ŚwiatPolacy uwolnieni z "obozu koncentracyjnego" na Wyspach

Polacy uwolnieni z "obozu koncentracyjnego" na Wyspach

Przez ponad 5 miesięcy brytyjska policja obserwowała kemping dla przyczep turystycznych Greenacre w pobliżu Leighton Buzzard w Bedfordshire, we wschodniej Anglii. W niedzielę postanowiła wkroczyć do akcji i uwolniła przetrzymywanych na terenie ludzi - w tym trzech Polaków. Wszyscy byli zmuszani do niewolniczej pracy.

Polacy uwolnieni z "obozu koncentracyjnego" na Wyspach
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Steve Parsons

12.09.2011 | aktual.: 13.09.2011 10:09

Traktowali bezdomnych jak niewolników - zdjęcia

Zdaniem brytyjskich mediów gang stworzył coś na kształt współczesnego obozu koncentracyjnego. Przetrzymywani tam ludzie pracowali ponad siły, byli trzymani w nieludzkich warunkach i bardzo źle karmieni. Biciem zmuszano ich do pracy - twierdzą dziennikarze dziennika "Guardian".

Włoski sąd: Polacy byli niewolnikami w obozach pracy - czytaj więcej

Aresztowano czterech mężczyzn i kobietę. Policja ściga trzy kolejne osoby. Nieoficjalne doniesienia sugerują, że do niewolniczej, darmowej pracy zmuszał mężczyzn romski gang z Republiki Irlandii. Wszyscy aresztowani to pochodzący stamtąd Romowie. Na miejscu znaleziono m.in. broń, narkotyki i dużą sumę pieniędzy.

Wśród mężczyzn, w wieku od 20 do 50 lat, zmuszanych do darmowej pracy wymienia się: 17 Brytyjczyków, dwóch Rumunów, trzech Polaków i dwóch Litwinów (lub Rosjan). Mężczyźni byli wycieńczeni. Przywykli do egzystowania na skromnych racjach żywności. Obecnie stopniowo są przyzwyczajani do przyjmowania normalnych posiłków. Znajdują się pod opieką psychologów, lekarzy i ośrodka pomocy społecznej. Ofiar gangu było więcej, ale niektórym osobom udało się uciec.

Wszyscy "niewolnicy", zanim trafili do obozu, mieli problemy emocjonalne, byli bezdomni i bezrobotni. Członkowie gangu werbowali ich w punktach dystrybucji żywności dla bezdomnych, w urzędach pomocy społecznej i przytułkach. Obiecywali dach nad głową i pracę - 80 funtów tygodniowo.

Jednak, kiedy dotarli do Greenacre natychmiast odbierano im telefony komórkowe i dokumenty, golono głowy i powtarzano: "Od teraz nie macie rodziny. My jesteśmy waszą rodziną". Niepokorni byli bici. Grożono im, kiedy usiłowali odejść.

Mężczyźni mieszkali w fatalnych warunkach sanitarnych: bez prądu, bieżącej wody i ogrzewania - w przyczepach kempingowych, szopach, przyczepach do przewożenia koni, niektórzy nawet w klatkach dla psów - pisze "Daily Mail". Jeden z mężczyzn przemieszkał w takich warunkach 15 lat.

Pracowali przez sześć dni w tygodniu m.in. przy wyrównywaniu i kładzeniu nawierzchni oraz usuwaniu śmieci budowlanych. W różne miejsca pracy rozwożono ich samochodami dostawczymi o godz. 5. W niedzielę byli zatrudnieni przy pracach porządkowych na obozowisku. Wszystkie prace wykonywali ręcznie. Ich zatrudnienie było tańsze od wynajęcia maszyn. Za pracę nie otrzymywali żadnej zapłaty. Zdaniem policji wywożono ich także do pracy za granicą - do jednego z krajów skandynawskich.

Gang nie krył się z tym, co dzieje się na terenie kempingu. Mimo to policja nie interweniowała przez lata. Brytyjska prasa donosi, że w ciągu ostatnich 3 lat aż 28 osób uciekło z tego obozu pracy przymusowej i wszyscy zgłosili się na policję. Trwa też wyjaśnianie, dlaczego stróże prawa tak długo ociągali się ze sprawdzeniem doniesień uciekinierów.

Aresztowanej piątce postawiono zarzuty na podstawie przyjętego w 2010 r. prawa o ściganiu pracy niewolniczej. Jest to pierwszy przypadek jego zastosowania. Uprzednie doniesienia o niewolniczej pracy w Wielkiej Brytanii dotyczyły głównie służby domowej ściąganej z Afryki. Maksymalna kara pozbawienia wolności za zmuszanie do pracy niewolniczej wynosi 14 lat. Może być orzeczona wraz z grzywną w nieograniczonej wysokości i przepadkiem mienia.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)