Burza w sejmie. Posłowie przegłosowali konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet
Posłowie przegłosowali ustawę o ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Przed głosowaniem na sali trwała ostra wymiana zdań. - Konwencja występuje przeciw polskiej rodzinie, ta konwencja ją niszczy - mówiła posłanka PiS Małgorzata Sadurska. Zbigniew Girzyński mówił o "mordowaniu naszej cywilizacji". Beata Kempa z kolei nazwała konwencję "potworkiem legislacyjnym".
Za ustawą głosowało 254 posłów, przeciw 175, a ośmiu wstrzymało się od głosu.
Posłowie odrzucili chwilę wcześniej poprawki zgłoszone przez PiS i Sprawiedliwą Polskę, które miały na celu niewyrażenie zgody na ratyfikację.
Burzliwa dyskusja przed głosowaniem
Jako pierwsza głos zabrała Wanda Nowicka. - Dziś jest ten wielki dzień, na który czekają tysiące kobiet w Polsce, problem przemocy wobec kobiet jest jednym z najpoważniejszym problemów społecznych, z którym borykamy się od wielu lat, wielu wieków i pokoleń. Dzisiejsze głosowanie może wpłynąć na poprawę sytuacji kobiet - mówiła. Przypomniała, że w Polsce 800 tys. kobiet rocznie doznaje przemocy, co 40 sekund ma miejsce w Polsce akt przemocy wobec kobiet, co trzecia doznała przemocy.
O przyjecie ustawy apelował m.in. minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk. - Konwencja jest potrzebna, bo pozwala na skuteczne zwalczanie zjawiska przemocy - powiedział i dodał, że rząd zadbał o to, żeby jej postanowienia były interpretowane i stosowane zgodnie z polską konstytucją.
Małgorzata Sadurska z PiS mówiła, że konwencja nakazuje ślepe zwalczanie tradycji, religii i kultury, która rzekomo determinuje, a nawet prowokuje przemoc. Pytała, czy związek mężczyzny i kobiety, wychowywanie dzieci w rodzinie są stereotypem i kto będzie o tym decydował. - Pytam was, posłowie PO, dlaczego idziecie na wojną z polska kulturą, tradycją i polska religią. Dlaczego wam to przeszkadza? - pytała.
Posłanka niezrzeszona Marzena Wróbel przekonywała, że konwencja zwiększy przemoc wobec kobiet, ponieważ nie chodzi w niej o przeciwdziałanie temu zjawisku, ale o "przemodelowanie ideologiczne społeczeństwa".
Dariusz Joński z SLD podkreślał, że dziś 95 proc. ofiar przemocy domowej to kobiety i dzieci, sprawcy otrzymują wyroki w zawieszeniu i dlatego potrzebna jest konwencja. Jak mówił, pracowało nad nią 47 krajów i tylko jeden miał zastrzeżenia. - Panie prezesie Kaczyński, tym krajem była Rosja. Skoro inne argumenty nie przemawiają to może ten przemówi, żeby pan zagłosował z większością - powiedział.
"Dlaczego idziecie na wojnę z polską kulturą, tradycją i religią?
- To wprowadzenie do naszej cywilizacji niepotrzebnych rzeczy, które ją niszczą. Jej fundamenty są rozsadzane tego typu dokumentami. Chcecie, żeby nasza cywilizacja została zastąpiona przez inną - stwierdził Zbigniew Girzyński. Dodał, że w Polsce odnotowuje się najmniej przypadków przemocy wobec kobiet w całej Europie. - Ściągamy złe wzorce z Zachodu, które zniszczyły tamte społeczeństwa - mówił.
Następnie przemówiła Beata Kempa, która stwierdziła: ten potworek legislacyjny nie walczy z przemocą. - On spełnia postulaty środowisk LGBT, środowisk homoseksualnych i dzisiaj przy ich rechocie, przy rechocie pani Fuszary, waszymi rękami będzie to wprowadzone pod płaszczykiem walki z przemocą domową i przemocą wobec kobiet. A zapomnieliście, że jest jeszcze przemoc wobec dzieci i przemoc w szkole, na ulicy? - pytała. Podała też dane ze Szwecji. - W Szwecji 45 proc. osób nie jest odbieranych po śmierci przez rodziny, 70 proc. gospodarstw to gospodarstwa jednoosobowe, 40 tys. dzieci ma rodzica homoseksualnego. Do tego chcecie doprowadzić - grzmiała.
- Dlaczego się dzieje tak, że 89% Polaków domaga się tej konwencji? - pytał z kolei Rafał Grupiński zarzucając posłom i posłankom przeciwnym ustawie antyprzemocowej, że nie potrafią czytać ze zrozumieniem. - Czytajcie ze zrozumieniem, a potem zabierajcie głos - mówił.
Głos zabrał też poseł Marek Iwiński. - Dochodzimy do swoistego końca drogi przez mękę. To jest najważniejsza spośród 200 konwencji Rady Europy - mówił. Oświadczył, że "nie jest to dokument ideologiczny ani antyreligijny, ale prawno-organizacyjny".
- Czy przyjecie konwencji spowoduje konieczność zmian w obowiązującym w Polsce ustawodawstwie? Czy przyjęcie tej konwencji wpłynie na rozdysponowanie środków publicznych? Czy zwiększy się pula środków przyznawanych organizacjom zajmującym się walką z niestereotypowymi rolami płciowymi? - pytał Ludwik Dorn. Marszałek sejmu Radosław Sikorski podziękował, za pierwsze merytoryczne pytanie podczas tej dyskusji.
Głos zabrała ponownie Nowicka, która stwierdziła, że gdyby konwencję wprowadzono w Polsce wcześniej, udałoby się uratować przed pomocą wiele kobiet. - Gdyby udało się to przyjąć wcześniej, tysiące kobiet by nie zginęło, zostałoby uratowanych przed przemocą. Wierzę, że choć czekaliśmy długo na ratyfikację, to szybko zostanie ona wdrożona. Przypominam, kto dziś jest przeciwko konwencji, opowiada się po stronie sprawców przemocy - podkreśliła Nowicka.
Robert Kropiwnicki z PO zaznaczył, że konwencja jest dokumentem czysto prawnym, który daje narzędzia do przeciwdziałania przemocy domowej.
Burza wokół konwencji
Politycy od dawna byli bardzo mocno podzieleni ws. konwencji. PO i SLD popierają zapisy dokumentu Rady Europy, a prawica oraz Episkopat ostro się im sprzeciwiają.
Konwencja zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała dokument w 2012 r.
Kopacz: gwarantuję, że konwencja głosami Platformy przejdzie
Ratyfikowanie dokumentów obiecała swoim wyborcom premier Ewa Kopacz. - Gwarantuję, że konwencja głosami Platformy przejdzie – zapewniła szefowa rządu. - Państwo musi chronić osoby najsłabsze, czyli dzieci i kobiety. To one o wiele częściej padają ofiarą przemocy ze strony mężczyzn niż odwrotnie – mówi WP poseł PO Robert Kropiwnicki, wiceszef sejmowej komisji sprawiedliwości.
Politycy PO przytaczają dane Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, według których co roku nawet 1 mln kobiet pada ofiarą przemocy fizycznej i seksualnej. Około 150 z nich traci z tego powodu życie. Partia Jarosława Kaczyńskiego przekonuje, że konwencja zrównuje płeć biologiczną z płcią „społeczno-kulturową”, co doprowadzi do wprowadzenia związkami homoseksualnymi w naszym kraju.
Bardzo ostro o przepisach dotyczących przemocy wobec kobiet wypowiedział się Episkopat. Biskupi nazwali dokument „neomarksistowskim”. Przewodniczący Rady bp Jan Wątroba uważa, że w konwencji chodzi „o redefinicję pojęcia płci jako zmiennego zjawiska społecznego, a nie biologicznego, oraz obarczanie odpowiedzialnością za przemoc podstawowych wspólnot, jakimi są małżeństwo i rodzina”. - To ukierunkowanie konwencji na walkę z małżeństwem i rodziną, które są przecież chronione przez Konstytucję RP, budzi szczególny niepokój - czytamy w oświadczeniu Rady Episkopatu.
Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, prof. Małgorzata Fuszara przekonuje, że unijny dokument mówi tylko o tym, że aktów przemocy nie można usprawiedliwiać tradycją ani religią.
Które państwa podpisały konwencję
Konwencja została podpisana przez 36 państw: Albanię, Andorę, Austrię, Belgię, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Chorwację, Danię, Finlandię, Francję, Grecję, Gruzję, Hiszpanię, Holandię, Islandię, Litwę, Luksemburg, Macedonię, Maltę, Monako, Niemcy, Norwegię, Polskę, Portugalię, Rumunię, San Marino, Serbię, Słowację, Słowenię, Szwajcarię, Szwecję, Turcję, Ukrainę, Włochy, Węgry i Wielką Brytanię.
Konwencja weszła w życie, gdyż została ratyfikowana przez przynajmniej 10 państw, w tym 8 państw członkowskich Rady Europy. Dokument został ratyfikowany i obowiązuje w 15 państwach. Są to: Albania, Andora, Austria, Bośnia i Herzegowina, Czechy, Czarnogóra, Francja, Hiszpania, Holandia, Monako, Portugalia, Serbia, Szwecję, Turcja i Włochy.