Nalot Izraela na Strefę Gazy - zginął pracownik rządu
Izraelskie siły powietrzne przeprowadziły nalot na obiekty w Strefie
Gazy, w wyniku którego zginęły co najmniej 4 osoby, w tym jeden z
szefów resortu bezpieczeństwa w obecnym rządzie Autonomii
Palestyńskiej, stworzonym przez Hamas - podały źródła palestyńskie. Rannych jest co najmniej 10 osób.
45-letni Dżamal Abu Samhadana poniósł śmierć w trakcie pobytu w obozie dla bojowników palestyńskich na południu Strefy Gazy. Był on weteranem Ludowych Komitetów Oporu, skupiających różnorodne palestyńskie ugrupowania bojowe i zarazem szefem tej koalicji bojowej na całą Strefę Gazy.
Jest to pierwszy przypadek zabicia przez siły izraelskie osoby mianowanej przez rząd Hamasu, który objął władzę w marcu, w kilka tygodni po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych w Autonomii Palestyńskiej przeprowadzonych przed niespełna pół rokiem.
Samhadana został 20 kwietnia mianowany generalnym inspektorem palestyńskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, nadzorującym główne sektory działania tego ministerstwa, które odpowiada za sferę bezpieczeństwa w Autonomii Palestyńskiej.
Izrael wie, że Samhadana pracuje dla rządu i poprzez zabicie go próbuje dać sygnał wszystkim jego członkom - od premiera do najniższego rangą pracownika - że są potencjalnym celem - powiedział sekretarz palestyńskiego gabinetu Ghazi Hamad.
Mimo wywodzenia się z rywalizującej obecnie z Hamasem organizacji Fatah, Abu Samhadana miał dobre stosunki z Hamasem, który stoi na bardziej radykalnych od Fatah pozycjach i jako organizacja zaprzysiągł zniszczenie państwa izraelskiego.
Jego kwietniowa nominacja rozgniewała wywodzącego się również z Fatahu prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, który stara się uratować względny pokój w stosunkach z Izraelem i tą drogą doprowadzić do przerwania międzynarodowej blokady Autonomii Palestyńskiej, wprowadzonej po objęciu rządów przez Hamas.
O eksplozji w obozie uchodźców Chan Junis, położonym w należącej do Autonomii Palestyńskiej Strefie, poinformowali jako pierwsi naoczni świadkowie, na których powoływał się Reuter.
Z kolei Associated Press, powołując się na policję palestyńską podała, że pobliżu miasta Rafa w Strefie Gazy dały się słyszeć aż cztery eksplozje.
Wkrótce potem strona izraelska potwierdziła fakt przeprowadzenia ataku z powietrza na obóz szkoleniowy w pobliżu miasta Rafa na południu Strefy Gazy, podkreślając, że przebywający w nim bojownicy planują zakrojony na szeroką skalę atak na Izrael.
Rzeczniczka izraelskiego dowództwa zastrzegła się, że celem nalotu był obóz jako taki, a nie jakaś konkretna osoba w nim przebywająca. Samhadana znajdował się jednak od dawna na wysokim, drugim miejscu na izraelskiej liście ludzi ściganych, co związane było z rolą, jaką odgrywał w ramach drugiej intifady, czyli powstania palestyńskiego, rozpoczętego przed prawie 6 laty. Wcześniej kilkukrotnie udawało mu się uniknąć śmierci w trakcie kilku zamachów zorganizowanych na jego życie.
Ugrupowanie Samhadany zapowiedziało odwet za jego śmierć. Syjonistyczny twór (Izrael) i syjonistyczne osiedla w pobliżu Gazy nie będą już więcej czuły się pewne i bezpieczne. Nasze rakiety wedrą się w głąb syjonistycznej jednostki, a nasi bohaterowie wysadzą się w powietrze w otoczeniu ich brudnych ciał - powiedział jego rzecznik.
Wieść o śmierci działacza rozeszła się błyskawicznie po Strefie Gazy. Tysiące żałobników, pochodzących zwłaszcza z jego rodzinnego miasta Rafa, zgromadziło się wokół szpitala, w którym znajdują się jego zwłoki.
Śmierć czterech Palestyńczyków zwiększyła do 5083 liczbę ofiar konfliktu izraelsko palestyńskiego w okresie od rozpoczęcia drugiej intifady we wrześniu 2000 roku. 80% ofiar konfliktu stanowią Palestyńczycy