Ostre słowa pod adresem prezydenta. Prawica chce zwolnienia komika

Wezwania do bojkotu programu, stacji i sponsorów, oskarżenia o mowę nienawiści i homofobię, a nawet apel o dochodzenie państwowej komisji - to efekty żartu, którym potraktował Donalda Trumpa jeden z najpopularniejszych komików w USA Stephen Colbert. W kilkudziesięciosekundowym bluzgu pod adresem prezydenta stwierdził, że jego usta nadają się tylko do trzymania członka Władimira Putina.

Ostre słowa pod adresem prezydenta. Prawica chce zwolnienia komika
Źródło zdjęć: © YouTube
Kamil Sikora

05.05.2017 16:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Stephen Colbert w ostatnich miesiącach stał się główną postacią ruchu oporu wobec Donalda Trumpa. Jego emitowany w CBS "Late Show" stał się programem nr 1 w swoim paśmie. Colbert każdego dnia podsumowuje nowe decyzje administracji prezydenta, jak sam mówi monologi satyryków to dziś dla wielu Amerykanów główne źródło informacji. Ostre traktowanie Trumpa stało się znakiem rozpoznawczym Colberta, który we wrześniu 2015 roku zastąpił legendę amerykańskiej telewizji Davida Lettermana.

Choć Colbert właściwie każdego dnia wbija szpile w prezydenta, chyba nie posunął się tak daleko, jak w poniedziałek. Stwierdził, że "Trump wypowiada się jak uderzony w głowę wielki goryl. Właściwie jedyne, do czego nadają się jego usta to trzymanie członka Władimirowi Putinowi". (The only thing your mouth is good for is being Vladimir Putin’s c— holster). To nie wszystko: Colbert stwierdził, że więcej osób maszeruje przeciw Trumpowi, niż przeciw rakowi.

Po tym monologu, który na oficjalnym kanale na YouTube obejrzało niemal 5 mln widzów, w sieci wybuchła burza. Zwolennicy Trumpa zorganizowali się po hashtagiem "#FireColbert". Zarzucili komikowi homofobię, choć sam Trump, jego współpracownicy (na czele z wiceprezydentem Mikem Pencem) i zwolennicy ostro atakują osoby o innej orientacji. Obrońcy Colberta przypominają, że Trump na wiecu wyśmiewał niepełnosprawnego reportera, a o Hillary Clinton mówił "wstrętna kobieta".

Sam Colbert, choć jest praktykującym katolikiem i nauczycielem w szkółce niedzielnej, otwarcie wspiera ruchy LGBT, a osoby homoseksualne i transpłciowe są częstymi gośćmi w jego programie. Po strzelaninie w klubie nocnym w Orlando Colbert oddał hołd ofiarom i protestował przeciw nienawiści wobec środowisk LGBT.

Następnego dnia Colbert odniósł się do internetowej burzy znowu uderzając w Trumpa. - Spokojnie, on da sobie radę - mówił do atakujących go zwolenników prezydenta. - Ja mam żarty, on ma kody atomowe. Myślę, że to uczciwy pojedynek - dodał. Stwierdził też, że nie ma zamiaru przepraszać i gdyby mógł się cofnąć w czasie, powiedziałby to samo. - Może zmieniłbym kilka słów, które były ostrzejsze, niż to było konieczne - stwierdził Colbert we wtorkowym monologu.

To jeszcze bardziej rozwścieczyło zwolenników Trumpa, którzy nawołują do bojkotu "Late Show", stacji CBS, a także firm reklamujących się w trakcie programu Colberta. Dziennikarz prawicowego Fox Bussines zaprosił nawet do programu szefa Federalnej Komisji Łączności i pytał go, czy urzędnicy zamierzają zainterweniować.

Wydaje się, że Colbert nie ma zamiaru dłużej zajmować się burzą, ale jego przeciwnicy nie odpuszczają.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpstephen colbertusa
Komentarze (28)