PolitykaOto najbardziej skrywane tajemnice PO!

Oto najbardziej skrywane tajemnice PO!

Wirtualna Polska publikuje sensacyjne fragmenty książki "Kulisy Platformy". To wywiad-rzeka
Anny Wojciechowskiej z Januszem Palikotem. Polityk, który spędził w partii Donalda Tuska sześć lat i doskonale poznał jej liderów, zdradza skrywane sekrety Platformy...

Oto najbardziej skrywane tajemnice PO!

"Tusk mówi o nim 'knur'"

O Grzegorzu Schetynie:Pierwsze wrażenie w kontakcie z nim jest raczej odpychające. Prymitywny, chamski, drugoligowy - takie pierwsze wrażenie zrobił na mnie Grzegorz w 2005 roku. I wówczas spotkania z nim to był dość nieprzyjemny obowiązek. To chyba kwestia odbioru wyglądu fizycznego, estetyki. Ma coś takiego w sobie, w swojej posturze, w sposobie bycia. Taka bryła. Podkreślam, że mówię o pierwszej impresji. Na starcie wszyscy trochę tak na niego reagują. Nie wzbudza od razu zaufania. To określenie Tuska, "knur", trafiało w pewien sposób w coś istotnego o Schetynie. Ale trzeba też przyznać, że szybko się zorientowałem, że jest człowiekiem bardzo zapobiegliwym, sprawnym, zawsze krzątającym się wokół spraw do załatwienia. I bardzo odpornym psychicznie. Jest wyjątkowo stabilny emocjonalnie: do wszystkiego podchodzi z góry, z dystansem. Jest nie do zabicia. Nikt i nic chyba nie jest w stanie go realnie dotknąć, obrazić. Wszystko traktuje jako element gry politycznej. I w tym sensie można z powodzeniem
stwierdzić, że jest politykiem z prawdziwego zdarzenia. Nieprzyjemny stawał się, gdy wypił więcej alkoholu. W takich sytuacjach wychodził z niego trochę prymityw. Nie było wątpliwości, kiedy Grzegorz za dużo wypił. Zawsze bowiem po przekroczeniu pewnej granicy zaczynał ten swój irytujący rytuał strzelania w ucho kompanów. Najczęściej trafiało na biednego Pawła Grasia. Każdy z nich zresztą inaczej reagował na alkohol. Drzewiecki na przykład zaczynał strasznie kichać.

"Klnie najwięcej"

O Mirosławie Drzewieckim:Na dworze Tuska przekleństwa są powszedniością, ale Mirek nawet na tym tle zdecydowanie się wyróżnia. Klnie najwięcej. Przy czym nie jest to z pewnością takie piękne przeklinanie jak w wykonaniu Kazimierza Kutza, ale też nie takie rażące, zwykłe, codzienne jak u innych. Trzeba powiedzieć, że Drzewiecki klnie z pasją. Pamiętam, jak kiedyś zwiózł ze swojej rodzinnej Łodzi do sejmowego pokoju masę męskich ciuchów: koszule, krawaty, nie wiem, czy nawet nie było tam całych garniturów. Dwór się zbiegł i zaczął przebierać w stercie. Każdy szukał swojego rozmiaru, a Schetyna z Grasiem robili sobie jaja: to może jednak mniejszy kołnierzyk, a może jednak większy. Cała impreza była oczywiście zdrowo zakrapiana. Następnego dnia spotkałem mocno skacowanego Drzewieckiego na sejmowym korytarzu. Na sobie miał koszulę wciąż jeszcze z fabrycznymi zagiętkami, oczywiście prosto z opakowania, wybraną z tej sterty. To był kabaretowy widok.

"Donald ochrzaniał go brutalnie, z buta"

O Sławomirze Nowaku: Za różne błędy był przez premiera wielokrotnie czołgany. Donald ochrzaniał go brutalnie, z buta. Kazał mu siedzieć nad czymś do drugiej w nocy, a nazajutrz wstawać o szóstej rano, ale to było jeszcze w granicach chorej, bo wojskowej, ale jednak jakiejś normalności. Nowak pokornie to znosił. Jest dobrym PR-owcem, nie można go zupełnie lekceważyć. Poza marketingiem nie ma nic do powiedzenia. Nie ma w nim żadnej substancji i w tym sensie jest plastikowy. Jego problem, podobnie zresztą jak Grzegorza Napieralskiego, polega na tym, że za wcześnie wszedł do poważnej polityki. I dziś pozostał taką wydmuszką. No bo jaki poważny facet mówi, że jego szef jest "dotknięty geniuszem"?

"Zawsze na granicy równowagi psychicznej"

O Radosławie Sikorskim: Przy tych wszystkich wspaniałych cechach, jakie ma, wykształceniu, inteligencji, działaniu zgodnie ze swoimi przekonaniami, które go absolutnie wyróżniały w całej klasie politycznej, jednocześnie jest coś patologicznego w jego osobowości. Jest jakby zawsze na granicy równowagi psychicznej. Miewa takie dziwne humory, tendencje do zapadania się w sobie. To widać nawet w mimice. To wszystko sprawia, że tak naprawdę, gdy się na niego patrzy, nie ma się pewności, kto jest naprzeciwko. Ma w sobie jakąś tajemnicę, coś nieprzeniknionego. I to nie jest tylko moja opinia. Tak samo myślał choćby Donald. Również się obawiał, że Radek może kompletnie odjechać. To nieuchwytne do końca. Ale na przykład tajemnicą poliszynela są czasem jego skandaliczne zachowania wobec kobiet. Takie próby wulgarnego odnoszenia się do nich. Nigdy nie byłem świadkiem tych zachowań, ale opowiadały mi o nich dziennikarki. I to są opowieści z różnych okresów. Czasami, muszę powiedzieć, że wręcz ma się wrażenie, że on
jest uzależniony od narkotyków, że jest zwyczajnie naćpany, w ciągu kilku minut staje się jakby innym człowiekiem. Zaznaczam, iż nie insynuuję, że rzeczywiście bierze narkotyki. Mówię tylko i wyłącznie o wrażeniu. Ten człowiek jest jakiś dziki.

"Rusza ustami, ale nie wychodzi z nich żaden sens"

O Bogdanie Zdrojewskim: Człowiek ryba. Tak go określał Donald Tusk. A więc człowiek dużo mówiący, ale bez treści. Rusza ustami, ale nie wychodzi z nich żaden sens. W jednej wypowiedzi potrafi sam sobie zaprzeczyć. Jak ognia zawsze unika wyrażenia jednoznacznego stanowiska. Nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę chce powiedzieć, co myśli.

"Postać dekoracyjna"

O Julii Piterze: To kompletnie dekoracyjna postać. Ma być dokładnie taka, jaka jest. Ma dobrze udawać, że walczy z korupcją, i tyle. Czasem tylko dostaje jakieś instrukcje przez Schetynę, ale generalnie ma po prostu być i sprawiać dobre wrażenie. I to PR-owskie zadanie wypełnia dobrze. Choć faktycznie na polu walki z korupcją niczego nie dokonała.

"Wydmuszka"

O Grzegorzu Napieralskim: Napieralski to niesamowity poziom naiwności i duchowej pustki. Całkowity plastik, sztuczny, o bardzo małych horyzontach. Jeśli ktoś taki jak Napieralski zostanie kiedyś w Polsce premierem, to będzie znaczyło, że naprawdę jako naród nie mamy w głowie poukładane. Postać powiatowa. On sprawia wrażenie, jakby w życiu niczego nie czytał, nie widział, niczego nie rozumiał. Jest jak wydmuszka.

"Chce zostać prezydentem"

O Ryszardzie Kaliszu:On się otacza dziwnymi ludźmi. Jest zakorzeniony w tej części polityki przedrywinowskiej, w tych towarzysko-biznesowo-politycznych układach. I rzeczywiście jest potwornym egocentrykiem. Zbliża się na tym polu do Chlebowskiego. Jest absolutnie przekonany, że dźwiga całą lewicę na swoich barkach, że za nim stoją tłumy wielbicieli i - jak mówił - około trzystu działaczy, którzy są gotowi w geście solidarności wyjść z nim z SLD. Jego prawdziwa ambicja to zostać prezydentem. Szuka okazji, żeby zostać marszałkiem Sejmu i z tej pozycji startować do Pałacu Prezydenckiego. To taki widoczny kompleks Kwaśniewskiego.

Fragmenty publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa "Czerwone i Czarne"

(js)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (486)