz Kamiński automatycznie straciłby mandat posła. Nawet, gdyby Andrzej Duda ponownie go ułaskawił (tym razem miałby już do tego pełne prawo).
Co z Dudą?
Sąd Najwyższy uznał, że Andrzej Duda nie miał prawa ułaskawić Kamińskiego i jego wspólników. Tym samym prezydent przekroczył uprawnienia. Politycy opozycji mówią wprost, że złamał konstytucję. Odpowiedzialność za to ponosi się przed Trybunałem Stanu. Dzisiaj nie ma na to szans, bo decyzję o skierowaniu sprawy do TS podejmuje Sejm, aktualnie zdominowany przez PiS.
- Ale już dzisiaj Polacy nie powinni mieć wątpliwości, że prezydent złamał konstytucję, i to w czysto partyjnym interesie. Będzie czas, że poniesie za to odpowiedzialność - zapewnia w rozmowie z WP Borys Budka.
PiS się zemści
Sąd Najwyższy ma od dawna na pieńku z obozem PiS. Na początku marca 50 posłów PiS skierowało do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie legalności wyboru I Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf. Została ona wybrana na stanowisko w 2014 roku, ale dopiero w marcu posłowie PiS uznali, że regulamin wyboru może być niezgodny z konstytucją. Powszechne było przekonanie, że to zemsta za krytykę działań PiS wobec Trybunału Konstytucyjnego i sądów powszechnych.
Trybunał Konstytucyjny, zdominowany dzisiaj przez nominatów PiS, zajmie się sprawą Gersdorf 22 czerwca. Do tego zapewne wróci temat reformy Sądu Najwyższego, o której od wielu miesięcy mówi minister Zbigniew Ziobro. Niewątpliwie decyzja Sądu Najwyższego ma wiele konsekwencji prawnych i politycznych. Części z nich jeszcze nie jesteśmy w stanie przewidzieć.