PolitykaKolejna wpadka portalu śledczego OKO.press. Dali się nabrać na fejkowy profil Misiewicza

Kolejna wpadka portalu śledczego OKO.press. Dali się nabrać na fejkowy profil Misiewicza

Portal śledczy OKO.press zarzucił rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi, że przez Facebooka chce zdegradować generała Skrzypczaka. Wszystko wskazuje na to, że padł ofiarą prowokacji - zrzut ekranu wpisu pochodzi ze strony, która podszywa się pod Misiewicza. Kłamstwo było na tyle zgrabne, że nabrał się na nie sam generał Skrzypczak.

Kolejna wpadka portalu śledczego OKO.press. Dali się nabrać na fejkowy profil Misiewicza
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński

"Skażony genetycznie". Tak według portalu OKO.press rzecznik MON miał nazwać generała Waldemara Skrzypczaka. Problem w tym, że swoją tezę opiera na fałszywym wpisie. Dalej autor tekstu przekonuje, że Misiewicz chciał przez Facebooka zdegradować wojskowego.

Stanisław Skarżyński broni gen. Skrzypczaka, którego rzekomo zaatakował Misiewicz. "Post później skasował, ale jego liczne kopie krążą po Facebooku i Twitterze" - pisze.

Misiewicz odpowiedział redakcji OKO.press na Twitterze, tym razem ze swojego oficjalnego konta.

Konto, na które powołuje się OKO.press, istnieje od kilku tygodni, są na nim zdjęcia i komunikaty z oficjalnej strony MON oraz zaciągnięte przez automat tweety Misiewicza. Takie konto może założyć każdy, a na wstawianie wpisów z Twittera nie trzeba mieć dostępu do konta autora. Sama strona ma zaledwie kilkaset polubień. Wcześniej polityk przez kilka lat prowadził profil, ale usunął go po jednej z licznych aferek, których stał się bohaterem. Były na nim m.in. zdjęcia z kampanii wyborczej Antoniego Macierewicza. Na nowej stronie nie ma nic, czego nie można pobrać ze strony MON. Jak łatwo stworzyć fałszywego screena udającego czyjś fanpage pokazuje ten przykład.

Prowokacja była na tyle udana, że jej ofiarą padł nie tylko portal OKO.press, ale nawet sam generał Skrzypczak. W środowe popołudnie wysyłał do dziennikarzy SMS-y o ataku, który Misiewicz miał przeprowadzić na swoim fanpage'u.

Obraz
© (fot. WP)

OKO.press się broni

Autor tekstu broni się i przekonuje, że wpis rzeczywiście pojawił się na fanpage'u polityka. Dodaje, że Misiewicz nie odbierał telefonu. - Miał 24h, żeby zdementować. Teraz potrzebował 2. Albo mnie pozwie,albo nie cofam - napisał. W jednym z wcześniejszych wpisów nazwał Misiewicza "głupolem".

Skarżyński bardziej skupia się na tym, czy wpis rzeczywiście był na stronie, której autorstwo przypisuje Misiewiczowi, niż to, czy strona rzeczywiście jest prowadzona przez rzecznika MON.

To nie pierwsza wpadka OKO.press. Niedawno portalbłędnie przypisał doradcy ministra rolnictwa prowadzenie firmy i niewpisanie jej do oświadczenia majątkowego. Portal przeprosił za błąd, a jego naczelna zapewniła, że to nie nagonka na PiS, tylko patrzenie na ręce władzy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (194)