I jak im wierzyć? Jesienią zastępca Macierewicza zapewniał, jak ważny jest Eurokorpus
Polska de facto wychodzi z Eurokorpusu, zalążka wspólnej europejskiej armii, o której lata temu mówił Jarosław Kaczyński. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ujawnił, że to ruch przygotowywany od miesięcy. Tymczasem jeszcze w październiku wiceszef MON zapewniał dowódcę Eurokorpusu, jak ważna dla Polski jest ta struktura.
Formalnie tylko ograniczamy nasze zaangażowanie w Eurokorpusie, ale ograniczenine jest tak znaczące, że w istocie nas w tej organizacji nie będzie. Polska nadal będzie państwem stowarzyszonym, choć od stycznia 2017 roku miała zyskać pełne członkostwo (pierwotnie planowano to na początek 2016 roku, ale zmiana władzy wywołała opóźnienie).
- Tę informację posiadamy od dłuższego czasu. Jeszcze w ubiegłym roku otrzymaliśmy informację, że zamierzamy ograniczyć liczbę naszych oficerów w Eurokorpusie - ujawnił szef BBN Paweł Soloch w wywiadzie dla RMF FM. Dodał, że prezydent informację przyjął i nie poczuł się nią zaniepokojony.
Słowa Solocha rzucają na całą sprawę nowe światło. Bo jeszcze w październiku w Polsce gościł dowódca Eurokorpusu gen. Alfredo Ramirez. Spotkał się z nim zastępca Antoniego Macierewicza wiceminister Tomasz Szatkowski. O czym rozmawiali? Najlepiej będzie po prostu zacytować oficjalny komunikat ze strony MON.
Podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski przekazał, iż Polska postrzega EC jako ważne narzędzie realizacji polityki sojuszniczej, dostrzegając rosnące znaczenie dowództwa dla wsparcia działań Unii Europejskiej. Podkreślił, że opowiadamy się za utrzymaniem elastycznego charakteru struktury tego dowództwa.
Skoro jeszcze w październiku Eurokorpus był "ważnym narzędziem realizacji polityki sojuszniczej", to co się zmieniło? I dlaczego MON przestał "dostrzegać rosnące znaczenie dowództwa dla wsparcia działan UE"? Próbowaliśmy spytać ministra Szatkowskiego, ale ma wyłączony telefon.
Decyzja o wycofaniu się z Eurokorpusu jest wbrew nie tylko zapewnieniom wiceszefa MON, ale też planom Jarosława Kaczyńskiego na reformę UE. Jeszcze w czerwcu 2016 roku prezes PiS mówił o konieczności uczynienia z Unii światowego mocarstwa. Jednym z jego filarów miałaby być wspólna armia. - Oczywiście każde państwo mogłoby też mieć własną. Jeśli państwa europejskie gotowe byłyby do takiego wysiłku, to taka armia byłaby partnerem dla Stanów Zjednoczonych - mówił Kaczyński.
Europkorpus był zalążkiem takiej armii. Oczywiście bardzo ograniczonym i w niewielkim stopniu, ale zawsze trzeba od czegoś zacząć. Co gorsza ta decyzja osłabia naszą wiarygodność na arenie międzynarodowej. Bo z jednej strony Ministerstwo Obrony zapewnia o istotnej roli organizacji, do której należymy, a z drugiej pracuje nad wycofaniem się z niej.